Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Enfant terrible boże [7] Autor tekstu: Lucjan Ferus
— Natychmiast leć po męża i za pięć minut macie oboje
stawić się przede mną!.. Czy to jasne?!
— Ale modlitwa na Anioł Pański… — nieśmiało oponowała
niewiasta, składając ręce, lecz Bóg krzyknął z niepohamowaną irytacją w głosie: — Ja ci zaraz dam modlitwę! Na wszystkich moich aniołów, a nie tylko na tego jednego!.. No, nie! Trzymajcie mnie bo nie zdzierżę! -
dodał, wznosząc oczy ku niebu, kiedy kobieta — chcąc nie chcąc — pobiegła
po mężczyznę.
Kiedy po chwili stanęli przed Bogiem z wystraszonymi minami, ten nie
wdając się z nimi w żadne dysputy teologiczne, uśpił ich jednym ruchem dłoni, a kiedy bezwładnie osunęli się na trawę, powiedział do siebie:
— Już ja ich wyleczę z potrzeby tych „bogobojnych"
zachowań! Będą mi tu psia mać jakiś idiotyczny cyrk odstawiać!.. Płodzenie
potomstwa nie ma dla was sensu?! .. No, to ja wam znajdę ten sens! — tak
mrucząc do siebie, obnażył ludziom ich mózgi i szybkimi jak myśl ruchami
swoich zwinnych palców, dokonał odpowiedniej korekty. Następnie wymazał im
pamięć od rozmowy z Szatanem, a potem klasnąwszy w dłonie, obudził ich i nakazał im wracać do siebie.
Ludzie nie wiedzieli co poprzedzało chwilę ich przebudzenia i nie byli
świadomi zmian jakie w nich zaszły. A były one dość istotne; kobieta została
obdarzona silniejszym libidem, potrzebą macierzyństwa i opiekuńczości, oraz
strachem przed staropanieństwem. Mężczyzna zaś oprócz potrzeby zapłodnienia
możliwie dużej ilości partnerek, dostał od swego Stwórcy zadowolenie z wykonywanej pracy, do tego stopnia silne, że staje się ona często sensem jego
życia. Oboje też dostali potrzebę kochania drugiej, bliskiej sobie istoty;
potrzebę miłości.
Co jeszcze Bóg zmienił niejako przy okazji? Otóż po tej jego
ingerencji, kalendarzyk małżeński stał się bardzo niepewną metodą
zapobiegania ciąży (inaczej by nie był akceptowany przez Kościół kat.).
Odtąd ludzie — szczególnie w młodym wieku — nie zastanawiają się nad
sensem życia. Nie dociera do nich fakt, że płodząc potomstwo, nieuchronnie
skazują je na śmierć, ale też na starzenie się, na przeróżne choroby,
cierpienia i niedomagania związane z wiekiem starczym, jak i na odczuwanie
strachu przed śmiercią. A także na wszelkie zło, jakiego nie oszczędza im
los. Po prostu ludzie o tym nie myślą, żyją dniem dzisiejszym i cieszą
się chwilą obecną.
Tak Bóg rozwiązał ten egzystencjalny problem u swych stworzeń, w swej
nieskończonej dobroci; miast zlikwidować śmierć — ograniczył ludziom świadomość
własnej śmiertelności. Prawie do końca wierzymy, że to nas nie dotyczy.
Po to byśmy mogli żyć beztroskim życiem, mimo tego wiszącego nad nami przez
cały czas miecza Damoklesa,.. o pardon: kosy Tanatosa. Jak widać z historii
religii (albo ogólnie rzecz biorąc; z historii naszej cywilizacji), Bóg zrobił
to dość nieskutecznie, skoro tylu mężczyznom i kobietom wydaje się, że
gwałcąc lub tłumiąc potrzeby swej natury służą Bogu i są mu przez
to milsi i bliżsi od tych, którzy poddają się w pełni jej prawom, wpisanym
głęboko przez Stwórcę w nasze jestestwa. Ale to tylko taka luźna dygresja,
wracajmy do tematu.
5. Pewnego razu
Szatan zagadnął Stwórcę:
— Panie, dlaczego ludzie tak się zmieniają?
Ten uniósł jedną brew do góry i spytał: — Co masz na myśli?
— Ich wygląd,.. już na początku mi się nie podobali,
choć potem przyzwyczaiłem się do ich dziwacznych postaci,.. ale teraz to już
całkiem wyglądają obrzydliwie; powłoka,.. to znaczy skóra tak im się
dziwnie pomarszczyła,.. owłosienie zmieniło kolor na siwy i znacznie się
przerzedziło,.. szczególnie u mężczyzn. Chodzą wolniej i jakby z wysiłkiem,..
przygarbieni na dodatek,.. uzębienie im się zniszczyło i powypadało.
Rzadziej się śmieją i w ogóle jacyś tacy,.. jakby mniej szczęśliwi i zadowoleni z życia,.. czy to normalne, Panie?
Bóg, domyślając się do czego anioł zmierza, z wyraźną niechęcią
odparł:
— To zależy, co rozumiesz przez normalność...
— My aniołowie nie starzejemy się, a też jesteśmy
twoimi stworzeniami, Panie.. — zaczął Szatan, ale Bóg mu przerwał
bezceremonialnie:
— Ale wasz rodzaj nie dostąpił upadku w efekcie którego,
wasza natura zostałaby skażona grzesznymi skłonnościami,.. a oni tak!
Szatan pokręcił przecząco głową:
— Chodzi mi o to Panie, że kiedy wymieniałeś w ogrodzie
Eden to wszystko czego ludzie doświadczą jako karę za swoje nieposłuszeństwo — starzenia się nie było pośród tych przypadłości, które wtedy wymieniłeś..
— I co z tego?! Nie było też niedomagań związanych z wiekiem starczym, chorób i mnóstwa innych rzeczy, które są z nim związane!
Gdybym chciał dokładnie to wszystko wymienić co czeka ludzi w przyszłości z powodu ich upadku w raju, moje Słowo do nich musiałoby mieć dwa razy większą
objętość! Po co?! Przecież to się rozumie samo przez się! — dokończył
Bóg.
Anioł milczał przez chwilę wpatrując się uważnie w oblicze Stwórcy, a potem spytał:
— I nie przeszkadza ci Panie — jako ich stwórcy -
kiedy oglądasz tę ich przegraną walkę z czasem,.. nie tylko w ostatecznym
efekcie rozumianym jako nieuchronny koniec ich egzystencji, ale każdego roku,
każdego upływającego dnia,.. każdej mijającej chwili,.. czy to nie smutne?
— Sami sobie winni! — odparł Stwórca impulsywnie -
Wiem do czego zmierzasz, ale nie czuję się winnym tego stanu rzeczy, jeśli już o to ci chodzi!
— Ale dlaczego Panie?! Biorąc pod uwagę twoje nieskończone
możliwości, powinieneś czuć się winny.. — anioł nie dokończył zdania,
gdyż Bóg mu przerwał gwałtownie:
— Tak! Tak! Znam twoje dziwne poglądy na ten temat! Myślisz
jednak na ograniczony anielski sposób, a nie na transcendentalny boski. Zastanów
się jakby to wyglądało, gdybym to ja — wszechmocny Bóg i Pan całego
wszechświata — korzył się przed swoim własnym stworzeniem?!
Szatan zastanowił się, a potem z ledwie dostrzegalnym uśmiechem odparł:
— To prawda,.. wyglądałoby to dość dziwnie,.. więc
uczyń Panie coś takiego, abyś nie musiał się wstydzić za swoje stworzenie — człowieka, który ponoć miał być zwieńczeniem twojego dzieła, a okazał
się jego przekleństwem,.. czy to przekracza twoje możliwości?
Stwórca nie raczył udzielić odpowiedzi aniołowi, odwrócił się i odszedł bez słowa.
6.
Od tego wydarzenia minęło wiele lat, dekad a nawet stuleci. Ludzie na
ziemi żyli ze swą grzeszną naturą i rozmnażali się z nią, na efekty więc
nie trzeba było długo czekać; ogólnie i bardzo delikatnie rzecz ujmując,
sytuacja bożych stworzeń stała się do tego stopnia moralnie niewłaściwa, iż
Bóg postanowił położyć temu wreszcie kres i wytracić wszystko jak leci w ogólnoświatowym potopie. Tylko Noego Bóg sobie upodobał i jego to wraz z rodziną zamierzał uratować od zagłady, jak i po parze zwierząt z każdego
gatunku żyjącego na ziemi. W tym celu nakazał mu zbudowanie arki, która miała
zapewnić im wszystkim przetrwanie tego wodnego kataklizmu.
Pewnego razu do Szatana dotarły pogłoski o tym pomyśle Stwórcy, a ponieważ wydał mu się on nieprawdopodobny i bezsensowny zarazem (w kontekście
bożych atrybutów), postanowił to sprawdzić osobiście i dowiedzieć się od
samych zainteresowanych, a zatem najlepiej zorientowanych, jak sądził.
Jeszcze zanim wylądował na ziemi, obejrzał z góry dokładnie cały
plac budowy, oblatując go kilkakrotnie dookoła. Mnóstwo naciętych pni drzew
leżących wszędzie gdzie tylko spojrzeć, a pośrodku coś, co wyglądało na
dno korabu; w miarę równa płaszczyzna połączonych ze sobą bierwion z wystającymi do góry belkami na bokach, będącymi zapewne zaczątkami wręg
podtrzymujących burty statku. Walające się wszędzie narzędzia bez ładu i składu, dopełniały całości obrazu, tej pierwszej w dziejach ludzkości
stoczni.
Anioł wybrał na tę inspekcję późny wieczór, kiedy ludzie już
spali, utrudzeni całodzienną ciężką pracą. Synowie Noego — jak na młodzieniaszków
przystało, bo przecież po sto lat mieli zaledwie — chrapali, śpiąc snem
sprawiedliwych. Jedynie Noe jeszcze nie spał, siedząc oparty plecami o jakąś
wielką kadź i popijając coś z glinianego dzbana. Mruczał pod nosem jakieś
niezrozumiałe słowa, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w ogień małego
ogniska, palącego się u jego stóp. Od czasu do czasu wykonywał jakiś gwałtowny
gest dłonią, jakby z kimś rozmawiał w myślach.
Szatan postanowił nie kryć się przed tym zacnym człowiekiem, którego
nawet Bóg darzył życzliwością. Wylądował więc obok z cichym szelestem
swych potężnych skrzydeł, wzbijając w górę iskry z ogniska. Noe
uniósł głowę nieco zaskoczony, a widząc przed sobą anioła, spytał z wyraźnym sarkazmem w głosie:
— Czyżby Bogu coś ważnego się przypomniało, że o tak
późnej porze postanowił zaszczycić mnie twoją wizytą?
Anioł złożył skrzydła i siadając obok człowieka na podwiniętych
nogach, odparł swobodnie: — Tym razem nie, dobry człowieku,.. jestem tu
incognito .
— Że co?! — Noe odchylił głowę i przyjrzał mu się
podejrzliwie. Szatan roześmiał się.
— Prywatnie i w tajemnicy nawet,.. chciałem po prostu z tobą pogadać,.. tak z ciekawości .
— Aaa,.. z ciekawości?.. To co innego! A już myślałem.. — nie dokończył jednak co myślał, miast tego pociągnął solidny łyk
napoju z dzbana i ręką otarł wąsy.
— Powiedz mi, cóż to za napój pijesz?.. Musi być bardzo
smaczny, jak widzę? — zagadnął anioł człowieka, bo trochę dziwne wydawały
mu się jego błyszczące oczy w świetle ogniska i zaczerwienione policzki.
— A właśnie! Spróbuj sam i powiedz mi, czy nie szkoda
tego zmarnować?! — rozejrzał się wokoło i znalazłszy jakiś kubek, wytarł
go starannie rękawem, a potem nalał doń rubinowego, aromatycznego napoju i podał z szacunkiem aniołowi.
Ten wpierw powąchał go i uniósł brwi ze zdziwienia, potem ostrożnie
upił mały łyk i skinąwszy głową z uznaniem, zaczął delektować się
pozostałością.
— Dobre!.. A nawet bardzo dobre! Przypomina w smaku naszą
ambrozję,.. a i aromat ma wyśmienity!.. Wyborny trunek!.. Co to jest
konkretnie? — spytał z zainteresowaniem Noego.
— To mój wynalazek; sfermentowane w odpowiednich warunkach
owoce winorośli,.. nazwałem go winem,.. prawda, że dobre? — odparł człowiek z dumą, zadowolony, że nawet aniołowi bożemu smakuje jego trunek. Zaraz
jednak dodał impulsywnie:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 14-06-2012 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8113 |