|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Rzeczywistość społeczna Auschwitz* [3] Autor tekstu: Piotr Mirski
Według Leviego, spośród trzech grup więźniów zdolnych do zdania
relacji z Auschwitz — więźniów zwykłych, uprzywilejowanych oraz
uprzywilejowanych par excellence — jedynie świadectwa kogoś z drugiej
grupy (do której należał sam Levi) mogą nam dać właściwy ogląd
rzeczywistości obozowej. Co ów status uprzywilejowanego dawał konkretnego dla
jej zrozumienia? Kwestie fundamentalne dla ludzkiej egzystencji — więcej
jedzenia (choć nie zawsze — to było zależne od „zaradności" więźnia — umiejętności kombinowania i organizowania), czasem nieco „lepsze"
warunki pracy, więcej czasu i więcej informacji. Wszystko to ułatwiało życie w lagrze, przez co umożliwiało bardziej świadomy ogląd otaczającego świata,
rozumną ocenę i pojęcie znaczenia tego co się działo. Wszystko to widzimy w pismach w działaniu, w pracy uzdolnionego pisarza i wnikliwego obserwatora.
Levi klarownie i precyzyjnie opisuje wydarzenia, odzwierciedlając ich
znaczenia, konsekwencje dla międzyludzkiej solidarności, moralności, jak też
języka. Nigdy oklepane, nigdy sensacyjne, nigdy nadmiernie abstrakcyjne
obserwacje Leviego rejestrują wpływ jego doświadczeń, jak on to pojmuje, na
jego liberalny świecki humanistyczny światopogląd, zrodzony w cywilizacji
Zachodu. Niemniej jednak, nawet świadectwa więźniów z wymienionej, drugiej
grupy, obarczone są stronniczością i niedoskonałe, choćby dlatego, że tak
naprawdę nie są oni w stanie opowiedzieć — chyba, że z perspektywy zewnętrznej i stąd zniekształconej — historii pogrążonych,historii o „rozbiciu osobowości doprowadzonym do końca, dziele w pełni dokonanym".
[ 16 ]
Tej historii nie opowiedział nikt. A więźniowie, którzy stali się muzułmanami,
byli już zbyt zniszczeni, dlatego Levi wyłącza ich spośród grupy tych, którzy
mogliby dać jakiekolwiek świadectwo: „Ci pogrążeni, nawet gdyby mieli pod
ręką papier i pióro, nie daliby świadectwa, gdyż ich śmierć zaczęła się
wcześniej. Przez całe tygodnie i miesiące nie mieli bowiem już zdolności
obserwowania, zapamiętywania, analizowania i wyrażania swojej opinii. My mówimy
zamiast nich, mówimy w ich imieniu". [ 17 ]
"Muzułman"
Obok postępującego dalej wychudzenia i osłabienia zaczynał się
zmieniać wyraz twarzy. Wejrzenie stawało się mętne, twarz przybierała wygląd
obojętny, bezmyślny i smutny. Oczy były przymglone, gałki głęboko zapadnięte.
Skóra nabierała barwy szarosinej, stawała się cieńsza, pergaminowata,
stwardniała i łuszczyła się. Była podatna na wszelkiego rodzaju zakażenia,
głównie świerzbem. Włosy były szorstkie, łamliwe i matowiały. Głowa
nabierała wyglądu wydłużonego, uwidaczniały się obrysy kości jarzmowych
oraz oczodołów. Chory oddychał wolno, mówił cicho i z dużym wysiłkiem. [ 18 ]
Jednym z najważniejszych i najbardziej doniosłych efektów literackiej
pracy Leviego jest portret"paradygmatycznej"
ofiary, straconego i pogrążonego, swoistego „produktu" nazistowskich obozów — „muzułmana" — jak również procesu, który ofiarę do tego stanu
doprowadzał. Zdania na temat źródła tego określenia są podzielone,
najprawdopodobniej pochodzi ono wprost od arabskiego słowa muslim, używanego w znaczeniu pejoratywnym w niektórych językach europejskich (np. we włoskim) i wyraża tutaj pewien negatywny wariant podporządkowania się woli bożej, leżącego u podstaw islamskiego fatalizmu, bądź też źródłosłowem jest niemieckie
wyrażenie Muschelmann, człowiek-muszla; termin posiada wówczas podobne
konotacje — skulony i pogrążony w sobie człowiek, pochylający nieustannie
tułów, niczym w rytualnym islamskim geście modlitewnym.
W różnych obozach
funkcjonowały różne nazwy owego zjawiska: żywy trup, Gamel [leń,
wałkoń] — takie określenie funkcjonowało w obozie na Majdanku, Kretiner
[kretyni] — używane w Dachau, Krüppel [kaleki] (Stuttchof), a w
żeńskim obozie Ravensbrück — Muselweiber [muzułmanki] albo
Schmuckstücke [błyskotki, klejnoty]. W literaturze obozowej podobnie -
„trzymające się na chwiejnych nogach trupy", „istoty na wpół
martwe", „ludzie-mumie" itd. Wszystkie te świadectwa zwracają uwagę na
to, że nie sposób muzułmanów określić mianem istot żywych w sensie ścisłym.
Polskie przekłady pism Leviego mówią o nich jako o „zepchniętych na
dno" [ 19 ],
przekłady angielskie używają wyrazistszego określenia crushed against the
bottom (zgnieciony lub zduszony do dna, zdruzgotany o dno). Proces,
który doprowadza do takiego stanu, dla niektórych krótki, dla innych dłuższy,
Levi nazywa „zniszczeniem człowieka". Jest to stan, w którym więzień
jest pozbawiany wszystkiego — jakiejkolwiek prywatnej własności, ubrania,
imienia czy nawet mowy i zdolności komunikowania się: „[...] jeżeli coś
powiemy, nie będą nas słuchali, a gdyby nawet słuchali, nie zrozumieliby
nas". [ 20 ]
Levi dostarcza nam dwóch opisów tego stanu rzeczy, pierwszy z nich znajduje się w początkowym rozdziale książki Czy to jest człowiek — "Na
dnie" — w którym relacjonuje wejście do obozu i gdy zaczyna sobie uświadamiać
co obozy zagłady mają wytwarzać, w celu jakiej „produkcji" zostały one
zorganizowane:
A teraz wyobraźmy sobie człowieka, któremu razem z drogimi istotami
odbiera się dom, przyzwyczajenia, ubranie — słowem, wszystko, dosłownie
wszystko, co posiadał: człowiek ten stanie się czymś pustym, zdolnym jedynie
do cierpienia i zaspokajania podstawowych potrzeb; zapomni o godności i o rozsądku,
bo ten, kto stracił wszystko, może łatwo zatracić samego siebie: stanie się
więc czymś takim, że z lekkim sercem będzie można decydować o jego życiu
lub śmierci, jako o stworzeniu nie mającym już związku z człowieczeństwem; a jeśli, to w najlepszym razie tylko na zasadzie użyteczności. Kto się nad
tym zastanowi, ten zrozumie podwójne znaczenie określenia „Obóz zagłady", i co chcemy wyrazić mówiąc: leżeć na dnie. [ 21 ]
Hanna Arendt również opisała mechanizm, za pomocą którego
systematycznie niszczono człowieka, by w konsekwencji uczynić go „zbytecznym
materiałem ludzkim". Levi opisuje tu ten sam proces, jako ciąg deprywacji,
sprawiający że istota ludzka staje się wyłącznie samym cierpieniem i rezerwuarem fundamentalnych życiowych potrzeb, podczłowiekiem pozbawionym
godności i szacunku do samego siebie. Nie wszystkich zdołali naziści w ten
proces wciągnąć, z wielu powodów — m.in. z uwagi na różną odporność
psychofizyczną ludzi na doświadczenia cierpienia i upokorzenia — a ci, którzy
zostali weń wciągnięci trwali w nim krótko:
A w końcu wiadomo, że są tu tylko przejściowo i że za kilka
tygodniu zostanie po nich jedynie garść prochu w jakimś pobliskim obozie, a numer zniknie z rejestru. Mimo że wcieleni w niezliczoną masę im podobnych i wleczeni z nią razem bezustannie, cierpią i wloką się w nieprzeniknionej
wewnętrznej samotności i w samotności umierają lub znikają, nie zostawiając
śladu w niczyjej pamięci. [ 22 ]
Opis ten używa bardzo prostych, po części psychologicznych określeń.
Tworzy on wizerunek jednostki jako odizolowanej garstki rzeczy nie znaczącej
nic dla nikogo. Nawet ludzie stanu natury Hobbesa, będący zlepkiem
potrzeb i pragnień, zdolni odczuwać przyjemność lub ból, zaangażowani w aktywną rywalizację, nawet oni znaczyli coś dla siebie. Przedstawieni przez
Leviego pogrążeni są poniżej tego stanu.
Historia wszystkich „muzułmanów", którzy idą do gazu, jest taka
sama, a ściślej mówiąc, nie mają oni żadnej historii; stoczyli się po
prostu po pochyłości aż na dno, jak strumienie, które zbiegają do morza.
Znalazłszy się w obozie na skutek wrodzonej nieudolności, nieszczęścia czy
jakiegoś pospolitego przypadku, zostali pokonani, zanim zdołali się
przystosować; minęli się z czasem; zaczęli rozumieć niemiecki i orientować
się trochę w piekielnej gmatwaninie praw i zakazów, gdy ich ciało było już w rozkładzie i nic nie mogło ich uratować przed selekcją lub śmiercią z wycieńczenia. Ich życie jest krótkie a ich liczba nieskończona: to oni,
Musselmanner, są jądrem obozu; oni, anonimowa masa, wciąż odnawiana i zawsze
jednakowa, półludzi, którzy maszerują i męczą się w milczeniu, bo zgasła w nich iskra Boża, bo zbyt wielka jest w nich pustka, by mogli naprawdę
cierpieć. Trudno jest nazwać ich żywymi — trudno jest nazwać śmiercią
ich śmierć, której nawet się nie boją, gdyż są zbyt zmęczeni, aby ją
zrozumieć.
Zaludniają oni moją pamięć postaciami bez oblicza i gdybym mógł
ująć w jakimś obrazie całe zło naszych czasów, wybrałbym ten obraz, tak
mi znajomy: wychudły człowiek, z pochyloną głową i zgiętym karkiem, z którego
twarzy ani oczu nie można wyczytać ani cienia myśli. [ 23 ]
Trudno o bardziej zniewalający i ponury obraz hitlerowskiej dehumanizacji. Emil
Fackenheim użyje go potem by zwrócić uwagę na jedną z bezprecedensowych
cech ideologii nazistowskiej — „stworzenia" tego nowego rodzaju istoty
ludzkiej, pozbawionej samostanowienia, spontaniczności, będącego jak rzecz,
anonimowego nie-człowieka, który istnieje — wypełnia puste miejsce -
pomiędzy życiem a śmiercią. Jest to typowy przykład nazistowskiego zła.
Kolejny fragment, tym razem nie pochodzący z pism Leviego, opisuje ową
„lekkość serca" w decyzji o życiu i śmierci owych zdehumanizowanych
istnień:
Esesman podszedł powoli i spojrzał na nadchodzącego wprost ku niemu
muzułmana. Wszyscy zezowaliśmy w lewo, patrząc, co się dzieje. A ta
bezwolna, bezmyślna istota, patrząc wprost przed siebie, lazła, sunąc
trepami po ziemi, wprost na esesmana. Esesman krzyknął i trzepnął go
szpicrutą po głowie. Muzułman stanął, nie bardzo wiedząc, co się dzieje i
(mając durchfall [biegunkę głodową]) porobił się pod wpływem drugiego i trzeciego uderzenia za niezdjęcie czapki. Gdy esesman ujrzał czarną plamę
rozlewającą się wokół trepów muzułmana, dostał szału. Rzucił się do przodu, kopiąc w jamę brzuszną, a potem wywróconego i leżącego we własnych
odchodach kopał w głowę i klatkę piersiową. Muzułman nie bronił się.
Skurczony po pierwszym kopnięciu, skonał po kilkunastu następnych kopnięciach.
[ 24 ]
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 16 ] Primo Levi, Czy to jest człowiek… s. 177 [ 18 ] Z. Ryn, S. Kłodziński, Na granicy życia i śmierci. Studium
obozowego „muzułmaństwa", Przegląd Lekarski 1983, 40, nr 1, s.
31; fragment relacji W. Fejkla, pełniącego funkcję lekarza w szpitalu
obozowym w Oświęcimiu. [ 19 ] Primo Levi, Czy to jest człowiek... s. 122 [ 24 ] Z. Ryn, S. Kłodziński, Na granicy życia i śmierci. Studium
obozowego „muzułmaństwa", Przegląd Lekarski 1983, 40,
nr 1, s. 55, relacja J. Mostowskiego. « Historia (Publikacja: 24-09-2013 )
Piotr Mirski Absolwent The European Institute for Jewish Studies "Paideia" w Sztokholmie. Doktorant wydziału Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie. Pisze doktorat pod tytułem "Boskie wahadło historii", na temat Zagłady, jej ideologicznych i historycznych przyczyn, a w dalszej części na temat reakcji religijnej myśli żydowskiej na kwestię Szoa i udział/braku udziału/istnienia/nieistnienia Boga. Liczba tekstów na portalu: 3 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Strategie przetrwania oraz kwestia wiary religijnej w Auschwitz | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9297 |
|