Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.323.568 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 692 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Drugą część życia człowieka mądrego absorbuje uwalnianie się od głupot, przesądów i mylnych opinii nabytych w części pierwszej.
 Państwo i polityka » Energetyka

Anatomia kolorowych rewolucji czyli hybrydowa historia Europy Środkowej [6]
Autor tekstu:

Kiedy zbudowano pierwsze nitki Nord Stream Niemcy zaangażowali się bardziej bezpośrednio w torpedowanie azerskiego gazu. Christoph Strasser z SPD był autorem rezolucji potępiającej Azerbejdżan za naruszenia „praw człowieka". 23 stycznia 2013 Rada Europy odrzuciła przyjęcie owej rezolucji. Na czele proazerskiej grupy lobbingowej stał Luca Volonte, którego w 2016, a więc kiedy już Włochy przechyliły się na stronę Gazpromu, prokurator Milanu oskarżył o korupcję, jakiej miał się dopuścić (za pośrednictwem brytyjskich spółek) lobbując przeciwko potępianiu Azerbejdżanu. Volonte to włoski polityk zaangażowany przeciwko kolorowym rewolucjom w Europie: w ubiegłym roku angażował się na rzecz Macedonii oraz Polski. W ostatnich tygodniach przeciwko azerskiemu „dyktatorowi" wystąpił Open Democracy Russia, czyli rosyjska filia sorosowej międzynarodówki.

Gdy już wyeliminowano azerski gaz z Europy Środkowej, Bruksela walczyła o to, by Europa Środkowa nie stała się takim samym hubem dla nowych nitek rosyjskiego gazu, jakie budowano do Niemiec. Rosyjski gaz Europa Środkowa ma kupować od Niemców. Udało im się ograć jedynie Bułgarię, Węgry lepiej odczytały w czym rzecz.

Przypomnijmy, że Orban był naprawdę zaangażowany na rzecz Nabucco West. Dopiero kiedy w 2013 pogrzebane zostały nadzieje na gaz azerski dla Europy Środkowej poprzez Biały Potok oraz Nabucco/Nabucco West, zdecydował się na zacieśnienie współpracy energetycznej z Rosją. Aczkolwiek już od marca 2011 Rosja straszyła Węgry, że zostaną pominięte przez South Stream (jako część „nacjonalistycznej centralnej Europy") na rzecz Serbii i Słowenii. 12 grudnia 2013 podpisał kontrakt na South Stream. 31 stycznia 2014 podpisano umowę z RosAtomem o budowie dwóch nowych bloków w elektrowni atomowej Paks. Wszelkie ataki zachodnie słusznie odparowywał twierdząc, że nie prowadzi polityki prorosyjskiej, lecz prowęgierską: „Niemcy zbudowali Nord Stream, co sprawia, że mogą ominąć Ukrainę jako źródło potencjalnego zagrożenia. Nie chcemy większych korzyści niż te, których pragną Niemcy".

Przez dominację w Polsce niemieckich mediów daliśmy sobie jednak wmówić, że Orban, który zabiegał o Nabucco jest prorosyjski, bo zawiera układy energetyczne z Rosją, zaś Merkel, która krytykowała Nabucco i która zawiera jeszcze większe i bardziej skandaliczne układy energetyczne z Rosją, w jakiś magiczny sposób chroni nas przed Rosją, bo jest rzekomo antyrosyjska. Polityka Zachodu wobec krajów rozwijających się jest od samej podszewki oparta na podwójnych standardach. Wobec prezydenta Azerbejdżanu czy nawet Turcji spada z Zachodu krytyka za to, że znoszą ograniczenia dwóch kadencji, co ma rzekomo świadczyć o dyktaturze, podczas kiedy wcale nie oburza nas to, że Merkel stoi na czele Niemiec już trzy kadencje i przymierza się do czwartej, a więc panuje już niemal tyle samo, co Alijew. Metody, jakie Niemcy stosują wobec krajów słabszych niewiele mają wspólnego z szacunkiem dla demokracji.

Kolorowa rewolucja i demontaż Bułgarii

Opisałem wyżej trzy wielkie fronty wojen gazowych: Biały Potok, Nabucco, TAP - czyli walki z gazem azerskim dla Europy. Czwartym jej frontem jest walka o hegemonię niemiecką w roli dystrybutora rosyjskiego gazu, czyli przeciwko rozbudowie rosyjskich rurociągów wchodzących do Unii nie od Europy Zachodniej, lecz Środkowej. Front ten przybrał formę walki przeciwko zaangażowaniu Bułgarii w South Stream.

Bułgaria, choć ma znacznie mocniejsze więzy kulturowe z Rosją, nie miała wobec Brukseli tyle asertywności, co Węgry i w efekcie znalazła się na lodzie. W 2012 Bułgaria miała być najważniejszym bałkańskim hubem gazowym, który miał być bramą dla wielkich gazociągów Nabucco oraz South Stream. W 2016 hubem dla obu tych gazociągów (TANAP, Turkish Stream) została Turcja. W efekcie, Niemcy nie chcąc wzmacniania Europy Środkowej, nadzwyczajnie wzmocniły wobec Bałkanów neoosmańską Turcję, co oznacza zapowiedź powtórki z historycznej rozgrywki. Bułgaria to jest najsłabsze państwo unijne. W interesie Wspólnoty jest, by ten flankowy kraj bałkański został wzmocniony. Rola huba gazowego Bałkanów pozwoliłaby Bułgarii stanąć mocno na nogach. W wyniku kunktatorskiej polityki brukselsko-niemieckiej Bułgaria zostanie osłabiona, tymczasem jest ona naturalnym liderem Bałkanów.

Nie można podbić gospodarczo kraju, który jest niezależny energetycznie. I odwrotnie: kraje dysponujące nadmiarem energii lub surowców energetycznych mają naturalny potencjał do dominacji wobec krajów słabych energetycznie. Przed przystąpieniem do UE Bułgaria dysponowała elektrowniami jądrowymi, które zaspokajały krajowe potrzeby w 80%. Niemcy dążą do wytłumienia energetyki Europy Środkowej, celem łatwego jej opanowania gospodarczego. Niemcy jako kraj silny ekonomicznie mogły sobie łatwiej pozwolić na finansowanie drogiej energetyki odnawialnej, co dla uboższych krajów postkomunistycznych było niepomiernie większym wysiłkiem.

Warunkiem przyjęcia Bułgarii do UE było jej rozbrojenie energetyczne. Musiała zamknąć 4 z 6 reaktorów jądrowych, przy czym dwa z nich mogły działać jeszcze do 2011 i 2013 — nie przemawiały za tym żadne względy bezpieczeństwa ani obawy społeczne, jedynie względy polityczne. W grudniu 2006 Bułgaria wygasiła 3 i 4 reaktor elektrowni w Kozłoduju i dzięki temu od stycznia 2007 mogła zostać członkiem EU. W zamian Niemcy, Francja i Rosja miały wybudować w Bułgarii dwa nowe reaktory. W międzyczasie wraz z przystąpieniem do UE Bułgaria zaczęła ścigać się z narzuconymi przez Unię normami budowy energetyki odnawialnej, której w efekcie została prymusem. Wraz z kryzysem ekonomicznym oraz Fukushimą zaczęła się walić zarówno energia odnawialna, jak jądrowa. W efekcie z niemiecko-francusko-rosyjskiego reaktora nic nie wyszło (Niemcy wycofali się już w 2009) i Bułgaria została na lodzie.

Efekt pierwszych czterech lat w UE był taki, że zamiast zbudować za 4 mld euro dwa nowe reaktory atomowe o mocy 2 GW i rocznej produkcji 16 TWh energii, nabudowano za 4 mld euro wiatraków i paneli słonecznych o mocy 1,5 GW i rocznej produkcji zaledwie 1,5 TWh. Czysty interes. Dla producentów wiatraków i solarów oczywiście. Wskutek dużego wysiłku finansowego Bułgaria wypracowała sobie 16% udział sektora odnawialnego w miksie energetycznym, lecz miała w efekcie najdroższe ceny energii względem siły nabywczej (w 2011 za przeciętną pensję można było w Bułgarii kupić 2174 kWh energii elektrycznej, w Polsce — 3309, w Niemczech — 8641, we Francji — 12848). Mimo tego 7 października 2014 eurokomisarz skrytykował Bułgarię, że ma za niskie ceny za energię elektryczną. Można często odnieść wrażenie, że UE opanowali wyjątkowi wrogowie integracji europejskiej.

W 2012 rząd Bojko Borysowa (partia GERB) zawiesił projekt atomowy, deklarując chęć budowy elektrowni na rosyjski gaz z gazociągu South Stream. Na wniosek socjalistów w styczniu 2013 odbyło się referendum w sprawie wznowienia budowy elektrowni atomowej. Zdecydowana większość opowiedziała się za, tyle że frekwencja była zbyt mała. W lutym 2013 rozpoczęły się protesty społeczne motywowane wysokimi cenami prądu. Domagano się interwencji na rynku dystrybutorów energii, który kontrolowany jest przez koncerny czeski, amerykański i austriacki. Rząd zgodził się na interwencję, lecz protesty nie ustały, przekształciły się w protesty przeciwko polityce cięć dyktowanej przez UE i IMF, bezrobociu i korupcji. Doszło do starć z policją, w obliczu których rząd Borysowa podał się do dymisji i rozpisano nowe wybory.

Doprowadziły one do zwycięstwa socjalistów, którzy utworzyli rząd wespół z mniejszością turecką, popierany w formie cichego koalicjanta przez nacjonalistyczną partię Ataka. Rząd Płamena Oreszarskiego był rządem technokratycznym, Oreszarski mówił: „Zawsze byłem sceptycznie nastawiony do podziału na lewicowców i prawicowców. To dane sytuacje określają, co w danym momencie jest racjonalne i pragmatyczne. Głównym kryterium składu rządu jest fachowość". W istocie, kiedy do porozumienia dochodzi partia turecka i antyturecka, jest to dobrym wskaźnikiem pragmatyzmu. Tuż po zaprzysiężeniu rząd zapowiedział wznowienie budowy elektrowni atomowej. Pomimo zmiany partii rządzącej oraz kierunku politycznego protesty nie ustały, przeciwnie, zaczęły się nasilać. Zieloni zaczęli już protestować przed powołaniem rządu, czując, że zanosi się na wznowienie projektu jądrowego. Gwałtowne protesty, obfitujące w starcia z policją czy blokady sejmu, towarzyszyły rządowi Oreszarskiego przez cały praktycznie rok, do jego upadku w czerwcu 2014.



Półtoraroczne protesty i zamieszki uliczne określane były mianem Bułgarskiej Wiosny lub też kolorowej rewolucji. Faktem jest, że protesty miały znamiona zamachów stanu — zarówno te wymierzone w Borysowa, jak i Oreszarskiego nie ustępowały nawet w sytuacji deklaracji spełnienia żądań protestujących. Za każdym razem dochodziło wówczas do przeformułowania i rozszerzenia żądań, co świadczy o tym, że żądania były jedynie pretekstami. Tzw. spiskowe teorie utrzymują, iż protesty wymierzone w gabinet prawicowy Borysowa, uważanego za polityka antyrosyjskiego, organizowane były przez rosyjskie grupy wpływu, dążące do wznowienia projektu jądrowego, z kolei protesty wymierzone w lewicowy rząd Oreszarskiego, uważany za prorosyjski, organizowane były przez lobby proamerykańskie, głównie związane z siecią pozarządowych batalionów Sorosa.

Z drugiej strony warto zauważyć, że protesty wymierzone w jeden rząd dość płynnie przekształciły się w protesty wymierzone w drugi rząd. Wielu aktywistów było zaangażowanych zarówno w jedne protesty, jak i drugie, i przyjmowały retorykę ogólnie antypartyjną. W oparciu o to snuje się hipotezy, iż jest to pokłosie ogólnego przebudzenia społecznego, nowej wiosny demokracji. Owa bezkształtność celów protestów oraz zanikające oraz ewoluujące żądania, mają świadczyć o autentyczności protestów jako nowej formy przebudzenia obywatelskiego do autentycznej demokracji.




1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
 Zobacz komentarze (27)..   


« Energetyka   (Publikacja: 10-06-2017 Ostatnia zmiana: 11-06-2017)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10124 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365