|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Energetyka
Anatomia kolorowych rewolucji czyli hybrydowa historia Europy Środkowej [6] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Kiedy zbudowano pierwsze nitki Nord Stream Niemcy zaangażowali się bardziej
bezpośrednio w torpedowanie azerskiego gazu. Christoph Strasser z SPD był
autorem rezolucji potępiającej Azerbejdżan za naruszenia „praw człowieka". 23
stycznia 2013 Rada Europy odrzuciła przyjęcie owej rezolucji. Na czele
proazerskiej grupy lobbingowej stał Luca Volonte, którego w 2016, a więc kiedy
już Włochy przechyliły się na stronę Gazpromu, prokurator Milanu oskarżył o korupcję, jakiej miał się dopuścić (za pośrednictwem brytyjskich spółek)
lobbując przeciwko potępianiu Azerbejdżanu. Volonte to włoski polityk
zaangażowany przeciwko kolorowym rewolucjom w Europie: w ubiegłym roku angażował
się na rzecz Macedonii oraz
Polski. W ostatnich tygodniach przeciwko azerskiemu „dyktatorowi" wystąpił
Open
Democracy Russia, czyli rosyjska filia sorosowej międzynarodówki.
Gdy już wyeliminowano azerski gaz z Europy Środkowej, Bruksela walczyła o to, by
Europa Środkowa nie stała się takim samym hubem dla nowych nitek rosyjskiego
gazu, jakie budowano do Niemiec. Rosyjski gaz Europa Środkowa ma kupować od Niemców. Udało im się ograć jedynie Bułgarię, Węgry
lepiej odczytały w czym rzecz.
Przypomnijmy, że Orban był naprawdę zaangażowany na rzecz Nabucco West. Dopiero
kiedy w 2013 pogrzebane zostały nadzieje na gaz azerski dla Europy Środkowej
poprzez Biały Potok oraz Nabucco/Nabucco West, zdecydował się na zacieśnienie
współpracy energetycznej z Rosją. Aczkolwiek już od marca 2011 Rosja straszyła
Węgry, że zostaną pominięte przez South Stream (jako część „nacjonalistycznej
centralnej Europy") na rzecz Serbii i Słowenii. 12 grudnia 2013
podpisał kontrakt na
South Stream. 31 stycznia 2014 podpisano umowę z RosAtomem o budowie dwóch
nowych bloków w elektrowni atomowej Paks. Wszelkie ataki zachodnie słusznie
odparowywał twierdząc, że nie prowadzi polityki prorosyjskiej, lecz
prowęgierską: „Niemcy zbudowali Nord Stream, co
sprawia, że mogą ominąć Ukrainę jako źródło potencjalnego zagrożenia. Nie chcemy
większych korzyści niż te, których pragną Niemcy".
Przez dominację w Polsce niemieckich mediów daliśmy sobie jednak wmówić, że
Orban, który zabiegał o Nabucco jest prorosyjski, bo zawiera układy energetyczne z Rosją, zaś Merkel, która krytykowała Nabucco i która zawiera jeszcze większe i bardziej skandaliczne układy energetyczne z Rosją, w jakiś magiczny sposób
chroni nas przed Rosją, bo jest rzekomo antyrosyjska.
Polityka Zachodu wobec krajów rozwijających się jest od samej podszewki oparta
na podwójnych standardach. Wobec prezydenta Azerbejdżanu czy nawet Turcji spada z Zachodu krytyka za to, że znoszą ograniczenia dwóch kadencji, co ma rzekomo
świadczyć o dyktaturze, podczas kiedy wcale nie oburza nas to, że Merkel stoi na
czele Niemiec już trzy kadencje i przymierza się do czwartej, a więc panuje już
niemal tyle samo, co Alijew. Metody, jakie Niemcy stosują wobec krajów słabszych
niewiele mają wspólnego z szacunkiem dla demokracji.
Kolorowa rewolucja i demontaż Bułgarii
Opisałem wyżej trzy wielkie fronty wojen gazowych: Biały Potok, Nabucco, TAP -
czyli walki z gazem azerskim dla Europy. Czwartym jej frontem jest walka o hegemonię niemiecką w roli dystrybutora rosyjskiego gazu, czyli przeciwko
rozbudowie rosyjskich rurociągów wchodzących do Unii nie od Europy Zachodniej,
lecz Środkowej. Front ten przybrał formę walki przeciwko zaangażowaniu Bułgarii w South Stream.
Bułgaria, choć ma znacznie mocniejsze więzy kulturowe z Rosją, nie miała wobec
Brukseli tyle asertywności, co Węgry i w efekcie znalazła się na lodzie. W 2012
Bułgaria miała być najważniejszym bałkańskim hubem gazowym, który miał być bramą
dla wielkich gazociągów Nabucco oraz South Stream. W 2016 hubem dla obu tych
gazociągów (TANAP, Turkish Stream) została Turcja. W efekcie, Niemcy nie chcąc
wzmacniania Europy Środkowej, nadzwyczajnie wzmocniły wobec Bałkanów neoosmańską
Turcję, co oznacza zapowiedź powtórki z historycznej rozgrywki. Bułgaria to jest
najsłabsze państwo unijne. W interesie Wspólnoty jest, by ten flankowy kraj
bałkański został wzmocniony. Rola huba gazowego Bałkanów pozwoliłaby Bułgarii
stanąć mocno na nogach. W wyniku kunktatorskiej polityki brukselsko-niemieckiej
Bułgaria zostanie osłabiona, tymczasem jest ona naturalnym liderem Bałkanów.
Nie można podbić gospodarczo kraju, który jest niezależny energetycznie. I odwrotnie: kraje dysponujące nadmiarem energii lub surowców energetycznych mają
naturalny potencjał do dominacji wobec krajów słabych energetycznie. Przed
przystąpieniem do UE Bułgaria dysponowała elektrowniami jądrowymi, które
zaspokajały krajowe potrzeby w 80%. Niemcy dążą do wytłumienia energetyki Europy
Środkowej, celem łatwego jej opanowania gospodarczego. Niemcy jako kraj silny ekonomicznie
mogły sobie łatwiej pozwolić na finansowanie drogiej energetyki odnawialnej, co
dla uboższych krajów postkomunistycznych było niepomiernie większym wysiłkiem.
Warunkiem przyjęcia Bułgarii do UE było jej rozbrojenie energetyczne.
Musiała
zamknąć 4 z 6 reaktorów jądrowych, przy czym dwa z nich mogły działać jeszcze
do 2011 i 2013 — nie przemawiały za tym żadne względy bezpieczeństwa ani obawy
społeczne, jedynie względy polityczne. W grudniu 2006 Bułgaria wygasiła 3 i 4
reaktor elektrowni w Kozłoduju i dzięki temu od stycznia 2007 mogła zostać
członkiem EU. W zamian Niemcy, Francja i Rosja miały wybudować w Bułgarii dwa
nowe reaktory. W międzyczasie wraz z przystąpieniem do UE Bułgaria zaczęła
ścigać się z narzuconymi przez Unię normami budowy energetyki odnawialnej,
której w efekcie została prymusem. Wraz z kryzysem ekonomicznym oraz Fukushimą
zaczęła się walić zarówno energia odnawialna, jak jądrowa. W efekcie z niemiecko-francusko-rosyjskiego reaktora nic nie wyszło (Niemcy wycofali się już w 2009) i Bułgaria została na lodzie.
Efekt pierwszych czterech lat w UE był taki, że zamiast zbudować za 4 mld euro
dwa nowe reaktory atomowe o mocy 2 GW i rocznej produkcji 16 TWh energii,
nabudowano za 4 mld euro wiatraków i paneli słonecznych o mocy 1,5 GW i rocznej
produkcji zaledwie 1,5 TWh. Czysty interes. Dla producentów wiatraków i solarów
oczywiście. Wskutek dużego wysiłku finansowego Bułgaria wypracowała sobie 16%
udział sektora odnawialnego w miksie energetycznym, lecz miała w efekcie
najdroższe ceny energii względem siły nabywczej (w 2011 za przeciętną pensję
można było w Bułgarii kupić 2174 kWh energii elektrycznej, w Polsce — 3309, w Niemczech — 8641, we Francji — 12848). Mimo tego 7 października 2014
eurokomisarz
skrytykował
Bułgarię, że ma za niskie ceny za energię elektryczną. Można często odnieść
wrażenie, że UE opanowali wyjątkowi wrogowie integracji europejskiej.
W 2012 rząd Bojko Borysowa (partia GERB) zawiesił projekt atomowy, deklarując
chęć budowy elektrowni na rosyjski gaz z gazociągu South Stream. Na wniosek
socjalistów w styczniu 2013 odbyło się referendum w sprawie wznowienia budowy
elektrowni atomowej. Zdecydowana większość opowiedziała się za, tyle że
frekwencja była zbyt mała. W lutym 2013 rozpoczęły się protesty społeczne
motywowane wysokimi cenami prądu. Domagano się interwencji na rynku
dystrybutorów energii, który kontrolowany jest przez koncerny czeski,
amerykański i austriacki. Rząd zgodził się na interwencję, lecz protesty nie
ustały, przekształciły się w protesty przeciwko polityce cięć dyktowanej przez
UE i IMF, bezrobociu i korupcji. Doszło do starć z policją, w obliczu których
rząd Borysowa podał się do dymisji i rozpisano nowe wybory.
Doprowadziły one do zwycięstwa socjalistów, którzy utworzyli rząd wespół z mniejszością turecką, popierany w formie cichego koalicjanta przez
nacjonalistyczną partię Ataka. Rząd Płamena Oreszarskiego był rządem
technokratycznym, Oreszarski mówił: „Zawsze byłem sceptycznie nastawiony do
podziału na lewicowców i prawicowców. To dane sytuacje określają, co w danym
momencie jest racjonalne i pragmatyczne. Głównym kryterium składu rządu jest
fachowość". W istocie, kiedy do porozumienia dochodzi partia turecka i antyturecka, jest to dobrym wskaźnikiem pragmatyzmu. Tuż po zaprzysiężeniu rząd
zapowiedział wznowienie budowy elektrowni atomowej. Pomimo zmiany partii
rządzącej oraz kierunku politycznego protesty nie ustały, przeciwnie, zaczęły
się nasilać. Zieloni zaczęli już protestować przed powołaniem rządu, czując, że
zanosi się na wznowienie projektu jądrowego. Gwałtowne protesty, obfitujące w starcia z policją czy blokady sejmu, towarzyszyły rządowi Oreszarskiego przez
cały praktycznie rok, do jego upadku w czerwcu 2014.
Półtoraroczne protesty i zamieszki uliczne określane były mianem
Bułgarskiej Wiosny lub też kolorowej
rewolucji. Faktem jest, że protesty miały znamiona zamachów stanu — zarówno
te wymierzone w Borysowa, jak i Oreszarskiego nie ustępowały nawet w sytuacji
deklaracji spełnienia żądań protestujących. Za każdym razem dochodziło wówczas
do przeformułowania i rozszerzenia żądań, co świadczy o tym, że żądania były
jedynie pretekstami. Tzw. spiskowe teorie utrzymują, iż protesty wymierzone w gabinet prawicowy Borysowa, uważanego za polityka antyrosyjskiego, organizowane
były przez rosyjskie grupy wpływu, dążące do wznowienia projektu jądrowego, z kolei protesty wymierzone w lewicowy rząd Oreszarskiego, uważany za prorosyjski,
organizowane były przez lobby proamerykańskie, głównie związane z siecią
pozarządowych
batalionów
Sorosa.
Z drugiej strony warto zauważyć, że protesty wymierzone w jeden rząd dość
płynnie przekształciły się w protesty wymierzone w drugi rząd. Wielu aktywistów
było zaangażowanych zarówno w jedne protesty, jak i drugie, i przyjmowały
retorykę ogólnie antypartyjną. W oparciu o to snuje się hipotezy, iż jest to
pokłosie ogólnego przebudzenia społecznego, nowej wiosny demokracji. Owa
bezkształtność celów protestów oraz zanikające oraz ewoluujące żądania, mają
świadczyć o autentyczności protestów jako nowej formy przebudzenia
obywatelskiego do autentycznej demokracji.
1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
« Energetyka (Publikacja: 10-06-2017 Ostatnia zmiana: 11-06-2017)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10124 |
|