|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Działalność polityczna Fr. Szlachcica jako szefa UB na terenie Warmii i Mazur [4] Autor tekstu: Marcin Ślaski
Ta działalność szefa WUBP stała się szczególnie widoczna przed wyborami
do Sejmu PRL
we wrześniu 1952 roku. 22 września 1952
roku na posiedzenie Egzekutywy KW PZPR w Olsztynie podczas zatwierdzania planu pracy wśród ludności autochtonicznej w związku z wyborami do Sejmu stwierdził, że „Na terenie województwa wśród ludności
miejscowego pochodzenia jest spora ilość bezwzględnie oddanych dla Polski
Ludowej, jest również dużo
chwiejnego elementu oraz znaczna ilość ludzi z pośród byłych hitlerowców z postawą jawnie wrogą, proamerykańską. [...] Podobnie jest z księżmi
tutejszego pochodzenia. Kilku z nich jest pozytywnych, obok nich są
jednak i tacy do których organa bezpieczeństwa nie mają dostatecznych podstaw,
lecz w sposób administracyjny można i należy ich odpowiednio karać"[43].
Na początku lat pięćdziesiątych jednym z punktów spornych w stosunkach Państwo -
Kościół, który szczególnie wyraźnie zaistniał na terenie województwa
olsztyńskiego, był status administracji kościelnej na ziemiach zachodnich i północnych. Władze od dawna domagały
się zlikwidowania tymczasowej i ustanowienia stałej administracji
kościelnej na tych terenach. W styczniu 1951 r. usunięto dotychczasowych administratorów apostolskich
we Wrocławiu, Opolu, Gorzowie Wielkopolskim, Gdańsku i Olsztynie, by w ich miejsce powołać nowo wybranych wikariuszy kapitulnych[44].
Jednocześnie realizując stalinowską politykę wyznaniową zakładającą ateizację
społeczeństwa, represjonowano duchownych[45]
oraz sukcesywne usuwano religię ze szkół. Echa tej sytuacji na Warmii i Mazurach, znalazły się w raporcie F. Szlachcica do centrali MBP w lutym 1951 r., gdzie ten
zakwalifikował przytoczone wypowiedzi miejscowej ludności na ten temat jako
przejawy „wrogiej propagandy"[46].
Charakterystycznym elementem postawy szefa WUBP w jego działaniach prowadzonych
wobec duchowieństwa przez cały okres jego działalności na Warmii i Mazurach było
podkreślanie niewystarczającej liczby członków sieci agenturalnej zajmującej się
tym zagadnieniem, co przynosiło rezultat w postaci niedostatecznych wyników
operacyjnych aparatu BP „na tym odcinku". Uwidaczniało się to w braku
dostatecznego rozeznania w nastrojach i orientacji politycznej księży autochtonów i napływowych na
terenie województwa, niedostatku informacji, które można byłoby wykorzystywać
jako „zaczepienia" w zakładaniu spraw agencyjnego rozpracowania poszczególnym
księżom itp.[47].
Analiza zebranego materiału wskazuje, że problem niewystarczającej ilości tzw.
„cennej agentury" "umocowanej" w środowisku warmińsko-mazurskich księży,
przedstawiającej wartościowe doniesienia pojawia się w raportach Szlachcica do
centrali zarówno w 1950 roku jak i w 1953 roku, więc na zarówno na początku, jak i na końcu „olsztyńskiego" etapu jego działalności. Stąd też można wnioskować,
że zestaw problemów, z jakimi stykał się on w swojej pracy jako szef WUBP był podobny przez cały
okres jego aktywności.
Potwierdzeniem tej tezy są rezultaty jakie wynikały dla aparatu bezpieczeństwa z realizacji akcji „B", która została przeprowadzona na Warmii i Mazurach na
przełomie
1950 i 1951 roku[48].
Opisując wyniki akcji i wnioski do dalszej pracy dla organów BP,
F. Szlachcic stwierdzał, że: „Przeprowadzona akcja "B" w naszym województwie
wykazała
na poważne braki w pracy naszego
aparatu na odcinku kleru katolickiego. Podstawowym brakiem w pracy
na tym odcinku, jest brak agentury. Nie
mieliśmy ani jednego informatora w Kurii. Słabo tez mamy rozpracowany teren"[49].
Szef WUBP podkreślał samokrytycznie,
że „przyczyną słabego stanu pracy na tym odcinku była pewnego rodzaju
demobilizacja i brak konkretnych przedsięwzięć ze strony kierownictwa WUBP.
Poważnie zaniedbaliśmy ten odcinek PUBP"[50].
Przedstawione zagadnienia nie wyczerpują wszystkich tematów jakimi zajmował
się szef WUBP w Olsztynie w swoich działaniach wobec duchowieństwa w okresie swojego pobytu na tym terenie. Wspólną cechą tych działań było
traktowanie kleru jako przeciwnika i wroga, zarówno w sensie politycznym, jak i ideologicznym. Polityka prowadzona
przez niego wobec duchowieństwa była zawsze w jakimś stopniu lokalną mutacją
wytycznych przekazywanych przez ścisłe kierownictwo polityczne i resortowe na
szczeblu centralnym. Jako funkcjonariusz bezpieczeństwa szczebla wojewódzkiego
nie mógł sobie pozwolić na
jakąkolwiek dowolność w realizacji aktualnej „linii politycznej Partii"
na „odcinku bezpieczeństwa", bo to groziłoby jego polityczną degradacją i obniżeniem pozycji w resorcie.
Wydaje się, że można
sformułować założenie, iż we wszystkich realizowanych przez siebie działaniach
na politycznej prowincji za jaką należy niewątpliwie uznać województwo
olsztyńskie kierował się on zasadą „nie wychylania się" przed szereg. Wynikało
to zapewne z czystej politycznej kalkulacji. Wykonując jakiś nierozważny ruch
straciłby zbyt wiele i to determinowało jego wszystkie działania. Należy
pamiętać, że przychodząc do Olsztyna posiadał opinię „zdolnego pracownika
operatywnego" i głównym celem jaki stawiali przed nim zwierzchnicy było
uzdrowienie stosunków panujących w olsztyńskim WUBP i „podniesienie pracy
organów bezpieczeństwa na wyższy poziom". Na pewno nie chciał on pogorszenia tej
opinii u swoich mocodawców. Mimo, że
jak świadczy analizowany przykład braku odpowiedniej ilości sieci
agenturalno-informacyjnej w środowisku duchowieństwa, nie udało się
mu zrealizować stawianych przed nim celów w każdym aspekcie i w
niektórych dziedzinach nie udało mu się podnieść pracy
funkcjonariuszy „miecza klasy robotniczej" przez cały okres pobytu w województwie olsztyńskim, to jednak analiza jego dalszego przebiegu służby w organach bezpieczeństwa i aparacie partyjnym pokazuje, że nie utracił on
zaufania zwierzchników ze stalinowskiego centrum politycznego i nadal był
typowany jako funkcjonariusz z perspektywami na najwyższe stanowiska kierownicze[51].
4. Stosunek do ludności autochtonicznej i napływowej
Istotnym elementem działalności F.
Szlachcica na Warmii i Mazurach był tzw. „odcinek autochtoniczny". Warmiacy i Mazurzy poddani akcji weryfikacyjnej od początku byli traktowani przez niego
podejrzliwie, jako tzw. „element niepewny". Instancje kierownicze WUBP Olsztyn i aparatu bezpieczeństwa w ogóle niejednokrotnie wysuwały wobec autochtonów
oskarżenia o „wrogie akty propagandy rewizjonistycznej". Wynikało to stąd,
że w tzw. kwestii autochtonicznej władze komunistyczne nie miały jasnej wizji
rozwiązania problemów narodowościowych na ziemiach zachodnich i północnych, a ich działania wobec autochtonów były niespójne i niekonsekwentne[52].
Stosunek Szefa WUBP do ludności autochtonicznej Warmii i Mazur jako masy
ludzkiej zamieszkującej teren województwa olsztyńskiego, oraz
jako potencjalnych pracowników aparatu bezpieczeństwa musiał w jakimś
stopniu uwzględniać zalecenia i oczekiwania przełożonych. Stanisław
Radkiewicz — minister BP w referacie w sprawie zadań dla aparatu bezpieczeństwa
na odcinku kadr w związku z IV
Plenum KC PZPR, wygłoszonym na naradzie w dniu 26 maja 1950 roku wskazywał na
potrzebę zwiększenia ilości ludności autochtonicznej w aparacie bezpieczeństwa,
tak „aby Mazurzy widzieli, że cały aparat ucisku nie jest narzucony, ale wśród
niego są i swoi. To jest dla nas także potrzebne ze względów operacyjnych, bo
Mazur lepiej poprowadzi robotę wśród Mazurów aniżeli Kongresowiak"[53].
Problemem województwa
olsztyńskiego, który wymagał bardzo wyważonych decyzji była weryfikacja i repolonizacja ludności Warmii i Mazur. Na terenach tych, w wyniku uwarunkowań
historycznych, granica między polskością i niemieckością była często bardzo
trudno uchwytna. Dlatego też niezwykle łatwo było o błędy i nadużycia. W sposób
nie zawsze uwzględniający specyfikę sytuacji, problem ten próbowano rozwiązać
począwszy od 1945 roku, tak że 1 maja 1948 roku na 109 551 osób ludności
autochtonicznej, za zweryfikowane uznano 87887, nie zweryfikowanych pozostało 22
050 osób.
Należy sądzić, że na
początku 1950 roku dla organów bezpieczeństwa publicznego, zadowolonych z zakończenia akcji weryfikacyjnej w latach 1948-1949, tzw. „problem
autochtoniczny" przestał odgrywać pierwszoplanową rolę. Nie oznacza to jednak,
że latem 1950 roku F. Szlachcic jako nowy szef WUBP stracił ten problem z oczu.
Nadal dochodziło do przesłuchań i aresztowań ludności autochtonicznej, wśród autochtonów działali tajni
współpracownicy organów bezpieczeństwa. Prowadzona przez władze komunistyczne
forsowna kolektywizacja, zakładanie spółdzielni produkcyjnych przynosiło
rezultat zwiększonego oporu ludności autochtonicznej. Prowadziło to w krótkim okresie
zaostrzenia sytuacji. Opór ludności autochtonicznej wobec władzy komunistycznej
nasilił się zwłaszcza po wprowadzeniu kontyngentu obowiązkowych dostaw w 1951 roku[54].
Grzegorz Jasiński stwierdza, że wraz z rozpoczęciem w marcu 1950 roku akcji
„Link" wzrosły wśród części ludności autochtonicznej na wyjazd z Polski,
rozpoczęło się zbieranie dokumentów, kontakty z zachodnimi ambasadami, wreszcie
próby potwierdzania niemieckiego obywatelstwa — akcję tę uznać należy już jako
masową, zaczęły się także oficjalne wyjazdy do NRD[55].
Gdy w zachodniej części Niemiec doszło w 1950 roku do utworzenia Ziomkostwa
Prusy Wschodnie oraz ziomkostw powiatowych, w następstwie czego zwiększyła się
liczba kontaktów i przesyłanych wiadomości, dostrzegano w tym oczywiście przejaw działalności
rewizjonistycznej. Warto zauważyć, że pojęcia tego, podobnie jak i innych
odnoszących się do „wrogiej działalności" nigdy nie zdefiniowano oficjalnie,
dzięki czemu organy Bezpieczeństwa Publicznego miały możność
podejmowania szerokich działań, wybierania pod tym szyldem, coraz to
nowych celów. W sprawozdaniu miesięcznym szefa WUBP do centrali MBP
ze stycznia 1951 roku F. Szlachcic informował, że wśród elementu
autochtonicznego znajduje się około 2000 osób bezwzględnie wrogo ustosunkowanych
do Polski i przejawiających wrogą działalność, a do najbardziej zagrożonych
terenów zaliczono: Olsztyn, Mrągowo i Szczytno:
„W związku z rejestracją ludności napotyka się na trudności ze strony
autochtonów. W pow. Szczytno i Mrągowo zanotowano fakty, że autochtoni w kartach
ewidencji podają obywatelstwo niemieckie, lub też nie podają nic. Wyrażając przy
tym chęć wyjazdu do Tryzonii. Prawie w masowej formie wśród autochtonów notuje
się antypolskie nastawienie, wyrażające się przede wszystkim w używaniu języka
niemieckiego"[56].
Do innych kwestii uznawanych przez Szlachcica za inspirowane przez elementy
„faszystowskie" zaliczał fakty zbierania podpisów wśród autochtonów pod
petycjami do władz państwowych i Kurii, w których, „zwrócono się o zezwolenie wprowadzenia nauczania w języku
niemieckim w szkołach i odprawianie nabożeństw w kościołach w języku niemieckim"[57].
Do nowych form „wrogiej działalności" zaliczył „przesyłanie rewizjonistycznych
wierszy, pisanych ręcznie
lub na maszynie w języku niemieckim".
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Dalej..
« Historia (Publikacja: 26-07-2018 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10224 |
|