|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » UFO
Scjentologia nie jest niedorzeczna [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Stąd właśnie tak duży nacisk w scjentologii na różnorakie
mniej lub bardziej wartościowe i przydatne kursy doskonalenia osobowości.
Pomijając to, że kursy owe są drogie, ich wartość jest różna, często co
najmniej dyskusyjna, ale nie można zakładać, że wszystkie one są bezwartościowe,
część z nich opiera się na dorzecznych założeniach psychologicznych i motywacyjnych, inne oparte są na teoriach pseudonaukowych. "Wszystko to wydaje się raczej rodzajem psychoanalizy
drugiego gatunku" (Maurice C. Burrel). Z pewnością uderza ich
praktycyzm, jak na podbudowę mitologiczną. Wiele religii wywodzi ze swych
teorii szereg kompletnie bezcelowych dla życia „ziemskiego" praktyk, jak leżenie
krzyżem, kłanianie się przed posągami świętymi, kropienie świętą wodą,
samobiczowanie itd. Scjentologia obiecuje za to dzięki swoim praktykom: będziesz
lepszym biznesmenem, będziesz lepiej się komunikował z ludźmi, rzucisz nałóg,
zwiększysz współczynnik swojej inteligencji, poprawisz swoje życie małżeńskie,
będziesz skuteczniejszy, wygrasz! Jak wspomniałem, owe kursy i praktyki
doskonalenia z pewnością nie są bezwartościowe, swą skutecznością mogą
być bliskie typowym czysto komercyjnym kursom doskonalenia osobowości. Są tam
zresztą nie tylko kursy „dla ducha", ale i treningi dla ciała, np. tzw. rundown,
który ma „uwalniać ciało z wszystkich trujących związków". Polega to
na dwutygodniowym maratonie w saunie połączonym z bombą witaminową. Drogie
(w latach 80. w Niemczech kosztował 3 tys. DM) i o wątpliwej przydatności. Haczyk scjentologiczny polega jednak na tym, że są one
zbudowane w pewną piramidę, adept ma wrażenie wspinania się na coraz wyższe
szczeble i coraz trudniej jest mu na pewnym etapie powiedzieć dość. Masz być
lepszym biznesmenem oczywiście po to, abyś mógł kupować wyższe poziomy,
droższe kursy... Podstawowym celem praktyk scjentologicznych jest stan clear,
czyli wyczyszczenie. Kluczową praktyką umożliwiającą osiągnięcie stanu clear
są tzw. auditingi, czyli swoiste sesje psychoterapeutyczne,
mieszanka złożona z przesłuchania, hipnozy, spowiedzi i najróżniejszych
form terapii. Jego zadaniem jest wymazanie z umysłu reaktywnego engramów
(nieporozumienia, przykre emocje, strach, strach porodowy itd.). Osiągnięcie
stanu clear jest uzależnione od tego, ile adept jest skory wydawać na
to pieniędzy. „Skąpcy" na stan clear mogą pracować i po kilka
lat. Dopiero po osiągnięciu clear można wspinać się po kolejnych
szczeblach wtajemniczenia ku wyzwolonemu thetanowi. Po stanie clear są
więc kolejne stopie wtajemniczenia oznaczone jako OT, czyli Operujący
Thetan.
Stopni OT jest 15, z czego członkowie Kościoła poznać mieli jak dotąd osiem z nich. Cały ten zespół praktyk związanych z auditingiem i kursami określany jest Mostem do Pełnej Wolności (Bridge to Total
Freedom) lub po prostu Mostem. Jako że pełen Most jest bardzo drogi, więc
sfinansować go można na trzy sposoby: z własnej gotówki, pracując
niewolniczo i z pełnym oddaniem na rzecz Kościoła, albo kaperując wielu jak
najzamożniejszych ludzi. Nie trzeba być od razu członkiem Kościoła, aby
uczestniczyć w poszczególnych programach i kursach. Umowę o członkostwo
podpisuje się na pewnym etapie drogi. Stąd więc liczba członków Kościoła
nie pokrywa się w zasadzie z liczbą praktykujących scjentologię (a warto
pamiętać, że są jeszcze scjentologowie niezwiązani z CSI). Auditing i różnorodne kursy doskonalące są podstawowymi
praktykami oferowanymi przez scjentologię, jednak istnieją także praktyki
bliskie tradycyjnym kościołom, jak ceremonie chrzcin, ślubów i pogrzebów,
swoiste nabożeństwa niedzielne. Te ostatnie to tzw. sunday service.
Rozpoczynają się one od odczytania scjentologicznego
wyznania wiary, następnie prowadzący odczytuje krótki artykuł wielebnego
Rona na dany dzień, po czym wygłasza „kazanie" oparte na dziełach Założyciela.
Po owym kazaniu następuje tzw. group processing, czyli quasimedytacyjne
ćwiczenie polegające na wielokrotnym powtarzaniu jakiegoś fragmentu o charakterze motywacyjnym (np. „znajdźcie w sobie coś, co potraficie
zaakceptować"; „znajdźcie w sobie więcej rzeczy, które potraficie
zaakceptować"; „znajdźcie w sobie coś, co inni mogliby w was
zaakceptować" itd.). „Nabożeństwo" kończy się Modlitwą o Pełną Wolność.
Psychomanipulacje
Zrównanie neoteologii w prawach do tolerancji z klasyczną
teologią, nie oznacza, że rezygnujemy z dalszej krytyki tej grupy wyznaniowej.
Najpoważniejszym zarzutem wobec Kościoła Scjentologicznego jest kwestia
psychomanipulacji i totalitarystycznych praktyk. Kościół Scjentologiczny ingeruje bardzo głęboko w życie
prywatne swych członków, podobnie jak w przypadku numerariuszy Opus Dei:
kontrola korespondencji, infiltrowanie i ograniczanie kontaktów z osobami „z
zewnątrz", zwłaszcza jeśli wyrażają oni jakiekolwiek wątpliwości pod
adresem scjentologii, członkowie są wzywani do ich zrywania, wewnątrz wspólnoty
praktykowane jest szpiegostwo i donosicielstwo o nieprawidłowej postawie (np.
jakakolwiek krytyka władz Kościoła). Przy pomocy tzw. e-metru [ 3 ],
który ma służyć do diagnozy „złych emocji", de facto prowadzi się
także i testy członków na „wykrywaczu kłamstw" (Zob. Potthoff, s. 183).
Jednym z „przestępstw" (overts) jest mieszanie praktyk
scjentologicznych z innymi, które obejmuje scjentologia, np. nowoczesną wiedzą
medyczną. Tworzy się poza tym atmosferę oblężonej twierdzy, co zresztą nie jest
szczególnie trudne o tyle, że scjentologia faktycznie poddawana jest wszędzie
atakom, co tylko umacnia jej członków w determinacji. To przecież ludzie
„umysłowo chorzy", którzy atakują wściekle tych, co chcą się leczyć,
czyli scjentologów. Scjentologowie tworzą dość zamknięte społeczności,
starają się wzajemnie się wspierać, w miarę możności kontakty utrzymywać
tylko ze sobą, włącznie z kontaktami biznesowymi i zawodowymi. Jednocześnie
zobowiązują się nie korzystać w sporach między sobą z sądów państwowych,
odwołując się tylko do sądów scjentologicznych. „Kto chce totalnej wolności, musi akceptować totalną
dyscyplinę — w przeciwnym razie scjentologia zginie" — głoszą wewnętrzne
zasady. Bardzo często w imię abstrakcyjnych, „totalnych",
„absolutnych" wartości związki religijne niszczą wartości zwykłe. Wewnątrz Kościoła istnieje też rygorystyczne tropienie
„przestępstw" i „wykroczeń" czyli ciężkich i lekkich naruszeń
„etyki", czyli zasad scjentologicznych. Funkcjonują specjalne komórki
organizacyjne oraz funkcjonariusze (oficerowie Sea Org) zajmujący się tylko
tym. Ponurą sferą scjentologii są tzw. obozy rehabilitacyjne, gdzie swe kary
odbywają „przestępcy" z Sea Org (tzw. Rehabilitation
Project Force). Oto fragment książki Potthoffa: "Susan zaczyna płakać i tonąc we łzach opowiada mi o swoim cierpieniu. Wysłano ją wtedy do Kopenhagi, aby tam dostała się
natychmiast do obozu rehabilitacyjnego. Pędziła tam nędzny żywot w starej,
ciemnej kotłowni wraz z kilkoma 'przestępcami' z zakazem prowadzenia rozmów z kimkolwiek, źle odżywiana, pozbawiana wystarczającej ilości snu. Beata
oskarżyła ją o poważne naruszenie etyki, a ponieważ nie wiedziała wcale,
jakiego rzekomego przestępstwa miała się dopuścić, jej słuszny opór
przeciw temu traktowaniu powodował coraz surowsze sankcje. Wstrząśnięty, słucham jej opowiadania. Czy to można
nazwać etyką, kiedy łamie się człowiekowi kręgosłup, poniża go i męczy? -
Dlaczego po prostu nie uciekasz? -
Co właściwie mogę zrobić? Jeśli stąd ucieknę nie dadzą mi już
nigdy żadnej szansy. Jeżeli oficer do spraw etyki oświadczy, że naruszyłam
etykę, a wskazania na e-metrze to potwierdzą, przyznają mu rację. Nie mam też
pojęcia co mogło się kiedyś wydarzyć na mojej ścieżce czasu. Ron [Hubbard]
mówi, że technologia funkcjonuje i będzie nas chroniła." (s. 185) I dalej: „Przypominam sobie opowiadania Susan o obozie
karnym, a także opisy obozu karnego w Kalifornii, o których czytałem w pismach
'Wolnej Strefy' [ 4 ]. Stosuje się tam m.in.
specjalną karę, która polega na bieganiu przez cały dzień wokół dwóch
drzew pod promieniami palącego słońca. Delikwentom wypadają nawet po takich
karach zęby, ponieważ ich organizmy zostają krańcowo wyczerpane" (s. 198). Nie jest tak, że od razu każdy zainteresowany jest
informowany o całości praktyk i stylu życia, jaki wymusza od adeptów
scjentologia. Poznaje się tym więcej, im wyżej w hierarchii się jest, a najbardziej znamienici członkowie, skupieni w Celebrity Centers, niemal w ogóle
nie poznają całej tej „prozy" funkcjonowania Kościoła Scjentologicznego.
Potthoff pisze dalej: „Mam na myśli przede wszystkim wzrastającą stale
dyscyplinę, która zaczyna nas obejmować jak żelazna obręcz. Te wyrostki,
prawie jeszcze dzieci, biegające po Kopenhadze i wykrzykujące rozkazy, zaczynają mnie
przyprawiać o bóle głowy, cierpię na sny lękowe. Im wyżej się pnę w hierarchii, tym częściej spotykam się z jeszcze większym, ślepym
fanatyzmem" (s. 187). Warto dodać, że te wszystkie praktyki na ogół są przez
członków akceptowane. Potthoff, który stał bardzo wysoko w hierarchii
scjentologicznej, a po wystąpieniu stał się znanym demaskatorem scjentologii, w scjentologię zwątpił dopiero wtedy, gdy przełożeni nakazali mu napisać
donos na własną żonę, który miał ją odesłać do obozu rehabilitacyjnego.
Bezpośrednią zaś przyczyną dezercji był ...nakaz obcięcia włosów:
„Ostre spory i dysputy z kierownictwem, bezlitosne polowanie nie
przypuszczalnych lub faktycznych odchyleńców i odszczepieńców, ciągłe
wezwania do świętej wojny — to wszystko bardzo mnie już zmęczyło. Ponadto
grożące Sabine niebezpieczeństwo zesłania do obozu karnego, a teraz jeszcze
ten ostatni dowód kompletnej nietolerancji, ten absurdalny rozkaz obcięcia włosów
oznaczają, że żąda się ode mnie dowodu całkowitego posłuszeństwa. Mój
rozum zaczyna pracować szybko, jak dawno temu" (s. 205). Ostatecznie jego
siedmioletnia przygoda ze scjentologią skończyła się zrujnowaniem życia
osobistego i zawodowego: dwukrotnie stracił żonę — jedną, z którą miał
dwójkę dzieci, porzucił, bo była przeciwna scjentologii, druga jego porzuciła,
kiedy sam stał się krytyczny wobec scjentologii. Dziś odnalazł się jako
artysta malarz.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 3 ] E-meter (skrót od
electropsychometer), to urządzenie rejestrujące zmiany w reakcji ludzkiego ciała na emocje. Jest stosowane podczas auditingu dla
ustalenia „problematycznych" emocjonalnie spraw dla pre-cleara. [ 4 ] Pisma "odszczepieńczych"
scjentologów, którzy wierzą w scjentologię, lecz nie wierzą w Kościół
Scjentologiczny. Zorganizowani są w Ron's
Org, schizma dokonała się w roku 1984 w Niemczech, w czasie puczu kapitana
Miscavigne’a. Tych niuansów zupełnie
nie uwzględnił artykuł z Newsweeka, wobec czego niektórzy polscy
scjentologowie zostali przypisani do Kościoła Scjentologicznego nawet jeśli
nie mieli z nim faktycznego związku. « UFO (Publikacja: 25-07-2002 Ostatnia zmiana: 21-05-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1400 |
|