|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje O Skałce, Majdzie i.... Litwie [2] Autor tekstu: Grzegorz Galiński
Wybuch drugiej wojny światowej, to swoista kumulacja nienawiści między
obiema nacjami, pączkującej w okresie międzywojennym. Litwa opanowuje tereny
Wileńszczyzny i podpisuje traktat przyjaźni z ZSRR zezwalający na pobyt na
jej terenie wojsk radzieckich. Co prawda po latach litewska okupacja Wileńszczyzny,
będzie przez Polaków wspominana najlepiej (przyjmowano uchodźców z kresów
wschodnich, wielu pozwolono uciec na zachód), jednak niemiłego wrażenia
zatrzeć się nie da. Także prawdziwy zamiar „przyjaciół" z Moskwy
miał szybko wyjść na jaw. Gdy Litwini „zrobili swoje" wcielono ich w 1940 roku w skład ZSRR jako jedną z szesnastu republik, de facto pozbawiając
niepodległości. Można rzec, że historia zatoczyła koło, gdy przypomni się
inkorporację z 1791...
Jak to zwykle w życiu bywa, i jak głosi stare porzekadło „gdzie
dwóch się bije…" — tutaj rolę tego trzeciego, wzorcowo odegrał ZSRR.
Gdy Sowieci w 1945 roku w glorii zwycięzców hitleryzmu, chełpili się
sukcesem, nie w pełni suwerenna Polska podnosiła się niezdarnie ze zgliszczy
wojennych, Litwa zaś na swą niepodległość czekać miała jeszcze niemal pół
wieku. Zapomniane powstanie na Wileńszczyźnie w 1943, będące częścią
akowskiej operacji „Burza" — po dziś dzień jest szerokim łukiem
omijane przez media i opinię publiczną. Także krwawa i opłakana w skutkach
wojna domowa na Litwie trwająca jeszcze długo po zakończeniu wojny (lata
45-52, ponad 100 tysięcy ofiar sowieckich zbrodnii!) zdaje się być zapomniana
przez Litwinów, z których znaczna część z rozrzewnieniem wspomina dziś
czasy ZSRR.
Wada
słuchu i wzroku
Gdy w 1990 roku, po pierwszych wolnych wyborach parlamentarnych, wreszcie niepodległa
Litwa mogła mówić własnym głosem, Polacy zdawali się go nie słyszeć.
Problemy ze słuchem swą przyczynę miały w lęku, również świeżo oswobodzonej Polski, przed wciąż mocnym ZSRR. Także polska mniejszość
narodowa, mająca swą dość liczną reprezentację w parlamencie litewskim,
„nie popisała się" wstrzymując się od głosu 11 marca 1990 roku,
wtedy miała miejsce uroczysta deklaracja niepodległości. Litwini długo mieli o to pretensje do Polaków. Pierwsza niepodległość Litwy na forum międzynarodowym
uznała… Islandia.
Ostatni przebłysk swych „władczych"
popędów dało gorejące ZSRR w rok później, kiedy w walkach z żołnierzami i czołgami rosyjskimi w Wilnie śmierć poniosło 14 osób, a aż 700 zostało
rannych. Potem było już tylko… lepiej. ZSRR ostatecznie upadło, Polska uznała
Litwę, a oba kraje zaczęły się do siebie sukcesywnie zbliżać. Kwintesencją
owych zabiegów jest traktat podpisany w 1994 roku, o „dobrym sąsiedztwie", w którym udaje się uniknąć kontrowersyjnych sformułowań na temat
„polskiej okupacji Wilna".
Jest rok 2004, przez dziesięć lat od
podpisania traktatu, wiele się zmieniło — na lepsze. Oba kraje znów łączy
sojusz, tym razem… Północnoatlantycki. Oba kraje ponownie są w Unii....
tym razem Europejskiej. I tu ponownie historia zatoczyła koło, tym razem w ten
przyjemny sposób. Powoli zanika także formalna granica dzieląca oba kraje, ta
granica, która jeszcze pół wieku temu była zaczątkiem wszystkich sporów.
Kiedy szlabany i odprawy ostatecznie zanikną, będziemy mieli do czynienia z kolejnym paradoksem dziejów.
Stary-nowy prezydent Litwy, Valdas Adamkus, w swą pierwszą zagraniczną podróż udał się właśnie do Polski, takie gesty
nie są bez znaczenia w obecnych czasach. Opinia publiczna w Polsce zdaje się
nie dostrzegać szansy jaka na nowo stanęła przed naszymi narodami. Oba państwa,
należą przecież do najbiedniejszych w Unii, jednocześnie jednak na tej Unii
skorzystać mogą najwięcej. Tutaj jednak, jak to zwykle bywa we wspólnocie,
najważniejsza jest współpraca. Los okazał się szczęśliwy i w tym
aspekcie, niedawno bowiem komisarzem UE ds. Rozwoju regionalnego została Polka
Danuta Hubner, natomiast za swego zastępcę ma
Dalię Grybauskaite z… Litwy! Resort ten, tak ważny dla rozwoju nowych
członków, prowadzony przez tandem polsko-litewski? Lepiej nie można było
trafić, tym bardziej, że pani Dalia — biegle mówi po polsku! Trzeba tylko (i
aż) pozbyć się raz na zawsze tej złośliwej wady wzroku, polegającej na
ulubieńczym zapatrzeniu na zachód, i zacząć patrzeć szerzej.
Co z tą Litwą? Co z tym Majdą?
Czy tak krótki, acz treściwy, zarys wspólnych
dziejów Polski i Litwy wystarczy by zrozumieć antypatie dzielące oba narody? W pewnym stopniu na pewno tak. Jednocześnie widać także, jak wiele oba narody
łączy i łączyć będzie w przyszłości. Czy słowo „Litwin" ma
prawo być w ustach człowieka pokroju doktora Majdy odbierane jako
„obelga"? Tak, gdyż człowiek taki zawsze znajdzie powód by kogoś
nienawidzić. Niemców „bo nas najechali", Litwinów „bo
to", Francuzów „bo tamto" i tak dalej. Śledząc historię
Polski i innych narodów, z manią charakterystyczną dla czytelników
skupionych wokół „Naszego Dziennika" czy „Gazety Polskiej"
(tj. spiskowa teoria dziejów, cały świat przeciwko Polsce, no i oczywiście
„źli Żydzi", którzy „są wszędzie") będziemy mieli
prawo nienawidzić niemal każdej nacji. Takie rozumowanie jednak prowadzi do obłędu i powinno być tępione w zalążku by nie doprowadzać w przyszłości do
niesmacznych czy wręcz obrzydliwych sytuacji, jak chociażby ta związana z pochówkiem Czesława Miłosza. Ciekawe ile podobnych akcji (wcześniejsze krzyże
Świtonia i wiele wiele innych) przyjdzie nam jeszcze obserwować i wstydzić się
przed światem, zanim ktoś wreszcie zareaguje? Czy tak trudno upoważnionym do
tego organom, zareagować na szkodliwe treści przekazywane przez w/w media?
Kwestia „litewska" ma także swoje drugie dno, o którym już wcześniej wspomniałem. Fakt, iż „Litwie" można w obecnych czasach
przypisać wiele znaczeń, jest niezwykle istotny jeśli mamy przed oczami
towarzystwo doktora Majdy i wysnuwane przez nich banialuki. Czesław Miłosz, mówiąc o sobie jako o Litwinie, mówił o krainie, z której się wywodził, o swojej
„małej ojczyźnie", która niewiele wspólnego ma z obecną Lietuvos
Respubliką, a tyczy się bardziej terenów, które od wieków zamieszkiwane były
przez Polaków, Litwinów i Rusinów, a zwyczajowo Litwą były zwane.
Analogicznie ktoś mówiący o sobie, że jest Ślązakiem, za sto lat, gdyby
hipotetycznie część z tego Śląska stała się niepodległym państwem, nie
przestanie być jednocześnie Polakiem. Nie wiem, i naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć, jakimi torami chodzi rozumowanie staruszków z „Młodzieży
Wszechpolskiej", ale jeśli nie rozumieją oni tak prostej zależności, a do tego przeinaczają fakty w tak perfidny sposób — to nie dziwi mnie zupełnie,
że ludzie ci do niczego w życiu nie doszli.
Jedną z niewielu zalet tego typu gorszących sytuacji jest to, że
czasem przyczyniają się one do powstawania konstruktywnej dyskusji czy debaty
na dany temat. Na sprawę wydarzeń na Skałce nie pozostaje obojętna Gazeta
Wyborcza, która codziennie podnosi larum, piętnujące kołtunów i chociażby
„piórem" Adama Michnika, nie boi się nazwać rzeczy po imieniu.
Gorzej jest z telewizją, która bądź co bądź jest w obecnych czasach,
najbardziej opiniotwórcza, przez swój zasięg. Tam relacja to tylko suche
fakty, i góra dwa słowa komentarza z ust sztywnego reportera. Jakie zdanie
wyrobi sobie człowiek na dany temat, pozostaje już tylko i wyłącznie jego
sprawą, nie ma nikogo, kto mógłby go naprowadzić.
Z tej strony, ja także, dołączam swój głos oburzenia do owej
dyskusji. Zamieszczam również tekst tyczący się historii Litwy, obserwowanej
pod specyficznym kątem, Litwy — o której dziwnie mało mówi i pisze się
ostatnimi czasy w naszym kraju. Liczę, że stan taki wkrótce się zmieni, a ludzi pokroju doktora Majdy, zacznie dzięki temu ubywać, a nie przybywać.
Jednocześnie dziękuję staruszkom pikietującym przed Klasztorem Paulinów na
Skałce, i im podobnym, za to, że kolejny raz zmusili mnie do twórczego myślenia...
1 2
« Felietony i eseje (Publikacja: 26-08-2004 Ostatnia zmiana: 03-09-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3576 |
|