Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.657 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Między osobistą trwogą egzystencjalną a władzą nad ciałem i duszą innych ludzi rozciąga się obszar, gdzie czają się metafizyczni rozbójnicy, czerpiący profity z duchowej i intelektualnej nędzy swych bliźnich.
 Społeczeństwo » Młodzież, szkoła, studia

Rousseau, Helwecjusz, Condorcet: wychowanie wolnego człowieka do lepszego świata [1]
Autor tekstu:

Słynna rycina Franciszka Goyi z 1798 roku przedstawia śpiącego mężczyznę, otoczonego przez tłoczące się natrętnie stwory ciemności. Tytuł dzieła brzmi „Gdy rozum śpi, budzą się upiory" (lub, dokładnie tłumacząc, „Sen rozumu wytwarza potwory" [ 1 ]). Maksyma ta — zwięźle oddająca stan Hiszpanii pod władzą Świętej Inkwizycji — znakomicie pasuje również do oświeceniowej refleksji pedagogicznej. Rozpoczyna ją w 1762 r. Jan Jakub Rousseau traktatem o wychowaniu pt. Emil, a kontynuuje Klaudiusz Adrian Helwecjusz, rozwijający w dziele O człowieku, jego zdolnościach umysłowych i wychowaniu (1781) oryginalny system filozoficzno-pedagogiczny. Książki te wywarły wielki wpływ na ideologów Wielkiej Rewolucji Francuskiej, w tym na Jana Antoniego Condorceta. Jego zwarta i konsekwentna doktryna pedagogiczna nie została wprowadzona wówczas w życie, ale późniejsze dzieje wychowania świadczą o tym, że myśliciel nie mylił się w swoich radykalnych przewidywaniach i postulatach.

Za upiory wywołane uśpieniem rozumu — by powrócić do Goyowskiej alegorii — trzej myśliciele cenionej przez malarza formacji ideowej uważali przede wszystkim polityczne zniewolenie, ignorancje i przesądy, które w przedrewolucyjnej Francji osiągały rozmiary wprawdzie mniejsze niż w Hiszpanii pod rządami królewskiej pary Marii Luisy i Carlosa IV, ale na tyle duże, by domagać się daleko idących zmian w porządku nauczania. Rousseau, Helwecjusz i Condorcet (szczególnie dwaj ostatni) winą za ich istnienie obarczali przede wszystkim instytucjonalny Kościół. Utrwalał on, ich zdaniem, społeczne hierarchie i na wiele sposobów ograniczał swobodę myślenia. Na miejsce „scholastycznej tresury" [ 2 ] proponowali oni program „emancypacji intelektualnej" [ 3 ], czyli budzenia rozumu wychowanków tak, by nie rządził nimi w życiu „przesąd działający w sojuszu z tyranią" [ 4 ].

Wychowanie do wolności

W świetle powyższego nie dziwi, że za najważniejszą wartość w ich refleksji pedagogicznej uchodziła wolność. By rozwinęła się ona prawidłowo w Emilu, tytułowym bohaterze traktatu pedagogicznego Jana Jakuba, autor postuluje przyzwyczajanie go od najmłodszych lat do swobody i samodzielności. Dziecko, które w niemowlęctwie nie było krępowane przez ciasne beciki [ 5 ], okazuje się ruchliwe, ciekawskie. Ważne, by nie spełniać jego zachcianek i utrwalić w nim jak najmniejszą zależność od innych ludzi przy jednoczesnej świadomości ograniczeń płynących ze świata rzeczy. Gdy więc zbije okno — musi spać przy wybitym; kiedy zmoczy buty, samo dochodzi do wniosku, że prowadzi to do przeziębienia, a więc nieprzyjemności. Dobra znajomość prawidłowości występujących w naturze uczy Emila, jak dawać sobie radę samemu, prosząc innych o pomoc jedynie wtedy, gdy jest to konieczne. W ten sposób wykształcają się w nim nie tylko cechy pozwalające mu przetrwać w niekorzystnych warunkach fizycznych, ale także — o wiele ważniejsza - umiejętność uczenia się na własnych błędach i samodzielnego (choć sterowanego dyskretnie przez guwernera) osądzania sytuacji, bez zdawania się na sądy otoczenia. Rousseau uzasadnia swoje postulaty pytając: „Czyliż można wyobrazić sobie bezsensowniejszą metodę niż wychowanie dziecka tak, jakby nie miało nigdy opuścić swego pokoju, jakby miało być nieustannie otoczone przez swoich ludzi?", po czym kilkadziesiąt stron dalej odpowiada: „Każdy z nas, nie mogąc obyć się bez innych, staje się [...] słaby i nędzny", albowiem "zależność od ludzi [w przeciwieństwie do zależności od rzeczy — przyp. K.S.] wytwarza wszelkie występki [...]". Nie oznacza to, że Emil przygotowywany jest do życia na odludziu, gdzie nie ma najmniejszej potrzeby borykać się z problemami władzy, współdziałania czy posłuszeństwa. Chodzi jedynie o to, by zetknął się z żywiołem społecznym i wytwarzanymi przezeń hierarchiami (uważanymi przez Rousseau za niesprawiedliwe) odpowiednio późno, gdy będzie na tyle silny psychicznie, by oprzeć się stereotypom i uprzedzeniom.

Niezwykle ważne w wychowaniu Emila jest zwłaszcza to, by nie nabywał on w jego trakcie żadnych z góry przyjętych oczywistości czy nawyków umysłowych danej grupy społecznej. Dotyczy to także opinii samego guwernera: „Jeżeli głowa twoja kieruje zawsze jego ramieniem, własna jego głowa staje mu się zbyteczna". Nawet jeśli potajemnie sterowany w swych odruchach, chłopiec we własnym odczuciu nie powinien nigdy podążać bezkrytycznie za swoim wychowawcą. „Stawiaj mu dostępne dlań pytania — radzi Jan Jakub — i każ mu je rozwiązywać. Niech wie o wszystkim nie dlatego, żeś mu to powiedział, ale stąd, że sam to rozumie [...]. Jeżeli raz zastąpisz w jego umyśle rozumowanie przez autorytet, nie będzie więcej rozumował; stanie się po prostu igraszką cudzego zdania". Przyzwyczajenie do samodzielnego myślenia w każdych warunkach i bez względu na panujące mniemania — oto przewidywany pozytywny wynik pierwszego, czysto negatywnego wychowania, opartego „nie na nauczaniu cnoty lub prawdy, lecz na strzeżeniu serca przed występkiem i umysłu przed błędem".

Podobny cel stawiali przed wychowaniem Helwecjusz i Condorcet, chociaż ich recepty na jego osiągnięcie odbiegają w paru istotnych punktach od postulatów wielkiego prekursora. Jedna z różnic zawiera się w tym, że obaj przedkładali wychowanie grupowe nad indywidualne, powołując się na liczne korzyści z tym związane. Helwecjusz za przewagi nauczania publicznego nad prywatno-domowym uważa naukę odpowiedzialności i zaangażowania w sprawy ogółu, pobudzanie współzawodnictwa, wreszcie — dyscyplinę i konsekwencję, na jakie nieczęsto potrafią zdobyć się rodzice i guwernerzy. Condorcet z kolei podkreśla, że wspólna nauka dzieci z różnych stanów złagodzi dojmującą społeczną nierówność i w konsekwencji wyjdzie na korzyść społeczeństwu jako całości [ 6 ]. Nie byłoby to możliwe przy prywatnym trybie nauczania, dostępnym — jak zauważa Rousseau w początkowych partiach Emila — tylko dla potomków rodzin zamożnych i utytułowanych. [ 7 ]

Według Helwecjusza, edukacja powinna przede wszystkim „przyzwyczajać dzieci do podejmowania wysiłku świadomego życia" [ 8 ] oraz uczyć je, że istnieją możliwości, aby polepszyć ludzką dolę. Szczęście ogółu, traktowane przez filozofa jako najważniejszy cel wychowania, zajmuje miejsce dotąd zarezerwowane dla chrześcijańskiej cnoty i zbawienia. Owo „wynalezienie szczęścia" (czy też ponowne przywołanie go z głębi starożytności) wyznacza odtąd kierunek całej progresywnej pedagogiki. O ile wcześniej wychowywano „do nieba", Helwecjusz i jego następcy zwracają się ku ziemi, gdzie rozgrywa się materialna egzystencja ludzi. Nauczanie kościelne, scholastyczne, ze swym podejściem do życia jako „przejściowej tylko ziemskiej wędrówki" stoi z tymi postulatami w rażącej sprzeczności. Czy należy w związku z tym zaprzestać uczenia dzieci religii w szkole publicznej? Helwecjusz nie formułuje wprost takiego wniosku, który z całą mocą wypowie dopiero Condorcet, powołując się przy tym na ważkie argumenty. Pierwszym z nich jest wzgląd na tolerancję i równość obywateli różnych wyznań. Otóż nie powinno się w oświacie publicznej dopuszczać „żadnego nauczania, które odpychając dzieci pewnej części obywateli niszczyłoby równość uprawnień społecznych i chciałoby tym lub innym dogmatom zapewnić pierwszeństwo niezgodne z wolnością zapatrywań". Choćby któreś wyznanie było jedynym słusznym — argumentuje dalej filozof — „czynniki państwowe nie mogą być sędziami prawdziwości danej religii". W ogóle edukacja państwowa nie powinna, jego zdaniem, przekazywać uczniom żadnego gotowego, z góry wyznaczonego zestawu poglądów, lecz pozostawić decyzję w tym względzie „wyłącznie rozumowi i sumieniu każdej jednostki".

Condorcetowi przychodzi w sukurs Rousseau. Zakładając, że dziecko ma „widzieć własnymi oczami" i „czuć własnym sercem" [ 9 ] oraz że „nie będzie nim rządziła żadna władza oprócz własnego rozumu", autor Emila kategorycznie sprzeciwia się nauce katechizmu przez wychowanka. Jak pisze, „gdybym chciał doprowadzić dziecko do obłędu, zmusiłbym je do wyjaśnienia, co mówi powtarzając katechizm". Prawdy wiary — za trudne, jego zdaniem, jeszcze dla piętnastolatka — wpajane małym dzieciom są bowiem dla nich po prostu niezrozumiałymi formułami. Akceptując je, człowiek od najmłodszych lat przyzwyczaja się do przyjmowania wszystkiego bez dowodów, toteż gdy będzie dorosły, żadne kłamstwo ani niedorzeczność, byle zaprezentowane w aureoli wzniosłości lub tajemnicy, nie wywołają u niego odruchu sprzeciwu. Oparta na autorytarnym mechanizmie religijność z konieczności przeradza się, zdaniem Rousseau, w zbiór szerzących nienawiść dogmatów, od których za wszelką cenę chciałby swego wychowanka uchronić. Na pytanie więc, „Do jakiej religii dołączyć Emila?" odpowiedź może być według niego tylko jedna: „nie włączymy go ani do takiej, ani do innej, ale uczynimy go zdolnym do wybrania tej, do której doprowadzi go własny rozsądek, najlepiej użyty". Jak podsumowuje ten dział Emila Jan Legowicz, zanim młodzieniec zacznie wierzyć — jeżeli tak się stanie, bo może przecież także zostać ateistą lub agnostykiem — „musi najpierw zacząć umieć wątpić".

Umiejętność racjonalnego wątpienia, w przeciwieństwie do typowej dla myślenia dogmatami gotowości potępiania, nie jest dobrem rozpowszechnionym. By ją w ludzkich umysłach zakorzenić, potrzeba spełnienia kilku warunków, wśród których, zdaniem Helwecjusza, decydujące miejsce zajmuje prawo do błędu. Tak o tym pisze: „Z chwilą gdy się zabroni poznawania niektórych prawd, nie będzie już można powiedzieć żadnej" [ 10 ]. Na ewentualne zarzuty zaś, że błąd, który nie został ukarany albo zabroniony, może okazać się niebezpieczny, odpowiada: „[ludzie oświeceni — przyp. K.S.] wiedzą, że nawet błędy przestają być niebezpieczne, kiedy wolno im się przeciwstawić. Wkrótce zostają rozpoznane jako błędy i same staczają się w otchłań zapomnienia". Ich dopuszczalność oznacza więc otwarcie pola dla pluralizmu poglądów idyskusji pomiędzy nimi, co przyczynia się w znaczący sposób do ogólnej korzyści, tak w kwestii postępu nauki, jak i poczucia swobody obywateli. [ 11 ]


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Boska natura czyli powrót Rousseau
Czy człowiek jest z natury zły?

 Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 1 ] "El sueño de la rason produce monstruos".
[ 2 ] J. Legowicz ze wstępu do: J. J. Rousseau, Emil, tłum. W. Husarski, Wrocław 1955, t. 1, s. LXX.
[ 3 ] Tamże, s. LIII.
[ 4 ] J. A. Condorcet, Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje, tłum. E. Hartleb, J. Strzelecki, wstępem poprzedził Bogdan Suchodolski, Kraków 1957, s.147.
[ 5 ] Jan Jakub tak pisze o tej torturze małych dzieci: "Czy więzy tak okrutne mogą pozostać bez wpływu na poczucie dzieci i na ich usposobienie? Pierwszym ich uczuciem jest uczucie bólu i cierpienia; znajdują one nieustanne przeszkody dla ruchów, których potrzebują [...] pierwszym darem, który od was otrzymują, są kajdany [...]", w: J .J. Rousseau, Emil, wyd. cyt., t. 1, s. 18.
[ 6 ] Por. J. A. Condorcet, Projekt organizacji wychowania publicznego, tłum. Cz. Jastrzębiec-Kozłowski, opracował i wstępem opatrzył Bogdan Suchodolski, Warszawa 1948, s. 45.
[ 7 ] Z takiej rodziny pochodzić ma właśnie Emil. Por. J. J. Rousseau, Emil, wyd. cyt., t. 1, s. 32.
[ 8 ] Claude Adrien Helvétius, O człowieku, jego zdolnościach umysłowych i wychowaniu, tłum. i wstępem opatrzył J. Legowicz 1976, s. 171.
[ 9 ] J. J. Rousseau, Emil, wyd. cyt., t. 2, s. 71.
[ 10 ] C.-A. Helvétius, O umyśle, tłum. J. Cierniak, t. 1, Warszawa 1959, s. 6.
[ 11 ] Podobne zdanie miał na ten temat Condorcet, który pisał o Francisie Baconie: „śmiałość jego błędów przyczyniła się do postępu rodzaju ludzkiego. Poruszył umysły, których nie zdołała rozbudzić mądrość jego rywali". W: J. A. Condorcet, Szkic..., wyd. cyt., s. 150, 151.

« Młodzież, szkoła, studia   (Publikacja: 30-08-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Katarzyna Szumlewicz
Filozof, publicystka i krytyczka literacka. Stale współpracuje m. in. z pismami "Bez Dogmatu" i "Lewą Nogą". Redaktorka portalu lewica.pl. Pisze doktorat z pedagogiki. Interesuje się polityką i sztuką. Ostatnio zajmuje się tropieniem ideologii w przekazie polskich mediów.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kobiety, transformacja i Kościół
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5012 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365