|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Zachód a Indie historia wzajemnej fascynacji [10] Autor tekstu: Piotr Napierała
Obecnie
na Zachodzie konkurują ze sobą stereotyp nadmiernie uduchowionego (Indie mają
330 milionów Bogów i demonów) brudnego Hindusa-żebraka, ze stereotypem
pracowitego, a taniego inżyniera komputerowego reprezentującego „największą
demokrację na świecie", oraz stereotyp rozkrzyczanego kolorowego Bollywoodu.
Na Zachodzie panują bardzo rozbieżne opinie co do pracowitości i umiejętności
Hindusów, zwłaszcza tych z którymi Zachód ma najwięcej do czynienia czyli
hinduskich informatyków. Z dwiema przeciwnymi zetknąłem się też osobiście.
Mój szwagier programista komputerowy z zawodu poznał Hindusów bardzo
cenionych przez niemiecką firmę w jakiej pracował, z kolej znajoma pracująca w amerykańskiej firmie komputerowej w Poznaniu opowiadała mi o hinduskich informatykach, którzy zbywają każdą prośbę i uwagę
potakiwaniem i powtarzaniem: OK., podczas gdy tak naprawdę niespecjalnie ich
interesuje co mówi do nich europejski czy amerykański współpracownik, lub
ukrywają, że nie rozumieją jego próśb i poleceń. Zaobserwowała ona także
jak dwóch Hindusów rozmawiało w łamanej angielszczyźnie (zapewne byli z różnych
rejonów Indii i mieli inne rodzime języki, lub łatwiej było im o sprawach
komputerowych rozmawiać w języku informatyki) w ten sam sposób, tak jakby nie
wiedzieli sami o czym mówią. Znajoma twierdziła, że pracodawcy zdawali sobie
sprawę z tych ograniczeń hinduskich podwładnych, lecz przed ich zwolnieniem
powstrzymywało ich to, że zbyt wiele już zainwestowali w Indiach, by się
wycofać, oraz to, że Hindusi byli bardzo tanimi pracownikami.
Hinduscy emigranci są zazwyczaj lubiani w krajach Zachodu, ponieważ ich plastyczna religia (w hinduizmie właściwie każde
gospodarstwo domowe ma własna odmianę hinduizmu a często i własne bóstwo
domowe [ 133 ])
powoduje, że bezboleśnie przystosowują się oni do nowych warunków, w przeciwieństwie np. do często agresywnych muzułmanów, którzy ciężko znoszą
ideową odmienność nowego otoczenia. Dlatego (zazwyczaj przesadzone, jako, że
muzułmanów raczej nigdy nie będzie w Europie więcej niż 8-9% [ 134 ])
prognozy pesymistów co do problemu integracji imigrantów nie-zachodnich w Europie, tacy jak Walter Laqueur (ur. 1921), są bardziej optymistyczne w odniesieniu do Wielkiej Brytanii, która przyjmuje częściej uprzejmych
hinduistów niż aroganckich muzułmanów. Rząd brytyjski chętnie pomaga
pracowitym: „Żydom Wschodu", dając im np. korzystniejsze kredyty.
Również w USA Hindusi osiągają sukcesy i zdobywają sobie szacunek otoczenia. Jak
pisze Patryk Kugiel w „Polityce" (numer z 16 lutego 2010 r.):
„...Emigracja
wykształconych Indusów do Ameryki w ostatnich 20-30 latach spowodowała, że
społeczność Amerykanów indyjskiego pochodzenia, których liczebność szybko
zbliża się do 3 mln, należy dziś do najbogatszych i najlepiej wykształconych
mniejszości etnicznych w USA. Przeciętny dochód gospodarstwa domowego w tej
grupie jest o połowę większy niż średnia krajowa; wyższe wykształcenie ma
67 proc. dorosłych (wobec 27 proc. dla ogółu społeczeństwa). Indoamerykanie
są szczególnie widoczni wśród kadry zarządzająco-menedżerskiej, naukowców,
bankowców, lekarzy czy informatyków [ 135 ]…".
Przykładem
stereotypowego przedstawienia uprzejmego hinduskiego emigranta kultywującego
swe zwyczaje, żyjącego i dającego żyć innym jest Apu Nahasapeemapetilon, jeden z z bohaterów serialu animowanego: The
Simpsons. Apu jest bardzo
uprzejmy (najczęściej wypowiadane przez niego zdanie to: thank
you, come again), jest naturalizowanym obywatelem USA i posiada doktorat z informatyki. Studiował najpierw w Kalkucie, a potem w fikcyjnym mieście
Springfield (jest kilka miasta w USA o tej nazwie, ale to przedstawione w
The
Simpsons nie przypomina żadnego z nich. By opłacić studia pracował w markecie Kwik-E-Mart, gdzie
zdecydował się pracować na stałe. W filmie występuje też motyw
skomplikowanej dla ludzi Zachodu wymowy hinduskich nazwisk [ 136 ],
np. śpiewając w kwartecie Apu doradzono by przyjął nazwisko sceniczne: de
Beaumarchais. Apu jest weganinem. W kreskówce dotknięto też problem aranżowanych małżeństw. W odcinku pt.: The Two Mrs.
Nahasapeemapetilons", Apu próbuje wymigać się od małżeństwa z Majulą, której nie widział od dzieciństwa,
lecz zmienia zdanie ujrzawszy ją na własne oczy. Manjula rozwiewa resztę
jego wątpliwości zaznaczając, że gdyby coś się nie udało, mogą zawsze się
rozwieść. W innym odcinku Manjula przesadza z lekami na płodność, co -
ku początkowej rozpaczy Apu — skutkuje narodzinami ośmioraczków: Anoop, Uma,
Nabendu, Poonam, Priya, Sandeep, Sashi I Gheet. W innym odcinku: „Bart-Mangled
Banner", w którym Springfield zmienia nazwę na Libertyville by
zdystansowac się wobec reszty USA, Apu zmienia imiona dzieci na: Lincoln,
Freedom, Condoleezza, Coke, Pepsi, Manifest Destiny, Apple Pie, i Superman. Apu
jest pracoholikiem i czci boginię nauki i mądrości: Ganeśa.
Kuzyn Apu, Kavi umie naśladować akcenty: typowo amerykański, teksańsko-kowbojski i jamajski, co przydaje się mu jako pracownikowi usług komputerowych. Początkowo
Apu nie miał być emigrantem, ale jego charakterystyczny miękki akcent
wzorowany na hinduskim tak rozśmieszył widzów, że zdecydowano się pójść w tym kierunku mimo obaw związanych z polityczną poprawnością. Hank Azaria,
aktor podkładający głos pod Apu, naśladował akcent znanych mu sprzedawców
hinduskich ze sklepów wielobranżowych w LA. Jeśli chodzi o charakter postaci,
Azaria nawiązywał też nieco do kreacji Petera Sellersa jako postać
hinduskiego nieco fajtłapowatego, ale sympatycznego aktora nazwiskiem Hrundi
V. Bakshi z filmu: The Party (1968) [ 137 ]. W 2007 roku pojawiły się pojedyncze głosy krytyczne ze strony społeczności
hinduskiej w USA, iż postać Apu powiela negatywne stereotypy, mimo iż jako
fan serialu uważałem zawsze postać Apu za jedną z najsympatyczniejszych.
Bardzo zabawna jest scena, gdzie klaun Krusty (komik pochodzenia żydowskiego),
Ned Flanders (ultra chrześcijański sąsiad Simpsonów) i Apu
ugasiwszy pożar domu Simpsona, są chwaleni przez pastora Lovejoy’a,
który mówi o wspaniałej akcji wspólnie przeprowadzonej przez: "Chrześcijan,
Żydów i … rozmaitych (miscellaneus)", co wywołuje sprzeciw Apu: "Hindusów!
(Hindoos!) Jest nas 900 milionów! Scenka ta wspaniale demaskuje niedocenianie
rozmiarów Subkontynentu przez Zachód.
We włoskim
melodramacie Luca Guadagnina.: „Jestem
miłością" (Io sono l’amore, 2009) mamy z kolei postać
hindusko-amerykańskiego milionera Shai Kubelkiana (w tej roli aryekański aktor
rodem z Pendżabu Waris Ahluwalia), który
kupuje fabrykę od rodziny Recchi [ 138 ].
Jest on przedstawiony jako gentleman najwyższej próby noszący sikhijski
turban. W jednej scenie wypowiada on dowcipną uwagę: I am an Indian American not to be confused with the American Indian („Jestem
hinduskim Amerykaninem, nie mylić z amerykańskim Indianinem").
Tradycyjne
baśniowe przedstawienie Indii znaleźć możemy w odcinku serii komiksów „Asteriks", a ściślej w odcinku pt.: „Asteriks u Reszehezady" (Astérix chez Rahàzade). Akcja zaczyna się
przybyciem fakira imieniem Cozamara (oczywiście na latającym dywanie) do
wioski Galów. Fakir prosi o pomoc Galów i o użyczenie barda Kakofoniksa, który
głosem ma sprowadzić deszcz. Do galijskiej wioski przybywa fakir
Cozamara. Prosi Gallów o ratunek dla księżniczki Zgodnie z proroctwem, jeśli w ciągu 1001 godzin nie spadnie deszcz, zostanie księżniczka Reszehezada
zostanie ścięta. Mamy tu więc bezpośrednie nawiązanie do „Baśni z tysiąca i jednej nocy", a więc do orientu pojmowanego znacznie szerzej. Głównym
szwarccharakterem odcinka jest guru Kiwalah, który ponoć „rozmawia z bogami" i objaśnia ludowi ich wolę, a tak naprawdę zamierza się pozbyć
dobrego radży i jego córki, by objąć samemu tron. Lud hinduski jest tu
pokazany dość nieciekawie, jako tłum głupoli wykrzykujących przed egzekucją:
„niech żyje księżniczka, która umiera za nas". Jest to więc trochę
typowa wolteriańsko-hollywoodzka opowieść o walce z przesądami, a trochę
nawiązanie do motywu z „W 80 dni dookoła świata" (Le tour du monde en
quatre-vingt Tours) Verne’a
(1872) i sceny, w której Fileas Fogg ratuje Audę, wdowę po hinduskim
maharadży od rytuału sati (suttee) zakazanego
przez Brytyjczyków w 1829 roku (lecz zdarzającym się nawet dziś). Guru
Kiwalah ma na swej szacie wymalowaną tarczę księżycową z oczami, nosem i ustami, która magicznie powiela mimikę jego twarzy. Podobnie wyglądają te
powieści Bernarda Cornwella (Sharpe's Tiger Richard Sharpe and the Siege of
Seringapatam 1799 i , Sharpe's Devil Richard Sharpe and the Emperor, 1820-21), w których jego główny bohater żołnierz, a potem oficer Richard Sharpe (w
ekranizacji powieści grał go Sean Bean) walczy w Indiach. Druga z tych powieści
jest ciekawszy bo pokazuje walkę Sharpe’a ze zdeprawowanym francuskim
oficerem-dezerterem, który czyni z indyjskiego państewka swój prywatny
folwark, opętawszy lokalnego młodego naiwnego władcę i większość jego
rodziny.
Dzisiejsi
Brytyjczycy lubią robić sobie żarty z indyjskiej przeszłości niektórych
starszych osób. Warto wspomnieć choćby brytyjski sitcom „Hotel Zacisze" (tytuł oryginalny: Fawlty
Towers), a konkretnie scenę w której stały rezydent hotelu, stary żołnierz
major Gowen (w tej roli Ballard Berkeley,
który wojnę przeżył jako londyński policjant) opowiada hotelarzowi Basilowi
Fawlty’emu (John Cleese) o swoich podbojach miłosnych i o tym jak jednej ze
swych dziewczyn (która do tej pory ma jego portfel) pokazał Indie, lecz nie
chodziło mu o kraj, a o samych jego mieszkańców grających w krykieta, jednak
samo wspomnienie o Indiach wywołało zaciekawienie (a potem rozczarowanie)
Fawlty’ego. Gowen opowiadał bez cienia antypatii wobec narodu indysjkiego, że
jego oblubienica":
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
Przypisy: [ 133 ] F. Zakaria, op. Cit, s. każda rodzina ma swych bogów i swoja wersje
hinduizmu, hinduizm toleruje w zasadzie wszystko, jeśli Hindusom
pozwoli się postawić świętą
figurkę w domu, a będą szczęśliwi wszędzie. Rigeweda nie ma
kategorycznych stwierdzeń Genesis. Hinduizm
wchłonął buddyzm, a islam w Indiach stał się pod wpływem
hinduizmu mniej abrahamiczny, a bardziej skierowany ku duchowości, vide: Ibidem, s. 179-182. [ 134 ] F.
Zakaria, op. Cit, s. 37. [ 136 ] pamiętam jak w BBC widziałem nazwisko prezenterki, które było tak długie,
że ledwo zmieściło się w ramce u dołu ekranu. Oczywiście nie zdołałem
zapamiętać tego nazwiska. [ 137 ] Premier Indii Indira Gandhi lubiła bardzo odpowiedź Sellersa -
Bakshiego:
In India we don't think who we are, we know who we
are!. Na obesowe zapytanie innego boahtera: who the hell you think
you are? [ 138 ] w roli głowy rodu Tancrediego Recchiwystąpił
Flavio Parenti, a w roli jego żony Emmy — brytyjska aktorka Tilda Swinton. « Historia (Publikacja: 09-08-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8246 |
|