|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Zachód a Indie historia wzajemnej fascynacji [9] Autor tekstu: Piotr Napierała
D'Souza
mógłby zostać uznany po prostu za
amerykańskiego prawicowego radykała o indyjskim pochodzeniu, jednak w samych
Indiach, co potwierdza m.in. Jacek Tabisz, nie brakuje liberałów-anglofilów.
Pochodzący ze skatolicyzowanej części Indii (tak samo zresztą jak Samal
Edamaruku). Budząca wielkie wątpliwości
teza Huntingtona, iż cywilizacja Zachodnia jest w zasadzie jedyną żywo
interesującą się innymi, jest zupełnie nieadekwatna w stosunku do Indii, które
są terenem spotkania dwóch cywilizacji. D'Souza jednak w swych pochwałach
tego co zachodnie i krytyce tego co indyjskie (przy całej trudności określenia
co jest zachodnie a co indyjskie) idzie wyjątkowo daleko, co wytknął mu
hinduski obrońca praw człowieka,
przewodniczący Hindu Human Rights Group
Ranbir Singh [ 127 ].
Singh przytacza przykład książki D'Souzy: What's
So Great About America (2003), w której próbuje
on wyjaśnić dlaczego USA jest nadal Mekką emigrantów (wybór dóbr
konsumpcyjnych, nacisk na osiągnięcia i pracę zamiast urodzenia i pochodzenia,
przechodzenie do porządku dziennego nad złem, które wydarzyło się w przeszłości,
jak rasizm i niewolnictwo), oraz jego wcześniejsze bardziej kontrowersyjne
dzieło: End of Racism
(1995), w którym D'Souza tak ostro opisał patologie społeczności
afro-amerykańskich, że zaczęto oskarżać go rasizm i szukanie dowodów na
rzekomą niższość czarnej rasy. Kolejna książka D'Souzy: What's So
Great About Christianity miała być z kolei odpowiedzią na krytykę
religii ze strony szermierzy tzw. Nowego Ateizmu (Richard Dawkins, Christopher
Hitchens, Sam Harris). Pisząc ją D'Souza potwierdził swą przynależność
do obozu amerykańskiej prawicy, jednak nie udało mu się zmierzyć z argumentami Dawkinsa i Hitchensa. Ranbir
Singh wyśmiewał „argumenty" D'Souzy, pisząc w swym artykule m.in.: „...Powiedzenie,
że społeczeństwa stają się bardziej religijne, nie dowodzi, że religia
jest bardziej poprawna niż sekularyzm [ 128 ]…".
Jak twierdzi Singh, D'Souza krytykując bolszewizm i broniąc Inkwizycji
zapomniał, że np. komunizm (co przypominał choćby Bertrand Russel) jest
herezją chrześcijańską. W 2007 roku D'Souza zalecał prawicy ultrachrześcijańskiej w USA sojusz z islamizmem, a w grudniu 2008 roku przemawiając w katedrze w San
Francisco, potępiał kastowość społeczeństwa hinduskiego, dodając, że
portugalscy katolicy w XVII i XVIII wieku oferowali pariasom de facto awans społeczny
dzięki konwersji, podobnie czynili jego zdaniem muzułmańscy zdobywcy północnych
Indii. Singh uważa, że pisząc, iż „Portugalczycy nie potrzebowali nawet
uciekać się do przymusu…", oraz stwierdzając, że ich inkwizytorzy
przywieźli do Indii rozwojowe idee „uniwersalnego braterstwa", daje
upust swej anty-hinduskiej postawie i powtarza propagandowe slogany Christian
Solidarity Worldwide i swego nieżyjącego
mentora Jerry’ego Falwella,
który swego czasu popierał nawet apartheid, broniąc rzekomo chrześcijańskiej
cywilizacji w Afryce [ 129 ].
Sigh twierdzi, że religijny rasizm (także w kwestii praw obywatelskich dla
czarnych w USA) a nie sprzeciw wobec
aborcji był w latach 50. i 60. podstawą założenia ewanglikańskiej
„prawicy" w USA. Singh udowadnia, że w kwestii portugalskiej inkwizycji w Goa, D'Souza najzwyczajniej kłamie, i że przemoc była przez inkwizytorów
często stosowana, „...szczególnie przez "świętego" Francisa
Xaviera, agresywnego psychopatę, który wysławiał niszczenie świątyń
niewiernych i pogan... [ 130 ]".
Dalej pisze Singh:
„...W
1510 r. Afonso de Albuquerque podbił Goa dla Portugalii i dwadzieścia lat
później stała się ona siedzibą portugalskich wicekrólów w Azji. Mimo
kosmopolitycznego charakteru Goa, 30 czerwca 1540 r. wydano rozkaz zniszczenia
wszystkich hinduskich świątyń i w 1542 r. własność tych świątyń
przekazano chrześcijańskim zakonom. Ten "święty" walnie przyczynił
się do wprowadzenia na Goa Inkwizycji w 1560 r. przeciwko nawróconym
hindusom, których uważano za zagrożenie dla czystej wiary. Przez pierwsze sto
lat Inkwizycja spaliła na stosie 57 żywych osób i 64 osoby tylko symbolicznie. W sumie
na rozmaite kary skazano 4046 osób, a ostatnie auto da fé
(spalenie heretyka żywcem) miało miejsce na Goa 7 lutego 1773 r. Inkwizycja była
trybunałem pod przewodnictwem sędziego wysłanego na Goa z Portugalii,
nie odpowiadała przed nikim poza Lizboną i wydawała wyroki według własnego
uznania. Pałac, w którym mieściła się Inkwizycja, znany był jako
Wielki Dom i wszystko zawsze odbywało się za zamkniętymi okiennicami i drzwiami.
Według indo-portugalskiego historyka Teotonio R. de Souza „krzyki udręki
ofiar (mężczyzn, kobiet i dzieci) słychać było na ulicach, w ciszy
nocnej, kiedy byli brutalnie przesłuchiwani, chłostani i powoli ćwiartowani
na oczach swoich krewnych". „Odcinano powieki i starannie amputowano
kończyny, a człowiek mógł pozostawać przytomny mimo, że pozostawały
tylko głowa i tułów". Od 1567 r. ceremonie hinduskie były
zakazane, 300 świątyń zniszczono i zintensyfikowano przymusowe
nawracanie na chrześcijaństwo. Od 1684 r. zakazano także używania
miejscowego języka, konkani. Choć w owym czasie wzbudziło to przerażenie
Woltera, te same zbrodnie przeciwko hindusom wywołują dziś pochwały
prawdziwego syna Inkwizycji, Dinesha D'Souzy … W siedemnastym wieku
Robert Di Nobili przebrał się za bramina, żeby omamić hindusów. Twierdzenie
D'Souzy, że hindusi tłoczyli się do wiary chrześcijańskiej, oferującej równość,
nie jest niczym więcej niż wyświechtanym mitem, ozdobionym marksistowskimi
ideami, którym ponoć jest przeciwny...Teza, że Indie stały się dziś potęgą
ekonomiczną dzięki chrześcijaństwu zaprowadzonemu przez Portugalczyków,
jest równie warta śmiechu, jak obraźliwa. Goa do 1962 r., kiedy została
zaanektowana przez Indie, była znana jako drzemiący zaścianek. Czy D'Souza
uważa, że była ekonomiczną potęgą? Portugalskie kolonie w Afryce były
najbardziej ciemiężone na całym kontynencie. Dzięki różnym systemom pracy
przymusowej, w pełni akceptowanej przez Kościół katolicki, zniewolono
miliony w Angoli, Mozambiku i Portugalskiej Gwinei. Jeśli chrześcijaństwo
było taką przyczyną modernizacji i rozwoju Indii, to jak to możliwe, że
głównie nie-chrześcijańskie kraje — Singapur, Malezja, Tajwan, Japonia i Hong
Kong, wysunęły się przed nie jako Azjatyckie Tygrysy? Dlaczego Filipiny, w większości
chrześcijańskie i bardzo katolickie od czasu podboju przez Hiszpanię w szesnastym
wieku, są krajem w takim zastoju, z głównym dochodem z eksportu
personelu pielęgniarskiego i sex-turystyki (w większości małoletnich chłopców i dziewczynek z rozpaczliwie biednych rodzin filipińskich?) Czy
D'Souza uważa, że Filipińczycy powinni być wdzięczni Inkwizycji, Kościołowi i chrześcijaństwu za to, że mają chociaż to?... [ 131 ]".
Singh
krytykuje też wybielanie przez D'Souzę innych okupantów Indii, tj. okupantów
muzułmańskich, którzy przed przybyciem Europejczyków panowali nad niemal całym
subkontynentem:
"...Dlaczego
zoroastrianie uciekają z Iranu do Indii? Czy jest on świadomy współczesnych
przekazów, mówiących o całkowitym zniszczeniu pozostawionym przez
Mahmuda z Ghazny w Indiach północnych? W rzeczywistości tak
wielu hindusów dostawało się do niewoli, że ich potomkowie znaleźli drogę
do Europy, żeby stać się kastą europejskich niedotykalnych,
traktowanych jako nieczyści przez zarówno społeczeństwo, jak Kościół: Romów
czyli Cyganów, którzy także skończyli w nazistowskich obozach śmierci
po latach szkalowania przez teologię chrześcijańską, a w niektórych
wypadkach branych do niewoli przez sam Kościół. Może D'Souza zechciałby złożyć
wizytę w muzeum Harimandir Sahib w Amritsarze, gdzie może zobaczyć szkielety Sikhów, męczenników za wiarę, przepiłowanych wpół, z obciętymi głowami,
krojonych na kawałki, ze zdjętym skalpem albo zamurowanych żywcem za odmowę
nawrócenia się na islam przez tych samych władców Mogołów, dla których
działa jako apologeta. To właśnie setki lat dewastacji spowodowanej przez rządy
Mogołów w Indiach, z przymusowym nawracaniem hindusów będącym równie
integralną częścią ich rządów, jak pazerne opodatkowanie, pozwoliły
Brytyjczykom na tak łatwe opanowanie tego subkontynentu. Przez
800 lat hindusi opierali się, buntując się i prowadząc wojny w całych
Indiach, przeciw pełnemu przemocy islamskiemu imperializmowi Mogołów i innych,
aż do ostatecznego upadku imperium Mogołów, co D'Souza wydaje się umyślnie
ignorować w swoim micie o pokojowych Indiach, jaki przedstawia. Na
swojej stronie internetowej i w What's So Great About America pisze
„Dwa razy hura dla kolonializmu", gdzie wyjaśnia brytyjskie dziedzictwo
demokracji. No cóż, jak napisał w tym roku Kwasi Kwarteng w Ghosts of
Empire, w brytyjskim przedsięwzięciu imperialnym chodziło o hierarchię i pragmatyzm, nie o szerzenie wolności i demokracji. Były to
przypadkowe, choć mile widziane, produkty uboczne, przynajmniej w Indiach.
Wygląda więc na to, że D'Souza tak zakochał się obecnie w kolonializmie,
iż broni nawet Mogołów. W końcu, co go obchodzą masy bałwochwalczych
pogan, którzy byli niewinnymi ofiarami takich potworów okrucieństwa jak
Francis Xavier i Aurangzeb? Ale potem, kiedy D'Souza przechodzi do szukania
nowych elementów do swojej fundamentalistycznej osi, znajduje hindusów jako
nowego kozła ofiarnego do wyładowania gniewu, ustawiając ich w roli, jaką w jego Świętym Kościele przez dwa tysiące lat odgrywali Żydzi. Tym
samym dokonuje zdrady nie tylko swojej oczywistej inteligencji, ale także
samych ideałów amerykańskich, które, jak twierdzi, były jego inspiracją i których
bronił. Jest doprawdy smutnym epitafium, że D'Souza stał się tym samym,
czego nienawidził, diametralnym przeciwieństwem jego demokratycznych i konserwatywnych
ideałów, wprowadzając gniazdo żmij, w którym demagogia Trzeciego Świata
łączy się z przeróbką chrześcijańskich przesądów i dogmatów
średniowiecznej Europy. Być może, gdyby rozumiał szerszą kulturę, w której
się urodził, nie podążyłby tym nieuczciwym kursem. Ale od tego uciekał w apokaliptyczną,
milenaryjną i eschatologiczną dystopię, jaką widzi wokół siebie dzięki
pomocy prawicowych think-tanks i instytutów, które tak samo chcą
pomniejszyć i zniszczyć hinduizm, jak chcą nie dopuścić, by miliony
przyzwoitych, uczciwych i ciężko pracujących Amerykanów miały dostęp
do podstawowej opieki zdrowotnej [ 132 ]…".
Przy
porównywaniu Indii z Zachodem bardzo łatwo jest więc wpaść w rozmaite pułapki modernizmu. Nawet przez hinduskich chrześcijan hinduistyczni
Hindusi traktowani są trochę jak dzieci, a na Zachodzie Indie postrzegane są
ciągle jako bajkowy świat kóbr, fakirów i świętych krów. Bliższy niż
Gandhi, Nehru czy D'Souza zachodniemu stereotypowi
uduchowionego ponad miarę hindusa jest laureat nagrody Nobla Rabindranath
Tagore „uduchowniony" romantyczny poeta.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
Przypisy: « Historia (Publikacja: 09-08-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8246 |
|