|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kościół i Katolicyzm Jak Kościół walczył z demokracją [5] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Ks. dr Łużyński dowodzi, że "papieska
krytyka sprzeczności, jakie kryją się w ideale demokratycznym kieruje się
przeciwko tak zwanej demokracji proceduralnej, charakterystycznej dla ideologii
liberalnej. (...) Przyczyną tych sprzeczności jest powiązanie zasady większości z pluralizmem światopoglądowym, a nawet z relatywizmem etycznym. Demokracja
natomiast potrzebuje społecznej zgody co do podstawowych wartości,
zasadniczych celów życia społecznego. (...) Przedmiotem tej zgody powinny być
nie tylko — jak chcą liberałowie — wartości narzędziowe, „reguły
gry", środki, procedury, zgodnie z którymi ma się rozwijać życie społeczności
politycznej. Konsens ma dotyczyć także wartości substancjalnych, celów, które
społeczeństwo chce osiągnąć".
Można dostrzec w tym rozumowaniu pewną usterkę. Słuszne jest to, że wartość
demokracji wyraża się również w realizacji pewnych celów które społeczeństwo
chce osiągnąć. Ale jak można mówić, że są to cele społeczne, kiedy
jednocześnie odbiera się społeczeństwu możliwość wypowiedzenia się o tych celach? Czy kiedy społeczeństwo podejmie decyzję, w drodze głosowania
bezpośredniego, że chce mordować nienarodzonych w celu regulacji
jakichś dylematów społecznych, czy nie będzie to cel społeczny? Można
zasadnie domniemywać, że cele społeczne leżą więc poza samym społeczeństwem. O ile więc Jan Paweł II poszedł krok dalej od Vaticanum
Secundum, który otworzył drogę do uznania demokracji, to jednocześnie "trudno oprzeć się wrażeniu, iż opuścił go
soborowy optymizm; jakby stawiał znak zapytania nad 'słuszną autonomią
rzeczy ziemskich'; jakby moralne przesłanie, nie wsparte przymusem prawa, było
czymś niewystarczającym, porażką ewangelizacji"
(A. Domosławski)
Podsumowanie
Z powyższych
uwag wypływa istotny wniosek. Otóż kościelna ocena demokracji, nie zasadza
się na analizie jej formy lecz treści. Demokracja, jeśli jest akceptowana, to
nie ze względu na urzeczywistnienie określonych założeń funkcjonalnych,
lecz realizowanie przez nią odpowiednich wartości. Jak pisze ks. dr Łużyński,
chrześcijanin "zabiega o układanie życia politycznego i społecznego według
zasad wynikających z Objawienia i prawa naturalnego. Kwestia formy wspólnoty
politycznej ma znaczenie drugorzędne." Poparcie Kościoła dla demokracji
nie może więc oznaczać trwałej akceptacji, trwa ona dopóty dopóki
realizowana jest wizja zgodna z prawdą o człowieku. Warto zauważyć,
że demokracja nie może mieć wpisanej tej zasady w swą istotę, przeto kościelne
poparcie zawsze ma charakter warunkowy, zależny od każdoczesnych decyzji
politycznych.
Warto jeszcze nadmienić przy
tym, że wszelkie postulaty demokratyzacji struktur kościelnych (czego przesłankę
stanowił Sobór Watykański II) zbywa się po dziś dzień milczeniem lub
okrzykami protestu. Jak tłumaczy to prawnik kościelny Georg May: "Konstytucja
Kościoła nie zasadza się w swym podstawowym zrębie na woli ludu, wiernych,
ale na woli Chrystusa, a w swej formie na woli pasterzy Kościoła".
Inny kościelny prawnik (zbuntowany), Horst Hermann pisze więc: "A żeby
owieczki wiedziały dlaczego tak jest, May zdradza co sądzi na temat im równych:
'Bowiem szary człowiek skłania się również w Kościele do religijnego i etycznego minimum'. Ludowi, religijnie i etycznie niskiej wartości, nie można
zawierzać uważają panowie. Stąd należy preferować wodzostwo przeciw
jakiejkolwiek demokratyzacji … Stąd każdy przejaw demokracji w konstytucji
tego książęcego państwa stanowi jedynie ' samoograniczenie dostojników'
(które w każdej chwili może zostać odwołane. Stąd teolog May może pleść
bzdury, że współdecydowanie osłabia tylko arcypasterską energię w przewodzeniu i w ogóle zagraża zbawiennemu celowi, że równość to chęć zrównania
różnic, że rady kościelne ułatwiają ucieczkę od odpowiedzialności,
informacja stanowi większą duchową przemoc, a niezaprzeczalny kryzys
autorytetów da się rozwiązać przy pomocy przywództwa, zwłaszcza że większość
wiernych i tak nie odczuwa potrzeby demokracji, ale raczej otrzymywania rozkazów.
Dobrze pomyślane. Owieczki nie potrzebują oświecenia odnośnie własnego położenia;
są szczęśliwe nie mając życzeń … Gdy arcypasterze mówią o demokracji,
to tak jakby ślepy mówił o kolorach. Nie chcą mieć z nią do czynienia, o ile chodzi o ich własną owczarnię. Cóż w tym dziwnego, że robią wszystko,
by w ich księstwie nie powitał najlżejszy powiew demokratycznej świadomości?"
[ 32 ]
Kościół, nawet jeśli pozytywnie wyraża się o demokratyzmie, nie
zamierza jednak sam podążać tym śladem. Póki co.
Trudno zaprzeczyć temu, że Kościół
pogodził się doktrynalnie z demokracją, jeśli nie do końca, to jednak
pragnie urzeczywistnienia takiej zgody. Generalnie. Często jednakże z jego
wypowiedzi, oficjalnych i nieoficjalnych, wyziera tęsknota za bardziej uporządkowanym
systemem społecznym, za czasem kiedy panował ład i porządek,
kiedy istniały autorytety moralne [ 33 ] i realizowane były właściwe cele społeczne [ 34 ].
"Katolicyzm jest religią, która niełatwo godzi się z ładem
demokratycznym
— twierdzi prof. Jerzy Szacki. -
Mówię to, mając świadomość
wszystkich zmian, jakie dokonały się w oficjalnej doktrynie, bowiem dokonały
się one na poziomie encyklik czy rozmaitych katolickich uczelni bądź
wyrafinowanych czasopism, nie zaś na poziomie plebanii i katolicyzmu ludowego.
To jest zasadnicza różnica. Katolicyzm jest religią o bardzo wyraźnej społecznej
doktrynie, o bardzo w gruncie rzeczy jasnym wyobrażeniu o tym, jak społeczeństwo
winno wyglądać (...). To wyobrażenie o organizacji społecznej jest z definicji samej wyobrażeniem jedynie prawdziwym. Tutaj przeciętny katolik nie
jest w stanie zaakceptować koncepcji, którą tak klarownie wykłada Rawls,
przedstawiciel politycznego liberalizmu, który zakłada w gruncie rzeczy, że
istnieje ileś tam stanowisk jednakowo, jeżeli nie prawdziwych, to w każdym
razie dających się sensownie uzasadnić. I sztuka polega na tym, żeby umożliwić
współżycie tych sprzecznych ze sobą, ale równouprawnionych orientacji czy
poglądów na świat. To jest dla katolika trudne do przyjęcia. W związku z tym koncepcja, a jeszcze bardziej praktyka liberalnej demokracji musi być dla
niego drażniąca, widzi w niej bowiem rezygnację z szukania prawdy".
*
Korzystałem m.in. z:
-
H. Olszewski, M. Zmierczak, Historia doktryn politycznych i prawnych, Wydanie II,
Poznań, wyd. Ars boni et aequi.
-
Historia Kościoła
pod redakcją kard. J.Danielou SJ, H.I.Marrou, M.D.Knowles, D.Obolensky,
H.Tuchle, L.J.Rogier, G.de Bertier de Sauvigny, J.Hajjar, R.Aubert i in.;
Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1985 r.; T.5.
-
o. M. Zięba, „Co wskazuje homometr?", Akcja, marzec 1998, periodyk Akcji Katolickiej
Diecezji Bielsko-Żywieckiej.
-
Ks. dr W. Łużyński, „Chrześcijanie wobec liberalnej demokracji",
Biuletyn Razem, nr 7, 1998, Wyd. Akcji Katolickiej Diecezji Toruńskiej.
-
J. Tischner, W
krainie schorowanej wyobraźni, Kraków 1997, Wydawnictwo Znak.
-
„Lamennais — prorok nowoczesnych wolności", Zawsze Wierni nr
1/2001.
-
Artur Domosławski, Chrystus bez karabinu — o pontyfikacie Jana Pawła
II, Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.
1 2 3 4 5
Przypisy: [ 32 ] Horst Hermann, Książęta
Kościoła, Uraeus, Gdynia 2000, s.271-272. [ 33 ] Papież Pius XI snuje
sentymentalnie o średniowiecznych stanach: "Istniał
niegdyś ustrój społeczny, który wprawdzie nie był doskonałym pod każdym
względem, ale przecież, biorąc pod uwagę ówczesne warunki i potrzeby, w dużej mierze czynił zadość wymaganiom rozsądku." (encyklika
Quadragesimo anno, 97). [ 34 ] Ks. dr Łużyński: "W
średniowieczu, kiedy Europa była chrześcijańska, w społeczeństwie była
zgoda co do absolutnych i powszechnie obowiązujących wartości. W sferze
ideowej społeczeństwo było monolitem. Nie było więc wątpliwości co do
celów jakie należy realizować w życiu społecznym." « Kościół i Katolicyzm (Publikacja: 04-02-2004 Ostatnia zmiana: 07-04-2007)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3242 |
|