Kultura » Sztuka » Komiks
Komiks a film [6] Autor tekstu: Michał Turowicz
Druga ekranizacja tego komiksu, powstała w 2004 roku z udziałem Thomasa Jane’a w roli Punishera i Johna Travolty w roli gangstera odpowiedzialnego za
śmierć rodziny Castle.
Ta ekranizacja trzyma się bardziej wiernie, komiksowemu pierwowzorowi, pojawia się nawet kilka scen żywcem przeniesionych z fumetti.
Również i tu został zmieniony origin, czyli narodziny postaci. W filmie tym, Frank był członkiem Delta Force, który po zamachu na całą swą rodzinę
przystępuje do bezlitosnej vendetty.
O wiele lepiej tłumaczy to jego bojowe zdolności, niż policyjna przeszłość Punishera z roku 1989.
Powstała nawet komiksowa wersja filmu, na podstawie scenariusza Jonathan Hensleigh'a oraz pracy Gartha Ennisa i Steve’a Dillona, w której pobyt w
Wietnamie, tak przecież istotny moment w życiu Castle, zamieniony została na partycypację w I Wojnie w Zatoce Perskiej.
Być może zostało by to uwzględnione także w filmie, który jednak przez niski budżet w wysokości 15 mil $ , przeszedł serie zubożających poprawek w
scenariuszu.
Fabuła tego filmu opiera się na kilku komiksach, „Punisher: Year One", „Welcome Back Frank". Skąd zaczerpnięto postaci, takie jak przerażający olbrzym
Ruski, czy sąsiedzi Franka Dave, Bumpo i Joan. [6]
W filmie tym znalazło się też kilka scen z innych komiksów, jak chociażby ta z „The Punisher War Zone" [7], gdzie Frank przesłuchując jednego z gangsterów,
udaje iż będzie go przypalał palnikiem acetylenowym, a w rzeczywistości okazuje się, że była to tylko wyrafinowana, psychologiczna gra.
Rodzina gangsterska Gnucci, zamieniona została na familię Saint, na której czele zamiast staruszki, osadzono postać graną przez gwiazdora — Johna Travolte,
co było zabiegiem typowo komercyjnym.
Pojawia się nawet logo czaski, lecz jest tu umieszczone jakby na silę. Koszulkę z tym znakiem dostaje Frank od swego syna, by przywdziać ją dopiero w
ostatnich minutach filmu. Trochę to naciągane, ale ważne, że jednak znalazło się to w filmie.
Źle dobrany został niestety, aktor odgrywający główną rolę. Twarz Thomasa Jane, nie ma w sobie tej nuty szaleństwa, która cechuje Punishera. Całe szczęście
w sequelu tego filmu, który ma się pojawić niebawem, zmieniona została obsada i Franka zagra Ray Stevenson, aktor o zdecydowanie bardziej zimnym, kamiennym
obliczu.
W roku 1995, studio Warner Bros, postanowiło powierzyć losy kolejnych adaptacji Batmana, Joelowi Schumacherowi. By przyciągnąć większą widownie,
zrezygnowano z mrocznego klimatu, jaki stworzył wcześniej Tim Burton.
Nowy Batman miał być bardziej familijny i przeznaczony dla szerszej publiki.
Po zdymisjonowaniu Burtona, z projektu rezygnował również dotychczasowy odtwórca roli Nietoperza — Michael Keaton, którego zastąpił odmiennej aparycji Val
Kilmer.
Tym razem przeciwnikami Batmana zostali Harvey „Dwie Twarze" Dent grany przez Tommiego Lee Jones'a oraz Edward „Człowiek Zagadka" Nigma (Jim Carrey).
Do pomocy Batmanowi dołączył jego niezastąpiony młody pomocnik Robin, grany przez Chrisa O'Donnell’a.
Mimo iż film osiągnął sukces kasowy, to został potraktowany bardzo surowo przez krytykę jak i fanów komiksów.
Film miał bazować na wizerunku Batmana z lat 50, gdzie dominowały tzw. Bat gadgety czyli wymyślny sprzęt z arsenału Batmana.
Przepadł niestety cały mrok miasta Gotham, które z budzącego grozę gotyckiego molocha, przekształciło się w rozświetloną blichtrem neonów metropolię.
Sukces komercyjny, sprawił iż wytwórnia Warner Bros postanowiła, nakręcić kolejną część. Sam Schumacher, jako wierny fan twórczości Franka Millera,
zapragnął nakręcić ekranizacje jego komiksu pt. Batman Year One, co (dzięki bogu) nie zostało zaaprobowane przez wytwórnię.
Producenci postanowili w kolejnej części położyć jeszcze większy nacisk na kolorowość świata Batmana, co w rezultacie dało mega campowy wizerunek tego
obrazu.
Wypuszczony w 1997 roku „Batman and Robin", ze zmienioną obsadą tytułowej roli na Georga Clooneya i zawierający takie gwiazdy jak Arnold Schwarzenegger,
Uma Thurman, nie przyniósł ani sukcesu finansowego, ani uznania krytyki, o ucieszę fanów nie wspominając.
Do pary bohaterów, dołączyła tym razem Alicia Silverstone, grająca Batgirl — Dziewczynę Nietoperz, co było nawiązaniem do lat pięćdziesiątych, gdzie w
komiksie występowała tzw. bat rodzina.
Wrogami w tej części byli Mr. Freeze (Arnold Schwarzenegger), Poison Ivy (Uma Thurman),oraz Bane, którego postać wiązała się z przełomowym momentem w życiu
komiksowego Batmana.
Bane był niezwykle inteligentnym bandytą, który dzięki specjalnej substancji, dającej mu nadludzką siłę, zdołał pokonać Batmana i posadzić go na wózek
inwalidzki.
W komiksie opowiadała o tym seria Knightfall — Upadek Mrocznego Rycerza.
Sprawa ta miała bardzo poważne konsekwencje w komiksie, gdyż po przegranej, Batman przeszedł na „emeryturę" a jego miejsce zajął niezrównoważony
psychicznie Jean-Paul Valley. [8]
W filmie, Bane zagrany przez zapaśnika Jeep'a Swensona, został przedstawiony jako typowy homo insipiens, osiłek, wydający z siebie tylko od czasu do czasu
serie pomruków i nieartykułowanych chrząknięć, co wywołało burzę niezadowolenia wśród czytelników.
Batman and Robin okazał się w rezultacie, przekoloryzowanym, absurdalnym filmem, który zniszczył cały klimat, który ongi stworzył Tim Burton.
Nagromadzenie postaci, a wręcz ich przesyt, futurystyczne stroje bat rodziny, uzupełnione do tego mdłą jaskrawa kolorystyką ich wrogów, przebiły swą
kiczowatością wersie z 1966 roku.
Nie pomogła nawet doborowa obsada, składająca się z hollywoodzkich sław, by film ten zapisał się w dziejach kina jako najzwyklejszy „gniot".
Ekranizacja komiksu Marvela, z 2000 roku, pt. „X -men", dzięki wprowadzeniu znaczących zmian wizualnych, związanych z wyglądem postaci, uniknęła
kiczowatości jaką można było zobaczyć we wspomnianym już „Batman i Robin".
X-Men to fikcyjna grupa superbohaterów, stworzona przez Stana Lee i Jacka Kirby’ego, której debiutem było pojawienie się w X-Men #1 we wrześniu 1963 roku.
[9]
X-ludzie to grupa mutantów, nowego gatunku ludzi (homo superior), który powstał w wyniku ewolucji DNA. Każdy z nich charakteryzuje się jakimiś specjalnymi
zdolnościami, np. mocą kontrolowania sił natury (Storm), zamienianiem swej skóry w stal (Colossus), czy też strzelaniem śmiercionośnymi promieniami z oczu
( Cyclops).
Ze względu na ich odrębność od reszty społeczeństwa, padają oni częstym aktom nietolerancji i dyskryminacji, a strach przed ich możliwościami, nabiera
czasem wymiaru zbiorowej psychozy, co jest doskonale oddane w komiksie jak i w filmie.
Film ten doczekał się dwóch kolejnych części: „X2" (2003) i „X — Men The Last Stand" (2006). Dwie pierwsze wyreżyserował Briana Singer, a trzecią odsłonę
Brett Ratner.
Filmy te przyniosły milionowe zyski, przez co 20th Century Fox, ma w planach nakręcenie kilku spinoffów, o przygodach poszczególnych postaci.
Dwa pierwsze obrazy luźno bazują na scenariuszach z powieści obrazkowych. Dopiero w trzeciej części pojawia się nawiązanie do komiksowej Sagi Mrocznej
Feniks (Dark Phoenix Saga) [10] i do znanego fanom komiksu „leku" powstrzymującego mutacje.
Za sukces serii odpowiada, urealnienie wyglądu postaci, jak i zrewidowanie ich mocy. Odebrano tu większości z nich zdolność latania, by zapobiec wizualnemu
mętlikowi i zbyt dużej komiksowej nieprawdopodobności.
Najbardziej znaczącą zmianą było przekształcenie ich barwnych kostiumów, w poważniej wyglądające kombinezony z czarnej skóry.
Nie odbiło się to na wartości dzieła, gdyż w odróżnieniu od Punishera, mutanci na łamach komiksu, wielokrotnie zmieniali przebrania, przez co ubiór nie
stanowi ich elementu konstytutywnego.
Podobny zabieg urealnienia, przeszedł „ Batman Begins", Christophera Nolana, z 2005 roku. W filmie tym jest doskonale wyjaśnione pochodzenie stroju
Batmana, jego ekwipunku jak i również Batmobile — bojowego samochodu. Wszystkie te atrybuty, ukazane są, tak jakby rzeczywiście mogły zaistnieć w naszym
świecie.
Film ten został przyjęty z wielkim entuzjazmem i określony został jako godny następca Burton'owskiego Rycerza Mroku.
Rezygnacja z kiczowatości, stała sie nowym wyznacznikiem kręcenia filmów o superbohaterach. Twórcy zrozumieli, że przedstawianie w filmie postaci w
kolorowych trykotach, w większości przypadków powoduje uśmiech politowania, gdyż komiks cechuje przerysowanie rzeczywistości, jej swoiste przejaskrawienie,
a kino posługujące się kamerą, rzeczywistość rejestruje i pokazuje taką jaką jest.
Dopiero zmianę na tym polu, przyniosła technika komputerowej rejestracji, lecz o tym będzie traktował rozdział siódmy.
Przedstawione przeze mnie ekranizacje komiksów Marvela i DC, nie są dziełami artystycznymi, lecz podobnie jak ich papierowe odpowiedniki, typowymi tworami
masowej kultury, których nadrzędnym celem jest zarobienie jak największej ilości pieniędzy. W produkcjach tych, rezygnuje się z wielu aspektów fabularnych
jak i wizualnych, występujących w pierwowzorach. Historię opowiedziane, tworzy się na nowo, by ich atrakcyjność i transpozycja na język filmowy, zdobyła
jak największą oglądalność. Nie jest tu ważna wierność oryginałowi, gdyż kreowane są tak, by osiągnęły jak największa sprzedaż, a wizerunki komiksowych
postaci są jedynie pretekstem do nakręcenia kolejnego blockbustera. Można je nazwać, adaptacjami ekstensywnymi, gdyż służą one do rozszerzenia komiksowego
rynku, o nowe intratne formy przekazu. Na bazie popularności filmów powstają później, oficjalne gry komputerowe, zabawki oraz masa przeróżnych gadgetów.
[1] Marvel Comics, Internet: http://en.wikipedia.org/wiki/Marvel_Comics
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Dalej..
« Komiks (Publikacja: 07-05-2016 )
Michał Turowicz Kulturoznawca ze specjalizacją z filmoznawstwa (Wyższa Szkoła Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi, Wydział Artystyczny). | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9998 |