|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Krucjaty kreacjonistyczne, czyli walka z ewolucją [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Oczywiście trudno podejrzewać Kościół o nagłą miłość do prawdy naukowej, o czym świadczy choćby fakt, że nadal na innych frontach antynaukowej batalii Watykan nie odpuszcza, jeśli nie czuje się całkiem przegrany. Stosunek Kościoła do ewolucjonizmu to, mówiąc słowami Radosława Tyrały, teologiczna strategia przetrwania. Warto jednak zauważyć, że to co Kościół popiera jako chrześcijańską wizję ewolucjonizmu to ewolucjonizm wykastrowany i karykaturalny, pozbawiony swego istotnego przekazu. Trafnie zauważa to Kazimierz Jodkowski: „(...) współczesna biologia ewolucyjna 'zanurzona' jest w szerszym światopoglądowym tle, którym jest ateizm. W tym sensie ewolucjonizm jest ateizmem. I nie pomogą tu najbardziej wysublimowane analizy biblistów, filozofów, teologów, wskazujących, że poza czy pod sferą empiryczną kryje się jeszcze inna rzeczywistość, bardziej podstawowa". Dlatego właśnie mimo rozpaczliwych prób pogodzenia jakiejkolwiek wizji chrześcijańskiego kreacjonizmu i darwinowskiego ewolucjonizmu jest to złudne i skazane na porażkę. „Ewolucjonizm jest najskuteczniejszym narzędziem do produkowania ateizmu, jakie kiedykolwiek wymyślono" — zauważa amerykański historyk nauki, prof. William Provine. Daniel Dennet dorzuca: „[idea doboru naturalnego] przypomina uniwersalny kwas (...) Pytanie nie polega na tym, czy, ale kiedy ten uniwersalny kwas całkowicie rozpuści światopogląd chrześcijański".
Kreacjonizm „naukowy" (mutacja amerykańska)
Jak zauważył Stephen Jay Gould:
„'Kreacjonizm naukowy' jest pojęciem pozbawionym znaczenia i wewnętrznie
sprzecznym — przykładem tego, co Orwell nazywał 'nowomową'". Jeszcze
bardziej radykalne oceny "naukowego kreacjonizmu" — jako "paranaukowej
patologii" — znajdujemy u liberalnych duchownych katolickich, gdzie
ewolucja jest już niemal dogmatem. Otóż kiedy w 1989 roku ukazała się książka
J.W.G. Johnsona Na bezdrożach ewolucji, oparta na doktrynie
kreacjonistycznej, której imprimatur udzieliła Kuria Warszawska, kilku księży
profesorów wykładowców filozofii przyrody (M. Heller, Sz. Ślaga, J. Turek,
J. Życiński) opublikowało w Tygodniku Powszechnym nr 24 z 1990 r.
protest w tej sprawie, w którym czytamy m.in.: „Przyszła postać polskiego
katolicyzmu zależy w dużym stopniu od obecnych form współpracy między
przedstawicielami nauk przyrodniczych i myśli chrześcijańskiej. Sztuczne
stwarzanie pozornych konfliktów w tej dziedzinie może mieć nieobliczalne
konsekwencje prowadzące do oskarżeń Kościoła o wrogi nauce
antyklerykalizm. Z niepokojem zauważamy zmierzające w tym kierunku
działania, podejmowane przez ultrakonserwatywnych fundamentalistów, którzy używają
etykiety katolicyzmu do propagowania prywatnej wizji chrześcijaństwa,
bazującej na paranaukowej patologii. Kuriozalny przykład podobnej praktyki
stanowi [..] praca J.W.G. Johnsona".
Ewolucja kreacjonizmu
Początkowo kreacjoniści głosili,
że Bóg stworzył wszystkie gatunki zwierząt gotowymi, a nawet, że od czasu
Kreacji nie powstał żaden nowy gatunek, gdyż Bóg stworzył wszystko na samym
początku. Z czasem, kiedy teoria ewolucji uzyskała liczne dowody obserwacyjne,
wyłoniło się „liberalne" skrzydło kreacjonizmu, które głosi
chybiony pogląd, forsowany przez te środowiska jako „naukowy", że
jakkolwiek ewolucja jest herezją, to jednak taka tyci tyci nie jest aż taką
wielką herezją, czyli wydarzyć się mogła (ewolucja na poziomie gatunku; u „liberałów" makroewolucja pozostaje herezją). Zawęzili więc swoje
tezy i obecnie twierdzą, że Bóg stworzył jedynie „podstawowe rodzaje" i dopuścił ograniczone zmiany ewolucyjne w ich obrębie. Wycofali się więc
zasadniczo z potępienia ewolucji jako takiej, dopuszczając mikroewolucyjne
zmiany, odrzucają jednak możliwość makroewolucji (przemiany międzygatunkowe). Z braku sensownej alternatywnej koncepcji kreacjonizm uznaje więc częściowo
ewolucję...
Gould pyta zatem: „Jeżeli Bóg stworzył każdy z pół
tuzina gatunków człowieka odkrytych w skałach, to dlaczego stworzył je w nieprzerwanej sekwencji czasowej cech stopniowo coraz bardziej współczesnych:
wzrastająca objętość mózgu, zredukowana twarz i zęby, większy rozmiar ciała?
Czy stwarzał po to, by imitować ewolucję i w ten sposób sprawdzić naszą
wiarę."
„Liberałami" są też tacy, którzy
określają się mianem „staroziemskich kreacjonistów". „Kreacjoniści młodoziemscy"
nadal utrzymują pogląd, że Ziemia ma ok. 10 tys. lat (a nie 4,6 mld
lat jak mówi nauka).
Kontekst społeczny ruchu
kreacjonistycznego
Ruch
kreacjonistów amerykańskich jest bardzo prężny. Wydają setki publikacji. Wprawdzie
głównym bastionem kreacjonizmu jest amerykański fundamentalizm chrześcijański
(różnych denominacji), ale i w Polsce spotkać można artykuły w prasie i Internecie, które głoszą, że Ziemia powstała mniej więcej 10 tys. lat temu
(bo tak wynika z sumy długości życia wszystkich patriarchów biblijnych). Główną
ostoją kreacjonizmu są przede wszystkim Świadkowie Jehowy i baptyści, choć
zwolenników mają kreacjoniści w wielu różnych wyznaniach.
Na początku lat 20. XX w. niektóre stanu USA uchwaliły
antyewolucyjne ustawy. Najsłynniejszym wydarzeniem w walce o ewolucjonizm w Stanach Zjednoczonych, był tzw. małpi proces z roku 1925. Prawo stanu
Tennessee nauczanie, że „człowiek pochodzi od niższego rzędu zwierząt",
traktowało jako przestępstwo. Młody nauczyciel zgodził odegrać rolę ofiary i doprowadzić do sprawy sądowej, gdyż jak wierzono zakończy się do
uchyleniem prawa stanowego jako sprzecznego z konstytucją USA. 24-letni
nauczyciela szkoły średniej J.T. Scopes zadał uczniom rozdziały o ewolucji z podręcznika A Civil Biology G. W. Huntera, w wyniku czego stanął przed
sądem. W procesie po obu stronach wystąpili najpopularniejsi amerykańscy
prawnicy. Sąd w Dayton skazał ostatecznie oskarżonego na zapłacenie grzywny w wysokości 100 dolarów. W. J. Bryan, prawnik który był oskarżycielem, był
zarazem inicjatorem wprowadzenia zakazu nauczania o ewolucji. W oczach opinii
publicznej został ośmieszony przez obrońcę nauczyciela, C. Darrow'a, który
wykazał mu ignorancję naukową. Wyrok został uchylony w styczniu 1927 r.
przez sąd apelacyjny w Nashville z powodów proceduralnych, tym samym nie doszło
do tego czego oczekiwali ewolucjoniści: weryfikacji przez Sąd Najwyższy.
Zakaz nauczania ewolucji pozostał w mocy.
Sytuacja kreacjonizmu uległa radykalnej zmianie po roku
1968, kiedy nauczycielka Susan Epperson zaskarżyła do Sądu Najwyższego
antyewolucjonistyczne prawo stanu Arkansas. Zakończyło się to orzeknięciem
jego niezgodności z Pierwszą Poprawką. Oznaczało to wielki cios dla całego
amerykańskiego kreacjonizmu. To właśnie stało się przyczyną (koniecznością?)
nowej lisiej taktyki — tzw. naukowego kreacjonizmu. „Nic nie jest w stanie
powstrzymać prawdziwego wyznawcy. Kreacjoniści przegrupowali się i wrócili
na pole walki z nową strategią mającą na celu obejście konstytucyjnych
przeszkód [ 5 ].
Do tej pory zawsze honorowo określali swój alternatywny system jako wyłącznie
teologiczny i w sensie doktrynalnym oparty na dosłownym rozumieniu Biblii.
Teraz przeczesali swoje teksty i wynaleźli oksymoroniczną koncepcję 'nauki
kreacjonistycznej'. W odróżnieniu od poprzednich wypowiedzi wydaje się, że
teraz religia nie ma żadnego wpływu na zagadnienie." [ 6 ]
A więc „naukowy" kreacjonizm powstał tylko dlatego, aby przemycić
teologiczną koncepcję dla szkoły strzegącej rozdziału państwa i kościoła — tylko w ten sposób mogli to dokonać. „Naukowy" kreacjonizm jest od początku
do końca inicjatywą stricte polityczną, w żadnym razie nie
naukowo-intelektualną.
Obecnie, kiedy nie mogą już (poza wyjątkami) tępić
nauki ewolucji w szkołach, zaczęli się domagać (poza Świadkami Jehowy), aby
„nauka kreacjonistyczna" była nauczana w szkołach na równi z teorią
ewolucji, jako alternatywna teoria naukowa! Wynikiem tego były decyzje niektórych
stanów „wyważonego" przedstawiania relacji między „naukowym"
kreacjonizmem a ewolucjonizmem. Pod koniec lat 70. XX w. dwa stany, Arkansas i Luizjana, przyjęły ustawy o „równy czasie". Ustawa stanu Arkansas została
zaskarżona do Sądu Federalnego. Proces ten, ochrzczony przez prasę jako "Scopes
II", zakończył się uznaniem w roku 1982 niekonstytucyjności prawa
stanowego. Zostało to zaskarżone do Sądu Najwyższego. Ostateczna porażka
kreacjonizmu na polu edukacyjnym miała miejce w roku 1987 uznaniem bezzasadności
apelacji stanu Arkansas. W procesie uczestniczyło sześciu rzeczoznawców (W
"Scopes I" nie dopuszczono ich) w dziedzinie biologii, filozofii nauki oraz
teologii. Jednym z nich był Stephen Jay Gould, który zeznawał na temat
kreacjonistycznego zniekształcenia długości geologicznego czasu i dowodów
ewolucyjnej transformacji pochodzących z danych wykopaliskowych.
Gould
pisał niedługo przed swą śmiercią (2002): „To prawda, że po sześćdziesięciu
latach zmagań wygraliśmy decydującą bitwę — kreacjoniści nie mogą już
liczyć na zrealizowanie swych celów środkami ustawowymi. Nie oznacza to
jednak, że się poddali. Zmienili jedynie taktykę, stosując skuteczne
strategie, których nie da się powstrzymać na drodze sądowej. Nadal wywierają
naciski na wydawców podręczników, nakłaniając ich do usuwania lub skracania
rozdziałów o ewolucji. (...) Agitują na forum rad szkolnych, wysuwają swoich
kandydató w wyborach, wykorzystując fakt, że w lokalnych wyborach frekwencja
jest zazwyczaj niska, dzięki czemu zdeterminowana mniejszość może przechwycić
władzę, jeśli zdołała zmobilizować swoich zwolenników." Największy
bodajże sukces kreacjonistów ostatnich lat to doprowadzenie w 1999 r. do usunięcia z programów szkolnych w stanie Kansas teorii ewolucji (sic!). Niestety sukces
nie był trwały, gdyż renomowane uniwersytety zagroziły, że nie będą
traktować poważnie świadectw uczniów z Kansas. Musieli się więc ugiąć i znów zacząć nauczać o znienawidzonej ewolucji.
Kansas
City stał się symbolicznym miejscem kreacjonistów, to w tym mieście odbył
się tegoroczny (2002) zlot wyznawców kreacjonizmu. Jak pisze Marco Everes:
„Przez dwa dni grzmieli przeciw Darwinowi, ewolucji i teorii Wielkiego
Wybuchu. W przerwach niektórzy zbierali się w kącie na cichą modlitwę.
(...) W związku z zaistniałą sytuacją, Maureen Fritts założyła oddolny
ruch, składający się z licznych pojedynczych komórek oporu (...) Fritts
zgromadziła wokół siebie 250 wiernych. Ślą oni petycje, prośby, listy do
gazet, zbierają podpisy i domagają się aby zaprzestać nauczania o ewolucji, a jeśli już — to przedstawiać ją jako jedną z wielu teorii. Fritts uważa
się za bojowniczkę, walczącą z wszechobecną dyktaturą poglądów. W małych
grupach uczy innych ABC dywersji" [ 7 ]
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 5 ] Zakaz nauczania
religijnego w szkołach z uwagi na zasadę rozdziału państwa i kościoła. [ 6 ] S. Jay Gould, Skały
wieków, Poznań 2002, s.103. [ 7 ] "Karol Belzebub Darwin", Der Spiegel,
zob. Forum,
9 września 2001; zob. też: C. Charter, „Darwin ukrzyżowany", str.
1072. « Nauka i religia (Publikacja: 16-07-2003 Ostatnia zmiana: 11-03-2008)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2546 |
|