|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Krucjaty kreacjonistyczne, czyli walka z ewolucją [3] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Oto skutki
amerykańskiego kreacjonizmu: Według badań Instytutu Gallupa (1999) 87%
Amerykanów podejrzewa, że w pojawienie się człowieka na Ziemi był
zamieszany Bóg. Aż 47% odrzuca teorię ewolucji opowiadając się za
kreacjonizmem. 40% społeczeństwa amerykańskiego uznaje wprawdzie ewolucję,
ale uważa, że Bóg był jej kierownikiem. Jedynie 9% respondentów opowiedziało
się za czystym darwinizmem.
Czasami kreacjoniści
firmują swoje materiały nazwiskami z tytułami naukowymi. Mało jednak osób
wie, że w ogromnej większości uczeni którzy zasilili ruch kreacjonostyczny
to ludzie reprezentujący specjalności zupełnie niezwiązane, albo bardzo luźno z naukami biologicznymi, z tymi dziedzinami które są wymagane do miarodajnej
oceny krytycznej ewolucji.
Poza kołami chrześcijańskiego fundamentalizmu biblijnego
kreacjonizm znajduje jedynie śladowe poparcie. Umarłby śmiercią naturalną
wraz z dinozaurami chrześcijaństwa, lecz oto teraz pałeczkę zdaje się
przejmować nowoczesna religia — ufologia. Kreatorami w tym przypadku mają być
kosmici. [ 8 ]
Kilka wybranych argumentacyjnych chwytów
„Nie ulega wątpliwości, że kontrowersja 'kreacja
versus ewolucja' jest anachronizmem. Wprawdzie zdobyła ona, dzięki bojowości
fundamentalistów i ich politycznych sprzymierzeńców, duży rozgłos i wpływ
na polityczną, prawną i edukacyjną sferę życia społecznego, lecz
kreacjonizm nie może już liczyć na szacunek intelektualny." — pisał w 1990 r. prof. Tad S. Clements. [ 9 ]
Kreacjoniści nie mają już argumentów. Ich propaganda ogranicza się więc do
chwytów argumentacyjnych i przytłaczania laików specjalistycznymi terminami,
przez co często jedynie ludzie zajmujący się ewolucją zawodowo potrafią
wyeksponować bzdury przez nich wypisywane.
Wiedza o ewolucji szybko się zmienia (ewoluuje?)
"Jeśli chodzi o ewolucje to podręczniki starzeją się w zastraszającym tempie — narzeka pewien baptysta — laikowi trudno być
na bieżąco. Informacje zdobyte w liceum, w czasie studiów mogą okazać się
banialukami. Problem ten w minimalnym stopniu dotyczy chemii, fizyki, czy
biologii a wcale nie dotyczy matematyki. To skandal, że wciska się w szkołach
wiedzę narażoną na tak szybkie zdezaktualizowanie." Jednak poznanie
najdawniejszych dziejów życia na ziemi nie jest nauką taką jak chemia, gdzie
można badać zjawiska, które się dzieją stale, również dziś. Nauka ta sięga
najdalej w przeszłość — w odróżnieniu od innych nauk historycznych, gdzie
badamy dzieje bliższe, więc jest to chyba normalne, że im dalej tym mniej śladów.
Czy przez to, że dziś może być inny punkt widzenia na kolebkę ludzkości, bądź
na ilość ogniw pośrednich, mamy o tym nie nauczać? Daje to wiedzę ogólną i gdyby tego zaniechano, to dla człowieka, któryby się dowiedział w gazecie,
że mamy już inny pogląd na australopiteka, informacja taka była by nic nie
znaczącą, gdyż niezrozumiałą. Ten czy ów pomyślałby sobie może, że
potwierdzono naukę biblijną i odkryto np. biblijne olbrzymy, a czytając o
'mitochondrialnej Ewie' myślałby sobie z całą pewnością, że nauka
potwierdziła opowieść o raju, Adamie i Ewie.
Kreacjoniści sprawiają wrażenie, iż istotnie nie nadążają
za rozwojem ewolucjonizmu, cytują często na poparcie swych tez, a zasianie wątpliwości u innych, dawno zdyskwalifikowane, błędne poglądy ewolucjonistów. Przykładem
jest np. ultraselekcjonizm Wallace’a mówiący, iż wszystkie zmiany powstają w wyniku działania doboru naturalnego, każda zmiana jako wynik przystosowania.
Jednak już Darwin pisał, iż dobór nie jest wszechwładny, że działają też
inne siły ewolucyjne, lecz dobór jest tą najważniejszą. Nie jest więc tak,
że wszystkie cechy muszą być wynikiem przystosowania i przyczyniać się
bezpośrednio do sukcesu reprodukcyjnego. [ 10 ]
Do dziś kreacjoniści przypisują ewolucjonistom ten pogląd. Należy jednak w takich chwytach widzieć nie ich ignorancję, lecz wyrachowanie: celowo
wprowadzają zamieszanie.
Uwypuklanie wątpliwości naukowców
Stanisław Lem pisał o odrodzeniu kreacjonizmu: „Przez
wiele wieków emergencja, czyli pojawianie się gatunków, nie mogło być
problemem do dyskusji, ponieważ obowiązywało przekonanie o spontanicznej
generacji, czyli po prostu kreacjonizm. Ostatnio kreacjoniści poczęli znów
podnosić głowę, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, i starają się palce
swoje wsadzać wszędzie tam, gdzie wywęszą jakąś zagadkę. Gdy zaś empiria
zdoła tę zagadkę wyjaśnić — przechodzą dalej. Był paleontolog nazwiskiem
Gosse, który twierdził, że Pan Bóg, stwarzając Ziemię, umyślnie zakopał w niej rozmaite dziwne kości. Jednak obraz Pana Boga, który robiłby nam
podobne kawały, wydaje mi się osobiście wysoce niesmaczny — co nie stanowi
oczywiście żadnej naukowej refutacji tezy owego pana, a raczej pogląd
zdroworozsądkowy." [ 11 ]
Pewien baptysta wywęszył zagadkę w uchu, pisze więc:
"Jak miało rzekomo dojść do powstania kosteczek słuchowych ssaka z kości
stawowych żuchwy gada? One nie tylko samoistnie przekształciły się w precyzyjne urządzenie akustyczne (coś w rodzaju igły gramofonu), ale jeszcze
przesunęły się (razem!) z żuchwy do mózgoczaszki (akurat do wnętrza
ucha!), wyprodukowały specjalne zaczepy aby podłączyć się do błony bębenkowej,
narządu Cortiego i sczepić się ze sobą wzajemnie. W dodatku dziwnym trafem
ewoluowały te kostki tak, że idealnie do siebie pasują! A najciekawsze jest
to, że do momentu podłączenia się do wszystkich części ucha, transformacja
tych kostek w najmniejszym stopniu nie poprawiała funkcji słuchowych!"
Brakujące ogniwa i formy pośrednie,
czyli domniemane słabości zapisu kopalnego
Sztandarowym argumentem przeciw ewolucji jest niewielka
liczba odnalezionych form pośrednich, zwłaszcza z początku linii ewolucyjnej.
Twierdzą, że gdyby ewolucja miała być faktem, wówczas tymi formami powinniśmy
być zasypani. Jednak historia tylko naszej cywilizacji stawia nas przed irytującą
koniecznością stwierdzenia, że o wielu sprawach wiemy żenująco mało, o innych wiemy źle, fałszywie. Darwin to samo twierdził o zapisie kopalnym: to
jak książka, w której zachowały się nieliczne strony, nieliczne wiersze na
każdej stronie i nieliczne słowa w każdym wierszu, a badamy jeden krok na
tysiąc (dopiero półtora stulecia, ale ciągle jest coś nowego).
Kreacjoniści kwestionują linię form pośrednich prowadzących
od małpy do człowieka: "Homo neanderthalensis okazał się być
..podgatunkiem człowieka, a człowiek z Cro Magnon — człowiekiem. Według
ewolucjonistów znamy pięć form pośrednich między małpą a człowiekiem,
oto one: 1. Australopithecus
afarensis; 2. Australopithecus africanus; 3. Homo habilis; 4. Homo erectus; 5. Homo sapiens. Dwie pierwsze to człekokształtne
małpy, sądzi się, że chodziły na dwóch nogach, stąd ich obecność na tej
liście. Trzeci z nich znalazł się na niej, bo w pobliżu znaleziono
prymitywne narzędzia, z czego wnosi się, że habilis ich używał. Piąty z nich to ....homo sapiens! Zatem nie można go uważać za formę pośrednią,
skoro jest efektem finalnym! Mamy zatem cztery ogniwa pośrednie, z czego dwa na
samiutkim początku łańcucha. Jest to jednak żałosne ubóstwo w porównaniu z tym, czego należałoby się spodziewać na tej długiej i żmudnej drodze od
małpy do człowieka. Moim zdaniem jest wielka próba wiary, ale dla zwolenników
ewolucji."
Choć zapis kopalny nie jest doskonały, jednak jest
kompletną bzdurą twierdzenie kreacjonistów, że zapis kopalny nie potwierdza
ewolucji. Przeciwnie: potwierdza ją jednoznacznie, choć jest pełen luk. Jak
pisał Dawkins: „...zapis kopalny jest pełen wspaniale stopniowych przejść,
choć oczywiście pojawiają się pewne luki — niektóre bardzo duże, ale i łatwe do przyjęcia, jak na przykład u zwierząt, których ciało nie ulega
fosylizacji" [ 12 ].
Dziś wiemy, że zapis ten z natury musi być przerywany.
Skały osadowe formują się w ten sposób, że krótkie epizody formowania się
warstw są rozdzielane licznymi przerwami w sedymentacji. Po prostu skały nie
„zapisują" zawsze „pełnego czasu geologicznego". Do tego
dochodzą kolejne naturalne przeszkody dla zachowania się tych dokumentów
naturalnych: powstanie skamieniałości po organizmie żywym zależy przede
wszystkim od środowiska jego bytowania oraz podatności jego szczątków na
skamienienie. Mówiąc inaczej: aby powstawały liczne i pełne zapisy różnych
form musiałyby przez długi (geologicznie) czas trwać warunki sprzyjające
powstawaniu skamieniałości. Te warunki tymczasem są wyjątkiem, a nie regułą.
Jak widać przeszkód jest naprawdę sporo i argument kreacjonistów jest czystą
papką propagandową powtarzaną przez ignorantów. Jednak jak pisałem, wbrew
temu kopaliny dostarczają naprawdę wielu jednoznacznych potwierdzeń ewolucji.
Poza tym ciągle jest to wiedza uzupełniana. Cały czas odnajdywane są różne
formy przejściowe, o czym można czytać np. w Świecie Nauki. Jednym z takich przykładów jest Archeopteryx — forma przejściowa na drodze od
gadów do ptaków. Od czasów Darwina ogniw pośrednich, łączących różne
taksony, znaleziono tysiące.
Część ewolucjonistów opowiada się jednak przeciwko
gradualizmowi darwinowskiemu (mówiącemu o stopniowych i powolnych zmianach).
Już T.H. Huxley (1825-95), angielski zoolog, paleontolog, ewolucjonista, obrońca
darwinizmu, był przeciwnego zdania, twierdząc, że ewolucja mogła postępować
tak szybko, że powolny i epizodyczny proces sedymentacji nieczęsto chwytał ją w działaniu. Być może część zmian była gradualistyczna, a część gwałtowna
(co potwierdza zapis kopalny)? Darwin omawiał obie koncepcje (tj.
gradualistyczną i skokową), tylko większą i zasadniczą rolę przypisywał
gradualizmowi. Przeciwna koncepcja mówi, iż zasadnicze znaczenie w ewolucji
miały gwałtowne a nie powolne zmiany. Zmiany skokowe należy rozumieć
relatywnie, nie zaś według ludzkich kryteriów. Na tej bowiem podstawie
kreacjoniści często dopuszczają się licznych deformacji tez
ewolucjonistycznych w swych materiałach propagandowych. Jeden z nich pisał: "Według
Goldschmidta, a teraz najwidoczniej i według Goulda, gad złożył jajo, z którego
powstał pierwszy ptak wraz z piórami i wszystkim innym". Ewolucja nie
dopuszcza jednak tak absurdalnych wniosków. Gould odpowiedział zatem kreacjoniście:
"...jedyną teorią, która taki scenariusz pochodzenia ptaków mogłaby w ogóle wziąć pod uwagę, jest kreacjonizm — z Bogiem działającym w jaju."
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 8 ] Zob. np. Alan F. Alford, Bogowie
nowego tysiąclecia (Kim byli, skąd przybyli i kiedy powrócą prawdziwi
stwórcy człowieka i ziemskiej cywilizacji, Warszawa 2001; jeszcze
bardziej oryginalną koncepcję wymyślił Maciej Kuczyński: Życie spadło z nieba, Warszawa 1999. Tego typu pseudonaukowej literatury jest mnóstwo. [ 9 ] T. S. Clements,
„'Naukowy' kreacjonizm a ewolucjonizm", [w:] tegoż, Nauka kontra
Religia, Warszawa 2002, przekł. B. Stanosz, s.217. Autor wyjaśnia
szczegółowo m.in. dlaczego od strony metodologicznej kreacjonizm nie jest
naukowy, lecz pseudonaukowy. [ 10 ] S. Jay Gould, „Dobór
naturalny a ludzki mózg: Darwin i Wallace", [w:] tegoż, Niewczesny
pogrzeb Darwina, Warszawa 1999. [ 11 ] S. Lem, „Czy jesteśmy
sami? Dlaczego nie wierzę w istnienie trójnożnych zielonych ludzików",
Tygodnik Powszechny. [ 12 ] R. Dawkins, Wspinaczka
na szczyt nieprawdopodobieństwa, Warszawa 1998, s.129. Autor wyjaśnia
wiele zagadek ewolucyjnych, którymi kreacjoniści bombardują laików, np.
„do czego mogłoby się przydać pół skrzydła?"; „oko nie będzie
działać, dopóki wszystkie jego części nie znajdą się na właściwym
miejscu, nie mogło więc wyewoluować stopniowo" itp. « Nauka i religia (Publikacja: 16-07-2003 Ostatnia zmiana: 11-03-2008)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2546 |
|