Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.917 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Sursum corda, ale nie wyżej mózgu."
« Kultura  
Körperwelten. Profesor Gunter von Horror i jego wystawa trupów [2]
Autor tekstu:

Gdy otrzymałem zaproszenie do obejrzenia "tego typu" wystawy to początkowo żachnąłem się i odmówiłem. Potem jednak zapoznałem się z ich obszerną stroną internetową i… — "tłumacząc się obowiązkiem papparazi" — pojechałem z Olsztyna do Monachium. Wystawę obejrzałem dwukrotnie. Solidnie. Raz przed południem, wraz z tłumem ludzi i potem jeszcze raz, późnym wieczorem, gdy ulewny deszcz ze śniegiem zdziesiątkował chętnych. Wyszedłem z sali dopiero około 23 w nocy. Za pierwszym razem, przepychając się między wycieczkami szkolnymi, koncentrowałem się na eksponatach, ludziach oglądających plastynaty i ich reakcjach. Później — już spokojnie — na fotografowaniu.

W półmroku sali widziałem wstręt, zgrozę, zachwyt i niedowierzanie. Profesor medycyny zwiedzająca wystawę poprosiła mnie o wykonanie zdjęcia fragmentu twarzy jednego z eksponatów. Pani ta zajmowała się protezowaniem szczęk po ciężkich wypadkach i to moje zdjęcie mogło jej bardzo pomóc w pracy. Poznana studentka, była zafascynowana i zdawała się nie pamiętać, że niedawno byli to żywi ludzie. Pewien starszy pan przeżegnał się nabożnie "splunął" i wyszedł… Kogoś zbyt "zbulwersowanego" wyprowadziła ochrona. Itp...

Ja — doktor nauk przyrodniczych, wrażliwy człowiek i niepraktykujący katolik, miałem uczucia mieszane. Doceniłem niewątpliwą i ogromną wartość naukowo-dydaktyczną plastynatów. Nowatorstwo i precyzję techniki, ale — przyznam się — nie poszedłbym na tę wystawę, gdyby nie obowiązek dziennikarski. Wolałbym np. odwiedzić słynną monachijską galerię — Starą Pinakotekę, z moimi ulubionymi obrazami Murilla… Jakiś chochlik kazał mi też przemnożyć te kilkanaście milionów zwiedzających przez kilkanaście euro za bilet i potem cisnął mi się złośliwy tytuł fotoreportażu "Trupi biznes — Niemiec potrafi zarobić na wszystkim "!

Poza tym — obawiam się, że jeśli upowszechni się moda na doskonałe — "jak żywe" — plastynaty ciał ludzkich profesora Hagensa, to zmumifikowane zwłoki oglądać będziemy nie tylko na wystawach jak Koerperwelten (czy ta na Placu Czerwonym w Moskwie...), ale także znajdziemy je w domach nowobogackich rodzin, w szklanych gablotach, zamiast portretu przodka...

Pojawi się masowy handel "martwym towarem". Itp...

I jeszcze jedno — nie wiem czemu, ale na wykonanych przeze mnie zdjęciach, twarze plastynatów wydają się krzyczeć o swojej krzywdzie i poniżeniu. Albo może tylko ja to tak widzę..?

Suplement

W odpowiedzi na częste pytania:

1. Szanowni Państwo, nie tylko wystawianie ludzkich zwłok w celach komercyjnych na widok publiczny, ale nawet publikowanie zdjęć zmarłych osób wzbudza różne obawy wystawców i wydawców. Dotychczas nigdzie nie udało mi się wydrukować fotoreportażu z wystawy. Podobnie — w Olsztynie — pokazać wystawy moich zdjęć i wywołać publicznej (najprawdopodobniej — krytycznej...) dyskusji na temat zjawiska "Körperwelten ". Napotkałem barierę kołtuństwa i asekuranctwa. Podpieranie się "prawem" i obawą przed reakcją kościoła. Lepiej TAKIEGO tematu nie tykać — powiedziano mi. W związku z tym, poniżej przedstawiam jedną z poważnych opinii na temat aspektów prawnych i moralnych publikowania fotografii zmarłych.

A co do publicznej dyskusji na drażliwe tematy to — owszem, można milczeć — ale PO CO? Nie lepiej informować, a potem w zbiorowej mądrości, uczciwie — piętnować lub chwalić?

[...] Z estetycznego punktu widzenia wszystko jest proste, bo upublicznienie ciał zmarłych stanowi znaną tradycję artystyczną. Zwłoki pojawiają się wszędzie, od starożytnych rzeźb po "Lekcję anatomii doktora Tulpa" pędzla Rembrandta i "Okropności wojny" Goi.
Również fotografie od dawna pokazują mroczną stronę śmierci. Popularne były zdjęcia pamiątkowe zwłok bliskich na łożu śmierci (w czasach wiktoriańskich). Współcześnie publikuje się zdjęcia żołnierzy poległych na wojnach, zabitych bandytów, ofiar kataklizmów, wypadków, gwałtów, przemocy itp.
Jednak publikacje ostatnich dziesięcioleci starają się unikać makabrycznych tematów związanych ze śmiercią, głównie z przyczyn kryteriów "dobrego smaku". Czasami obligatoryjnie obowiązują zakazy, jak np. w trakcie wojny w Iraku, kiedy ze względów politycznych amerykańscy odbiorcy oglądali wyłącznie obrazy mało drastyczne.
W kulturze współczesnych społeczeństw obrazy śmierci odnajdują dreszczyk emocji wzbudzający ogromne zainteresowanie odbiorców. Śmierć stała się bardzo atrakcyjnym i "dobrze sprzedającym się " tematem dla artystów i biznesmenów. Często prezentowana jest w odniesieniu do tradycyjnego, chrześcijańskiego obrazu umierania, nawiązując do takich tematów jak narodzenie Chrystusa czy zdjęcie z krzyża. Mimo dużej dozy makabryczności zgonu tacy słynni fotograficy jak np. Andres Sorrano nadając fotografiom piękno, przypominają, że śmierć stanowi jedynie przejście między dwoma stanami bytu.
Fotografik ponosi szczególną odpowiedzialność gdy w grę wchodzi temat śmierci, dlatego często znajdują oni inspirację w medycynie. Jeśli robią zdjęcia ciał zmarłych w imię nauki, to zazwyczaj ludzie to akceptują. Śmierć odległa w sensie historycznym lub emocjonalnym również może być tematem bezpiecznej rozrywki, lecz prawdziwa śmierć wciąż budzi grozę i narusza kulturowe tabu. Do głosu dochodzi wówczas podejrzliwość społeczeństwa w stosunku do "szalonych artystów". Gdy w grę wchodzi już podejrzenie zbezczeszczenia zwłok, przestępstwo kojarzone z odrażającą nekrofilią, to mogą zapadać nawet wyroki skazujące fotografika, jak w przypadku w Cincinnati.
Reakcje na widok zdjęć zmarłych obnażają sprzeczności we współczesnej kulturze. Obrazy śmierci odrzucają, ale równocześnie wywołują dreszcz emocji i przyciągają widza swoją siłą.
[ 3 ]

2. jeśli chodzi u nas o stosunek Kościoła to np. tradycyjnie odsłaniane są kościelne krypty ze zmumifikowanymi zwłokami mnichów. Tak jak w Krakowie, gdzie podziemia klasztoru franciszkanów są odpłatnie udostępniane zwiedzającym, albo jak katakumby ze zwłokami mnichów kamedułów w podziemiach kościoła nad Wigrami… Ludzkie szczątki są prezentowane w kościołach jako relikwie, w ossuariach leżą stosy kości i czaszek.

3. Technika plastynacji polega na:

  • włożeniu obiektu plastynacji do zimnego acetonu; zostaje on odwodniony i odtłuszczony. Wodę i tłuszcz w komórkach zastępuje aceton;

  • potem preparat zostaje zakonserwowany w specjalnym płynie (wynalazek prof. Hagensa);

  • usuwa się z preparatu środek chemiczny (aceton) poprzez zastosowanie podciśnienia. Aceton wrze i stopniowo odparowuje;

  • wykorzystując powstałą różnicę ciśnień, do preparatu (w miejsce acetonu) wprowadza się roztwór odpowiedniego, utwardzalnego tworzywa sztucznego (np. kauczuk silikonowy, żywica epoksydowa). Proces postępuje wolno, dlatego struktury tkanek zastają zachowane. Tworzywo dociera do każdej komórki;

  • następuje odpowiednia obróbka — cięcie, czyszczenie i kształtowanie poszczególnych elementów preparatu;

  • ostatecznie ukształtowany preparat — "plastynat" zostaje utwardzony za pomocą gazu, światła lub ciepła (w zależności od użytego środka).


1 2 

 Zobacz także te strony:
Sztuka fizjologiczna
Śmierć w polskiej kulturze ludowej
Śmierć w Sudanie
Jesteś niewierzący? Przygotuj się na śmierć!
Cmentarne hieny i niekatolickie trupy
O śmierci
Stosunek do śmierci a rozwój cywilizacyjny
Kult życia i kult śmierci a eutanazja
Amieszti - ceremonie pochówku
Grzebanie a kremacja ciał
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Sztuka fizjologiczna
Racjonalista.pl (PL)

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (20)..   


 Przypisy:
[ 3 ] Eleanor Hartney Š ITH, distr. By NYT Synd., 4.06.2003. Skrót / opr.: Bolesław A. Uryn.

« Kultura   (Publikacja: 29-03-2005 Ostatnia zmiana: 28-02-2009)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bolesław A. Uryn
Doktor nauk przyrodniczych, jest pisarzem, niezależnym reporterem i fotografikiem. Propagator survivalu „z ludzką twarzą”, współpracuje z niemiecką JEROME Survival Akadamie. Z zamiłowania podróżnik i wędkarz, publikuje swoje teksty i zdjęcia w miesięcznikach geograficznych, turystycznych, wędkarskich, przyrodniczych, survivalowych i wojskowych. Autor licznych prac z zakresu rybactwa. Już od 10 lat jeździ do Mongolii i – w świecie jurt – jest nazywany „Boleebaatar”. Wydał książki: „Z wędką na aligatora” i „Survival z ludzką twarzą – Wyprawy do Mongolii północnej”. Prezentował w kraju i za granicą wystawy fotograficzne, pt. „Czerwone serce Australii”, „Czyngis-chan A.D.‘98”, „Shangri-La - Mongolia sercem malowana” i „Otwarcie”. Jego cykle ilustrowanych artykułów Wyprawy... i Survival... publikowane na łamach prasy, od lat cieszą się dużym zainteresowaniem czytelników. Mieszka w Olsztynie.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Czyngis-chan powrócił...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4055 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365