Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.781.195 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie jest tak, że za pomocą rozsądnych argumentów można przekonać tych, którzy żywią nierozsądne przekonania. Ci bowiem trzymają się swoich przekonań kurczowo, bo niczego innego nie mają.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

SZAMANI czyli niezależny związek zawodowych pasterzy [3]
Autor tekstu:

Prowo podniósł dłoń do góry, a kiedy uciszyło się powiedział: „Wiem o tym,… widocznie nie zależy im na socjuszu z nami,… obejdziemy się bez nich zatem. Więc jak już rzekłem jest nas 144-ech. Proponuję aby tę liczbę uznać za świętą, teraz i w przyszłości. Na wieczną pamiątkę nas wszystkich tu dzisiaj zgromadzonych. Czy wszyscy się zgadzają?" — spytał przenosząc wzrok od twarzy do twarzy. Odpowiedzią był gromki aplauz zebranych.

„Tak! Tak! Ma rację! Niech tak będzie! Dobry pomysł!" — kiedy uciszyło się, Prowo mówił dalej: "Wypadało by też wymyślić jakąś bardziej dostojną nazwę tego zjazdu,… ponieważ zebrali się tu najlepsi synowie tej ziemi, proponuję nazywać odtąd nasze zjazdy synodami, co wy na to?" -

„Dobra nazwa! Ma chłopak łeb, nie ma co! Niech będzie synod!… nie! Ja bym proponował sobieradek, bo sobie radzimy jak poprawić nasz byt!… Eee tam! Brzmi jakoś niepoważnie! Synod jest lepszy! Nie! Sobieradek! Synod!" — tak przekrzykiwali się dostojni uczestnicy zjazdu, że wkrótce nie można było rozróżnić o co komu chodzi. Prowo odczekał chwilę, a potem zawołał: „Ciszej moi drodzy! Aby zadowolić wszystkich uczyńmy tak: niech nasze przyszłe zjazdy zamiennie noszą nazwy: synodu i soboru, jako skrótu od sobieradka. Odpowiada wam takie rozwiązanie?" -

„Tak! To jest to! Sobór brzmi o wiele lepiej! Zgadzamy się! My też! My także! I my nie mamy nic przeciwko temu!… niech więc tak będzie!" — podniosły się zadowolone głosy z takiego obrotu sprawy. Więc młody szaman Prowo, uniósł w górę obie ręce i uroczystym głosem rzekł: „Uznajmy zatem oficjalnie, iż pierwszy międzyplemienny sobór w Alta-nirze, rozpoczął swe obrady" - odpowiedziała mu burza braw i wrzask nieskładnie wyrażanego aplauzu. A ponieważ akustyka jaskini była doskonała, siła głosów potęgowała się jeszcze wypełniając przestrzeń. Szamani młodzi czy starzy darli się jak opętani, podrzucając do góry swoje pióropusze i maski, uderzając laskami w kamienną posadzkę jaskini.

Nie ma się co dziwić tej spontanicznie wyrażanej radości, bowiem po wielu nieudanych próbach mediacji między plemiennej, został w końcu uczyniony pierwszy krok na tej długiej drodze ku potędze tej organizacji. Kiedy zadowolone towarzystwo uciszyło się, na mównicę wstąpił stary szaman z rolniczego plemienia Sa-bna Podniósł rękę, a gdy zapadła całkowita cisza i wszystkie oczy zwróciły się na niego, powiedział:

„Drodzy bracia! Mamy do rozważenia bardzo poważne i żywotne problemy. Każdemu z nas wiadomo, że Niebo zapładnia Ziemię, a ona rodzi. Zatem jakie hymny — prośby będą najlepsze, podczas przygotowywania pola pod obsiewy zbożem, aby bóstwa ziemi przebaczyły nam, że ranimy Matkę Ziemię i zabieramy potem dojrzałe zboże — jej własność, było nie było?... Jaka będzie najlepsza ofiara, podczas siania pierwszego ziarna? … zebrania pierwszego kłosa?… upieczenia pierwszego placka? Jak zabić ducha rośliny, by móc ją zjeść, a potem jak przebłagać ducha tejże rośliny, aby zechciała znowu wzejść z ziemi i urodzić się?.. jak wyrwać ziemi jej własność, pozostając z nią nadal w możliwie najlepszej komitywie?… czy wystarczy tradycyjna "ofiara płaczu"; wykonywany przez żniwiarzy podczas pracy obrzędowy lament, czy jeszcze jakieś inne zadośćuczynienie dla Matki Ziemi? Powiedzcie sami, czy to nie są najważniejsze problemy, które powinniśmy rozważyć w pierwszej kolejności?"

„Tak! Tak! Dobrze mówi!… To są istotne sprawy!" — poparli go przedstawiciele innego rolniczego plemienia Pelsu. Lecz reszta miała odmienne zdanie:„Eee, tam! są ważniejsze rzeczy do omówienia, posłuchajcie; czy ofiarę z prosięcia składać bóstwom zagajnika przed jego ścięciem czy po?… Czy taka sama ofiara wystarczy do ścięcia świętego drzewa olchy, czy powinno się jeszcze odmówić dodatkowo modlitwę przebłagalną, aby dusza drzewa — driada, nie skarżyła się i nie wzywała losu do zemsty nad drwalem?… Nie! To nie to!… My mamy ważniejsze problemy! Np. czy po zabiciu niedźwiedzia wystarczy powiesić jego skórę na drzewie z wszelkimi możliwymi honorami, aby zapobiec szkodom jakie mógłby wyrządzić myśliwym duch tego zwierzęcia?… Czy bardziej skuteczny będzie przepraszający taniec szamana, ubranego w tę skórę?… A kogo to obchodzi?!" — krzyczeli jeszcze inni — "My chcemy wiedzieć co by się stało, gdybyśmy nie witali wschodzącego słońca pochwalnymi hymnami i nie żegnali go smutną pieśnią, życząc szybkiego powrotu do nas?… Albo jak się zachować w przypadku gdy niebo spadnie na głowę?… A my, jaką czynić pokutę aby przejednać duchy zabitych stworzeń, które niechcący mogliśmy zniszczyć w dzień lub w nocy, wbrew swej wiedzy i woli?… Czy wodą, którą się gotuje na ogniu umiera? A jeśli tak, to jaką modlitwą powinniśmy ją udobruchać, aby nam nie zaszkodziła?… I czy powinniśmy prosić góry i równiny o pozwolenie, jeżeli chcemy przez nie podróżować?… Czy to ma znaczenie?! Tamte sprawy są istotniejsze! Jak dla kogo! Dla nas!… a dla nas nie!" - przekrzykiwali się jedni przez drugich, podczas gdy jeszcze inni starali się zainteresować zebranych swoimi problemami:

„A my chcielibyśmy wiedzieć, czy ratowanie tonących osób obraża ducha rzeki, a jeśli tak to nie ratować ich czy złożyć ofiarę przebłagalną rzece? … Czy tak samo jak my wierzycie, iż gwiazdy są naszymi zmarłymi przodkami, którzy z góry obserwują nasze poczynania, przychodząc stamtąd do nas w snach jedynie?… Pewno! Przecież to oczywiste!… No, nie wiem… a czy to takie istotne?!" -

Ponieważ to ostatnie pytanie zostało wypowiedziane dużo głośniej od innych, zapadła cisza i wszystkie oczy zwróciły się na szamana, który je zadał. Był to Prowo, jakże by inaczej? Podszedł teraz do mównicy i pokłoniwszy się swemu przedmówcy, który bezradnie przysłuchiwał się dyskusji jaką niechcący wywołał, zwrócił się do szamanów, powtarzając: „A czy to takie istotne?" — wpatrywał się z uwagą w nich oblicza, wymalowane w odświętne barwy. Dla podkreślenia wagi swych słów, podniósł ręce do góry i rzekł:

"Problemy, które przedstawiliście są ważne,… ale nie najważniejsze! Można je omówić w podzespołach roboczych. Najważniejsze w naszym zawodzie to mieć właściwą hierarchię wartości; te sprawy są istotne dla naszych owieczek,… lecz dla nas — ich pasterzy — są znacznie ważniejsze sprawy! Są one związane z naszą egzystencją,… z naszą dostatnią przyszłością,… z naszym być albo nie być,… z naszym interesem jednym słowem! Choć gdybym był w otoczeniu swych wiernych owiec, powiedziałbym z naszym posłaniem lub misją, rozumiecie mnie? Leży wam na sercu wasze własne dobro, czy nie?!" — na te słowa podniósł się taki huragan braw i okrzyków aplauzu, iż wydawać by się mogło, że sklepienie jaskini nie wytrzyma naporu tej kakafonii głosów.

Znów do góry wzlatywały pióropusze, a laski krzesały iskry z kamiennej posadzki. "Pewno, że leży!… jakże by inaczej? Dobrze gada! Będzie dobrym szamanem!… Ba! już jest! Cicho!.. niech mówi dalej! Mów o tych ważniejszych problemach! Słuchamy cię! Cicho"! Kiedy uciszyło się całkowicie, Prowo uśmiechnął się ledwie dostrzegalnie i rzekł:

„Są dwa rodzaje pasterzy; to ci którzy dbają o wełnę owiec i ci, którzy dbają o ich mięso. Ale nie ma pasterzy, którzy by dbali o owce jako takie. Musicie pamiętać o tym przez cały czas swego "posłania", a pozwoli wam to utrzymać właściwą hierarchię wartości..." — przerwały mu brawa i głośny śmiech. Prowo podniósł dłoń i poważniejszym już głosem powiedział:

„A co do ważniejszych spraw; otóż jak wszyscy wiemy pół roku temu zginął nasz nieoceniony brat, szaman Ta-unu z plemienia Swaar, rozszarpany przez rozwścieczonych ludzi, którzy wyrazili w ten sposób swój gniew i niezadowolenie z powodu jego nieudanych zaklęć i zabiegów, przywołujących deszcz po długotrwałej suszy. Proponuję uczcić chwilą ciszy tę niesprawiedliwą, męczeńską śmierć naszego kompana…" -

Wszyscy jak jeden mąż wstali, pochyliwszy głowy w milczeniu, kierując swe myśli ku zabitemu nieszczęśnikowi. I nagle w tej ciszy zabrzmiała cicha, smętna melodia, grana na kościanej piszczałce. Wznosiła się i opadała docierając do każdego, dzięki doskonałej akustyce jaskini. To następca zabitego szamana żegnał w ten sposób swego nauczyciela i mistrza. Ta cicha melodia była tak piękna, a jednocześnie tak smutna, że wszyscy naraz poczuli dławiące wzruszenie, ściskające ich gardła. Gdy przebrzmiała ostatnia jej nuta, Prowo rzekł: — „To było piękne bracie Ni-ross,.… zapamiętaj dobrze tę melodię, będziemy nią żegnać naszych zmarłych braci,… czy zgadzają się wszyscy na to?" — odpowiedział mu chór zgodnych głosów, a gdy ucichło, Prowo mówił dalej:

„My jednak musimy zrobić coś więcej aby nie dopuścić do podobnego wydarzenia. Tym bardziej, iż nie jest to odosobniony wypadek; rok wcześniej w taki sam sposób zginął szaman Wen-tu,… trzy lata temu dwóch szamanów z plemienia Ewis,… nie uważacie, że ten trend rokuje niezbyt przyjemną wizję naszej przyszłości?!" -

"Tak! Ma rację!… Ale co możemy zrobić, aby to zmienić? Znasz bardziej skuteczne modlitwy i zaklęcia?!… Lepszy taniec przebłagalny? Czy może wiesz jakie ofiary byłyby najlepsze w tych okolicznościach?!… Przecież to byli doświadczeni szamani i na pewno zrobili wszystko co było możliwe, aby uzyskać pożądany efekt! I co to dało?!… Nic!" — wołali jedni przez drugich.

"Dlatego powiedziałem, iż musimy uczynić coś więcej!… Posłuchajcie mnie uważnie; Dano, dawno temu nasi praprzodkowie dokonali epokowego odkrycia, kto wie, czy nie większego niż wykorzystanie i umiejętność rozniecania ognia. Zauważyli bowiem, iż można panować nad ludźmi wykorzystując ich naturalny strach przed potężnymi i nie przewidywalnymi siłami Matki Ziemi: Wielkiej Bogini Tiamat, Matki Wszystkiego. Nawiasem mówiąc, ten kto wpadł na to, iż pierwszego w świecie Boga stworzył strach, był geniuszem i zasługuje na to, aby być naszym patronem, póki istnieje nasz stan szamański.

„Ten, kto panuje nad obawami (strachami) ludzi, ma nad nimi władzę" — jak mawiał nasz brat Kon-fu.,… ale do rzeczy; wiadomo, iż ten kto się boi jest niewolnikiem. Wystarczyło więc naszym antenatom opanować ten strach u siebie, jednocześnie umiejętnie podsycać ten strach u innych, aby uzyskać nad nimi władzę i prestiż, który daje pośrednictwo pomiędzy bóstwem a człowiekiem"… -

Przerwały mu brawa i okrzyki zadowolenia. Prowo podniósł rękę, a gdy się uciszyło kontynuował: — "Potrafimy leczyć rany, bóle brzucha i gorączkę, tamować krew … odczyniać uroki i rzucać przekleństwa. Umiemy odczytywać z parujących jeszcze wnętrzności zabitego zwierzęcia, przyczynę niepowodzeń ofiarodawcy, jak i też jego przyszłe losy, dzięki umiejętności wchodzenia w trans przy pomocy magicznych mikstur i rytualnych tańców.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bardzo nieelegncka hipoteza Boga
Najlepsza religia na świecie

 Zobacz komentarze (8)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 07-05-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5869 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365