Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.781.217 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Niewielki jest wybór wśród zgniłych jabłek.
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

SZAMANI czyli niezależny związek zawodowych pasterzy [4]
Autor tekstu:

Staliśmy się dla ludzi równie potrzebni jak myśliwi, czy wojownicy, gdyż nikt inny nie dałby im tego potrzebnego poczucia bezpieczeństwa, polegającego na przeświadczeniu — albo innymi słowy na wierze, iż znają oni reguły rządzące naszym światem, wiedzą jaka jest wola niewidzialnych lecz potężnych bóstw i duchów,… wierzą, iż wiedzą co należy uczynić aby je usposobić przychylnie do siebie. Jednym słowem; dzięki nam właśnie, utrzymują oni stały kontakt ze światem nadprzyrodzonym, mającym przemożny wpływ na nasze życie. Dzięki tej wyjątkowej pozycji w hierarchii społecznej, możemy — a właściwie mogliśmy dotąd — żyć sobie dostatnio, bez egzystencjalnych problemów; żmudnego i męczącego uganiania się za zwierzyną, wycieńczających prac w polu i zagrodzie,… bez ogłupiającej harówki i brudzenia sobie rąk,... bez większości trosk tak charakterystycznych dla reszty rodzaju ludzkiego" -

Temu monologowi młodego szamana, towarzyszyły potakiwania zebranych i ciche głosy aprobaty: „Dobrze mówi,… to prawda,… święta racja!... Cicho, niech mówi dalej!" -

„Cóż więc takiego się stało, iż ten nasz dobrze prosperujący interes zaczął nagle kuleć? Do tego stopnia, że dał się nawet zauważyć spadek liczby "powołań" do tej hermetycznej profesji, wyobrażacie to sobie?! My, którzy poddawaliśmy ich surowej selekcji pod kątem posłuszeństwa i lojalności, by wybrać najlepszy materiał do tej zaszczytnej posługi, będziemy zmuszeni niebawem — jeśli tak dalej pójdzie — przekazywać byle komu swą tajemną wiedzę. A wiecie dlaczego to wszystko się dzieje?" — spytał Prowo, patrząc uważnie w twarze zebranych, wyrażające najwyższą ciekawość i zainteresowanie tematem. Aby nie wystawiać na próbę ich cierpliwości, począł mówić dalej:

"Jest to wina dynamicznie rozwijającego się rolnictwa, które jest uzależnione od wody. Jeżeli deszcz pada regularnie, możemy tylko śpiewać dziękczynne pieśni do bóstwa deszczu i wyrażać pochwalnymi tańcami naszą radość z jego przychylności. Tym większą, że przekłada się to na hojne ofiary od zadowolonych rolników.

Natomiast kiedy jest susza — a co gorsze, długotrwała susza — wtedy rozpala się ich gniew i nas szamanów obarczają winą za ten niekorzystny stan rzeczy. A przecież nie możemy się przyznać, iż nie mamy władzy nad duchami Ziemi i Nieba. To by odebrało nam cały autorytet, na który tak długo i z takim poświęceniem pracowali nasi poprzednicy. Całą tajemną moc, którą daje przekonanie pospólstwa o naszej — nie tylko głębszej wiedzy — ale i władzy nad bóstwami, nad niewidzialnymi siłami natury. Czy możemy pozbyć się tak łatwo źródła naszej siły, powiedzcie sami?!" -

Po tych słowach podniósł się nieopisany harmider. Wszyscy zgodnie byli na „nie" i wyrażali to głośno i dobitnie, nie szczędząc gardeł. Zgadzali się też i co do tego, że coś z tym trzeba zrobić,… tyle, że nie wiedzieli co. Prowo chyba jednak wiedział, bo przyglądał im się z tajemniczą miną. A kiedy uciszyło się po wielu napomnieniach co bardziej rozsądnych szamanów, powiedział z uśmiechem"

„Jak widzę, przyznanie się do naszej bezsilności pod tym względem, nie wchodzi w rachubę?… czy może się mylę?" -

„Jasne, że nie!… A co myślałeś, że zrezygnujemy z naszego ulubionego stylu życia, tak od razu i bez walki?!… i będziemy tyrać jak inni w trudzie i znoju, dzień w dzień, od świtu do zmroku?!… niedoczekanie!… a od czego mamy rozum i wyobraźnię?!… musimy coś zrobić! Ba! ale co!… Cicho! On na pewno coś wymyśli!… niech mówi!… popatrzcie na niego, on już coś wymyślił!… to tęga głowa!… Mów! Mów bracie Prowo!" -

„A może wolicie podyskutować o tych "ważniejszych" problemach, które przytaczaliście na początku? Co?!" — drażnił się jeszcze z nimi przez chwilę, jakby chcąc poddać próbie ich cierpliwość. Odpowiedział mu zgodny chór dezaprobaty odnośnie tego pomysłu i gwizdy niezadowolenia. Więc Prowo uniósł ręce do góry, a gdy zapadła całkowita cisza, rzekł: "A co byście powiedzieli na takie rozwiązanie tego — było nie było - teologicznego problemu; mimo składanych ofiar i rytualnych obrzędów, bóstwa są nieprzychylne dla ludzi,… gdyż się na nich gniewają?" -

Szamani patrzyli po sobie w milczeniu, jakby chcieli się upewnić, czy inni pojęli o co chodzi z tym „gniewem bogów". Wreszcie któryś z nich odezwał się niepewnie:

„Ale dlaczego miałyby bóstwa gniewać się na nas?… i o co?… czy to możliwe?" -

"Właśnie nad tym musimy poważnie się zastanowić,… od tego zależy nasz przyszły los, nasze być albo nie być! Posłuchajcie co takiego wymyśliłem:

PO PIERWSZE: Musimy zmienić nasze relacje ze światem nadprzyrodzonym. Ludzie przyzwyczaili się już do tego, iż potrafimy swoimi czarami, zaklęciami i magicznym rytuałem niejako zmusić bóstwa do zachowań zgodnych z naszymi oczekiwaniami i potrzebami. Myślą, że potrafimy wpływać na wolę i decyzję bogów, zmuszając ich do posłuszeństwa człowiekowi. Stąd to ich niezadowolenie okazywane nam czasami w bardzo niemiły sposób,...stąd ich gniew na naszą nieudolność w tej kwestii. Tak dalej być nie może! To się musi zmienić, jeśli nie chcemy dopuścić więcej do podobnych ekscesów. Proponuję zatem:

Od dziś zaczynamy umiejętnie i stopniowo przekonywać ludzi, iż jesteśmy tylko pośrednikami przekazującymi im wolę bogów. Wolę, na którą nie mamy żadnego wpływu ani żadnej nad nią władzy. A nasze czary, zaklęcia i magiczny rytuał służą jedynie przywołaniu bóstwa, skomunikowaniu się z nim i wysłuchaniu go. Pojmujecie sens tej zmiany? Nasza rola powinna sprowadzić się do komunikowania się z bóstwami; wysłuchiwania ich woli i przekazania jej ludziom. Będziemy tymi, którzy potrafią wysłuchać bogów, tymi którzy znają ich zamiary względem ludzi, tymi którzy potrafią ich przebłagać stosownymi ofiarami i wyprosić,... powtarzam: wyprosić a nie zmusić, do zachowania zgodnego z oczekiwaniami ludzi.

W tej relacji nie ponosimy za nic odpowiedzialności; nie możemy wszak bogom rozkazywać ani do niczego ich zmuszać. Możemy tylko ich prosić aby byli dla nas łaskawi i przychylnie ustosunkowali się do naszych pokornych próśb. Zatem wszystko będzie zawsze zależało od łaski bogów. Co będzie związane oczywiście z ilością i jakością ofiar jakie im będziemy składali w imieniu samych zainteresowanych, czy to jasne? Rozumiecie tę subtelną różnicę w tych relacjach bosko-ludzkich i vice versa?" -

Zgiełk się podniósł i harmider, bo wszyscy zaczęli mówić naraz. Jedynie gdzie niegdzie można było rozróżnić pojedyncze głosy: — „Ale ma łeb ten Prowo!… coś takiego wymyślić, no, no!… a wydaje się, że to takie proste, co?.… to czemu żeś sam na to nie wpadł?! A ty?… cicho! Niech mówi dalej,… to nie koniec przecież!.… słuchajcie lepiej, zamiast się kłócić! Nie widzicie, że tu tworzy się historia?… pozwólcie mu mówić dalej!" — Po tym upomnieniu jednego z sędziwych szamanów, skierowanego do bardziej zapalczywej młodzieży, zapanowała wreszcie cisza i Prowo podjął kontynuację swego programu naprawy i rozwoju ich szacownego zawodu,… o pardon: powołania.

"PO DRUGIE: Musimy przekonać współplemieńców, iż to na czym najbardziej bóstwom zależy, jest wiara ludzi w ich istnienie. Na to musimy położyć największy nacisk, gdyż od tego będzie zależało nasze być albo nie być. Niewierzący tubylec — choćby skądinąd był dobrym człowiekiem — musi być synonimem zła i odstręczającym przykładem zdziczenia obyczajów, godnym pogardy jedynie i wyklęcia ze wspólnoty plemiennej.

Dlatego niewiara w bogów będzie największym dla nich bluźnierstwem, a u ludzi nieporównywalnym do niczego przestępstwem obłożonym najstraszliwszymi przekleństwami, dla tych co się nie opamiętają; karami,... doczesnymi i pośmiertnymi!" -

„Pośmiertnymi nawet? Nie przesadzasz aby bracie Prowo? Jak by to można było zrealizować?" — dały się słyszeć pojedyncze głosy powątpiewania. Widać było, iż niektórzy współplemieńcy nie nadążają jeszcze w przyswajaniu reformatorskich wizji młodego szamana Lecz on rozwiał te ich niepotrzebne wątpliwości zdecydowanym tonem:

„Nie, moi drodzy! Ludzie muszą być przekonani, iż dla bogów jest to tak ważne, że nie podarują nikomu kto by się odważył na to bluźniercze zachowanie. Muszą wiedzieć też, iż śmierć nie wyratuje ich od odpowiedzialności, gdyż kara będzie ich czekała na tamtym świecie, jeśli na tym udało im się przeżyć bezkarnie. Zrealizować tego nie można, ale postraszyć nie zaszkodzi. Dlatego musimy opracować cały system kar doczesnych i pośmiertnych i wymyślić straszliwe miejsce w zaświatach, w którym bluźniercy będą poddawani wiecznym mękom. Gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów i wiele innych "atrakcji". Liczę na waszą bujną wyobraźnię i inwencję twórczą, bracia szamani!" -

Po tych słowach podniosły się oklaski gdzie niegdzie, lecz większego aplauzu nie było. Większość z szamanów milczała, popatrując po sobie pytającym wzrokiem. Tak, widać było wyraźnie, że nie nadążali za pomysłodawcą tych zmian. Jednak Prowo nie zrażony tym wymownym milczenie, mówił dalej:

"To był kij na niepokornych i wszelkiego rodzaju niedowiarków jak i na ewentualnych odstępców od świętej tradycji. A teraz marchewka dla posłusznych i nie wątpiących w nasze prawdy; obok systemu kar muszą być też i nagrody, to zrozumiałe. Jednakże nie mogą one być zrealizowane w świecie doczesnym co oczywiste, gdyż na nas by spadł obowiązek ich realizacji. A my nie jesteśmy od dawania, chyba, że słów obietnic, tym będziemy zawsze hojnie obdarzać ludzi. Przy okazji; musimy się nauczyć dawać piękne, nic nie znaczące odpowiedzi. Trzeba więc będzie umiejętnie ich przekonać, że wszelkie nagrody i dobra jakich dostąpią za życie zgodne z naszymi normami, przypadną im po śmierci w życiu przyszłym. Tam będzie na nich czekało wszystko co najlepsze i najpiękniejsze, w ilościach całkowicie zaspokajających ich potrzebę posiadania. Coś, czego nawet wymarzyć by sobie nie potrafili. Zresztą to się też szczegółowo dopracuje w podzespołach roboczych.

PO TRZECIE: Normy religijne wg których wszyscy ludzie żyć powinni. Nie może być tak jak dotąd, iż każdy sobie żyje jak chce i robi co uważa za stosowne, a nas potrzebuje do pomocy w przypadku jakieś choroby, porodu, wróżby albo złożenia ofiary za pomyślność zbiorów. Tak dalej być nie może! Takie bezbożne życie nikomu nie przynosi żadnego pożytku. Ludzie muszą żyć zgodnie z bożymi normami, które my im będziemy przekazywać w zależności od potrzeb..." -


1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Bardzo nieelegncka hipoteza Boga
Najlepsza religia na świecie

 Zobacz komentarze (8)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 07-05-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5869 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365