|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
SZAMANI czyli niezależny związek zawodowych pasterzy [4] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Staliśmy się dla ludzi równie potrzebni jak myśliwi, czy wojownicy,
gdyż nikt inny nie dałby im tego potrzebnego poczucia bezpieczeństwa, polegającego
na przeświadczeniu — albo innymi słowy na wierze,
iż znają oni reguły rządzące
naszym światem, wiedzą jaka jest wola niewidzialnych lecz potężnych bóstw i duchów,… wierzą, iż wiedzą co należy uczynić aby je usposobić
przychylnie do siebie. Jednym słowem; dzięki nam właśnie, utrzymują oni stały
kontakt ze światem nadprzyrodzonym, mającym przemożny wpływ na nasze życie.
Dzięki tej wyjątkowej pozycji w hierarchii społecznej, możemy — a właściwie mogliśmy dotąd — żyć sobie dostatnio, bez egzystencjalnych
problemów; żmudnego i męczącego uganiania się za zwierzyną, wycieńczających
prac w polu i zagrodzie,… bez ogłupiającej harówki i brudzenia sobie rąk,...
bez większości trosk tak charakterystycznych dla reszty rodzaju ludzkiego"
-
Temu monologowi młodego szamana, towarzyszyły potakiwania zebranych i ciche głosy aprobaty: „Dobrze mówi,… to prawda,… święta racja!...
Cicho, niech mówi dalej!" -
„Cóż
więc takiego się stało, iż ten nasz dobrze prosperujący interes zaczął
nagle kuleć? Do tego stopnia, że dał się nawet zauważyć spadek liczby
"powołań" do tej hermetycznej profesji, wyobrażacie to sobie?! My, którzy
poddawaliśmy ich surowej selekcji pod kątem posłuszeństwa i lojalności, by
wybrać najlepszy materiał do tej zaszczytnej posługi, będziemy zmuszeni
niebawem — jeśli tak dalej pójdzie — przekazywać byle komu swą tajemną
wiedzę. A wiecie dlaczego to wszystko się dzieje?" — spytał Prowo, patrząc
uważnie w twarze zebranych, wyrażające najwyższą ciekawość i zainteresowanie tematem. Aby nie wystawiać na próbę ich cierpliwości, począł
mówić dalej:
"Jest to wina dynamicznie rozwijającego się rolnictwa, które jest
uzależnione od wody. Jeżeli deszcz pada regularnie, możemy tylko śpiewać
dziękczynne pieśni do bóstwa deszczu i wyrażać pochwalnymi tańcami naszą
radość z jego przychylności. Tym większą, że przekłada się to na hojne
ofiary od zadowolonych rolników.
Natomiast kiedy jest susza — a co gorsze, długotrwała susza — wtedy
rozpala się ich gniew i nas szamanów obarczają winą za ten niekorzystny stan rzeczy. A przecież nie możemy się przyznać, iż nie mamy władzy nad duchami Ziemi i Nieba. To by odebrało nam cały autorytet, na który tak długo i z takim poświęceniem
pracowali nasi poprzednicy. Całą tajemną moc, którą daje przekonanie pospólstwa o naszej — nie tylko głębszej wiedzy — ale i władzy nad bóstwami, nad
niewidzialnymi siłami natury. Czy możemy pozbyć się tak łatwo źródła
naszej siły, powiedzcie sami?!" -
Po tych słowach podniósł się nieopisany harmider. Wszyscy zgodnie
byli na „nie" i wyrażali to głośno i dobitnie, nie szczędząc gardeł.
Zgadzali się też i co do tego, że coś z tym trzeba zrobić,… tyle, że nie
wiedzieli co. Prowo chyba jednak wiedział, bo przyglądał im się z tajemniczą
miną. A kiedy uciszyło się po wielu napomnieniach co bardziej rozsądnych
szamanów, powiedział z uśmiechem"
„Jak widzę, przyznanie się do naszej bezsilności pod tym względem,
nie wchodzi w rachubę?… czy może się mylę?" -
„Jasne,
że nie!… A co myślałeś, że zrezygnujemy z naszego ulubionego stylu życia,
tak od razu i bez walki?!… i będziemy tyrać jak inni w trudzie i znoju, dzień w dzień, od świtu do zmroku?!… niedoczekanie!… a od czego mamy rozum i wyobraźnię?!… musimy coś zrobić! Ba! ale co!… Cicho! On na pewno coś
wymyśli!… niech mówi!… popatrzcie na niego, on już coś wymyślił!… to
tęga głowa!… Mów! Mów bracie Prowo!" -
„A może wolicie podyskutować o tych "ważniejszych" problemach,
które przytaczaliście na początku? Co?!" — drażnił się jeszcze z nimi
przez chwilę, jakby chcąc poddać próbie ich cierpliwość. Odpowiedział mu
zgodny chór dezaprobaty odnośnie tego pomysłu i gwizdy niezadowolenia. Więc
Prowo uniósł ręce do góry, a gdy zapadła całkowita cisza, rzekł: "A co
byście powiedzieli na takie rozwiązanie tego — było nie było -
teologicznego problemu; mimo składanych ofiar i rytualnych obrzędów, bóstwa
są nieprzychylne dla ludzi,… gdyż się na nich gniewają?" -
Szamani patrzyli po sobie w milczeniu, jakby chcieli się upewnić, czy
inni pojęli o co chodzi z tym „gniewem bogów". Wreszcie któryś z nich
odezwał się niepewnie:
„Ale
dlaczego miałyby bóstwa gniewać się na nas?… i o co?… czy to możliwe?"
-
"Właśnie
nad tym musimy poważnie się
zastanowić,… od tego zależy nasz przyszły los, nasze być albo nie być!
Posłuchajcie co takiego wymyśliłem:
PO PIERWSZE: Musimy zmienić nasze relacje
ze światem nadprzyrodzonym. Ludzie przyzwyczaili się już do tego, iż
potrafimy swoimi czarami, zaklęciami i magicznym rytuałem niejako zmusić
bóstwa do zachowań zgodnych z naszymi oczekiwaniami i potrzebami. Myślą,
że potrafimy wpływać na wolę i decyzję bogów, zmuszając ich do posłuszeństwa
człowiekowi. Stąd to ich niezadowolenie okazywane nam czasami w bardzo niemiły
sposób,...stąd ich gniew na naszą nieudolność w tej kwestii. Tak dalej być
nie może! To się musi zmienić, jeśli
nie chcemy dopuścić więcej do podobnych ekscesów. Proponuję zatem:
Od dziś zaczynamy umiejętnie i stopniowo przekonywać ludzi, iż jesteśmy
tylko pośrednikami przekazującymi im wolę bogów. Wolę, na którą nie
mamy żadnego wpływu ani żadnej nad nią władzy. A nasze czary, zaklęcia i magiczny rytuał służą jedynie przywołaniu
bóstwa, skomunikowaniu się z nim i wysłuchaniu go. Pojmujecie sens tej
zmiany? Nasza rola powinna sprowadzić się do komunikowania
się z bóstwami; wysłuchiwania ich woli i przekazania jej ludziom. Będziemy
tymi, którzy potrafią wysłuchać bogów,
tymi którzy znają ich zamiary względem
ludzi, tymi którzy potrafią ich przebłagać
stosownymi ofiarami i wyprosić,...
powtarzam: wyprosić a nie zmusić, do zachowania zgodnego z oczekiwaniami
ludzi.
W tej relacji nie ponosimy za nic odpowiedzialności;
nie możemy wszak bogom rozkazywać ani do niczego ich zmuszać. Możemy
tylko ich prosić aby byli dla nas łaskawi i przychylnie ustosunkowali się do naszych pokornych próśb. Zatem wszystko będzie
zawsze zależało od łaski bogów. Co
będzie związane oczywiście z ilością i jakością ofiar jakie im będziemy
składali w imieniu samych zainteresowanych, czy to jasne? Rozumiecie tę
subtelną różnicę w tych relacjach bosko-ludzkich i vice versa?" -
Zgiełk się podniósł i harmider, bo wszyscy zaczęli mówić naraz.
Jedynie gdzie niegdzie można było rozróżnić pojedyncze głosy: — „Ale ma
łeb ten Prowo!… coś takiego wymyślić, no, no!… a wydaje się, że to
takie proste, co?.… to czemu żeś sam na to nie wpadł?! A ty?… cicho!
Niech mówi dalej,… to nie koniec przecież!.… słuchajcie lepiej, zamiast
się kłócić! Nie widzicie, że tu tworzy się historia?… pozwólcie mu mówić
dalej!" — Po tym upomnieniu jednego z sędziwych szamanów, skierowanego do
bardziej zapalczywej młodzieży, zapanowała wreszcie cisza i Prowo podjął
kontynuację swego programu naprawy i rozwoju ich szacownego zawodu,… o pardon: powołania.
"PO DRUGIE: Musimy przekonać współplemieńców, iż to na
czym najbardziej bóstwom zależy, jest wiara ludzi w ich istnienie. Na to musimy położyć największy nacisk, gdyż od tego będzie
zależało nasze być albo nie być. Niewierzący tubylec — choćby skądinąd
był dobrym człowiekiem — musi być synonimem zła i odstręczającym przykładem
zdziczenia obyczajów, godnym pogardy jedynie i wyklęcia ze wspólnoty
plemiennej.
Dlatego niewiara w bogów będzie największym dla nich bluźnierstwem, a u
ludzi nieporównywalnym do niczego przestępstwem obłożonym
najstraszliwszymi przekleństwami, dla tych co się nie opamiętają; karami,...
doczesnymi i pośmiertnymi!" -
„Pośmiertnymi
nawet? Nie przesadzasz aby bracie Prowo? Jak by to można było zrealizować?" — dały się słyszeć pojedyncze głosy powątpiewania. Widać było, iż
niektórzy współplemieńcy nie nadążają jeszcze w przyswajaniu
reformatorskich wizji młodego szamana Lecz on rozwiał te ich niepotrzebne wątpliwości
zdecydowanym tonem:
„Nie, moi drodzy! Ludzie muszą być przekonani, iż dla bogów jest to
tak ważne, że nie podarują nikomu kto by się odważył na to bluźniercze
zachowanie. Muszą wiedzieć też, iż śmierć nie wyratuje ich od
odpowiedzialności, gdyż kara będzie ich czekała na tamtym świecie, jeśli
na tym udało im się przeżyć bezkarnie. Zrealizować tego nie można, ale
postraszyć nie zaszkodzi. Dlatego musimy opracować cały system kar doczesnych i pośmiertnych i wymyślić straszliwe miejsce w zaświatach, w którym bluźniercy
będą poddawani wiecznym mękom. Gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów i wiele innych "atrakcji". Liczę na waszą bujną wyobraźnię i inwencję twórczą,
bracia szamani!" -
Po tych słowach podniosły się oklaski gdzie niegdzie, lecz większego
aplauzu nie było. Większość z szamanów milczała, popatrując po sobie
pytającym wzrokiem. Tak, widać było wyraźnie, że nie nadążali za pomysłodawcą
tych zmian. Jednak Prowo nie zrażony tym wymownym milczenie, mówił dalej:
"To był kij na niepokornych i wszelkiego rodzaju niedowiarków jak i na ewentualnych odstępców od świętej
tradycji. A teraz marchewka dla posłusznych i nie wątpiących w nasze prawdy;
obok systemu kar muszą być też i nagrody, to zrozumiałe. Jednakże nie
mogą one być zrealizowane w świecie doczesnym co oczywiste, gdyż na nas by
spadł obowiązek ich realizacji. A my nie jesteśmy od dawania, chyba, że słów
obietnic, tym będziemy zawsze hojnie obdarzać ludzi. Przy okazji; musimy
się nauczyć dawać piękne, nic nie znaczące odpowiedzi. Trzeba więc będzie
umiejętnie ich przekonać, że wszelkie nagrody i dobra jakich dostąpią za życie
zgodne z naszymi normami, przypadną im po
śmierci w życiu przyszłym. Tam będzie na nich czekało wszystko co
najlepsze i najpiękniejsze, w ilościach całkowicie zaspokajających ich
potrzebę posiadania. Coś, czego nawet wymarzyć by sobie nie potrafili. Zresztą
to się też szczegółowo dopracuje w podzespołach roboczych.
PO TRZECIE: Normy religijne wg których wszyscy ludzie żyć powinni. Nie może
być tak jak dotąd, iż każdy sobie żyje jak chce i robi co uważa za
stosowne, a nas potrzebuje do pomocy w przypadku jakieś choroby, porodu, wróżby
albo złożenia ofiary za pomyślność zbiorów. Tak dalej być nie może!
Takie bezbożne życie nikomu nie
przynosi żadnego pożytku. Ludzie muszą żyć zgodnie z bożymi normami, które
my im będziemy przekazywać w zależności od potrzeb..." -
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 07-05-2008 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5869 |
|