Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.686 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Człowiek wciąż ma emocje na poziomie epoki kamienia łupanego, instytucje ze średniowiecza, a technikę o boskich możliwościach."
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Roger Scruton – czyli konserwatywny obraz świata [10]
Autor tekstu:

Kolejny myśliciel, zaatakowany przez Scrutona to Jürgen Habermas, przedstawiciel frankfurckiego humanizmu niemieckich kampusów uniwersyteckich, które miały zastąpić intelektualne zaciemnienie (Verdunklung) czasów III Rzeszy. Scruton ocenia frankfurcki humanizm jako nową ekspansywną niemiecką ideologię [ 142 ], chociaż przecież tony napisano o konserwatywnej starej RFN, o konserwatywnym sposobie życia elit dzisiejszej RFN (np. Bettina Wulff, żona byłego prezydenta została niemal wyklęta za upodobanie do hard rocka), i o chadeckim wymiarze niemieckiej polityki zagranicznej. Scruton omija te rafy mogące zaciemnić obraz opanowanych prze lewicę Niemiec, tak samo jak nie zająknie się o sojuszu konserwatystów von Papena z Hitlerem, który to sojusz pozbawił konserwatystów wpływów i poważania, tak że ich miejsce zajęli frankfurtczycy i chadecy. Horkheimer — główny frankfurtczyk, atakował kapitalistyczny „rozum instrumentalny", który fetyszyzuje towar i sprowadza pracowników do wymiarów maszyny. I znów konserwatyzm spotyka się z socjalizmem wokół rzekomej alienacji ludzi przez pracę wyspecjalizowaną ukierunkowaną na biznes i zysk. Jak słusznie zauważa Scruton odpowiednikiem konserwatywnym kantysty-marksisty Horkheimera jest np. F.R. Leavis krytykujący liberalną „cywilizację Benthamitów" i homo technologicusa [ 143 ], albo inny Junger czy Heidegger. Horkheimer wpisuje się też w rozważania o modelu biurokracji Webera. Z kolej Marcuse próbował demaskować liberalne mity kapitalistyczno-oświeceniowe chwytliwymi sloganami typu „tolerancja opresyjna", dlatego Scruton Marcuse’a już nie chwali tak jak Horkheimera i słusznie śmierdzi mu on klimatami orwellowskimi. Działanie celowo-racjonalne postulowane przez oświecenie zdaje się Adorno czy Horkheimerowi opresyjne. Scruton świetnie to kwituje: „można by zaprotestować: czy nie przesadzacie? — gdyby unoszenie brwi nie było zbyt burżuazyjne [ 144 ]…". O działaniu celowo-racjonalnym i rozumie instrumentalnym pisze też Habermas, który zaleca jak najwięcej działania komunikacyjnego czyli interakcji, rozpisując się o tym na całych stronach, choć różnicę dostrzeże każdy. Biurokratyczny, skrajnie nudny styl Habermasa ma być dowodem jego wiedzy. Scruton szydzi, iż Habermas jest za wyzwoleniem, przez wyzwolenie języka, a język samego autora jest beznadziejnie uwięziony w technicznych szczegółach [ 145 ]. Przypomina mi to komentarze Anny Wolff-Powęskiej i Paula Hazarda, iż Niemcy robią rewolucje tylko na poziomie gadulstwa. Habermas oskarża burżujskich kapitalistów za całe zło rzekomej (dla Scrutona oczywiście wcale nie rzekomej) dehumanizacji; zaleca poszukiwanie szczęścia w postacie wprowadzania lepszych stosunków społecznych, a nie tylko gromadzenie prywatnych zasobów. Zysk, zysk i zysk… tak kapitalizm i liberalny porządek widzą jedynie ci co nie pojmują (ani Scrutno ani Habermas) prostego faktu, który powoduje, że liberalne społeczeństwo działa lepiej niż inne — że indywidualizm sprzyja nie tylko jednostkom z osobna, lecz całemu społeczeństwu, ponieważ więzy oparte na przymusie są ograniczane, a coraz więcej opiera się na wyborze. Habermas postuluje dokonanie demokratyzacji dyskursu, czyli zawarcie nowej umowy społecznej, ignorując — jak słusznie zauważa Scruton, że jeśli ludzie są wolni to wygląda na to, że wybrali oni liberalizm i kapitalizm i nic nie wskazuje na to, by to się miało zmienić [ 146 ]. Znów kłania się Hegel i jego: „tym gorzej dla faktów". Oczywiście Habermas może utrzymywać i dowodzić, że ludzie mają fałszywą świadomość i łączyć to z myśleniem celowo-racjonalnym. Po raz kolejny Scruton ukazuje nam romans lewicy z myślą konserwatywną Helga, Burke’a, Oakeshotta i Arnolda Gehlena, którzy zauważali, że myśleniem celowo-racjonalnym „postawiło prawowitość władzy i instytucji w stan kryzysu". Niemiecka nowa Lewica połknęła myśl Gehlena i zrobiła z niego krytyka empiryczno-racjonalnego kapitalistycznego burżuazyjnego porządku, choć jak genialnie zauważa Scruton (ten autor ma swoje momenty!) — tu właśnie lewica skupia się na celu istnienia państwa i oparciu rządu na jego funkcji, tj. traktować władzę i państwo tylko jako środek do wdrażania ideologii, sprowadzając prawowitość rządu do jego rewolucyjnej przydatności. Scruton uważa, że ataki Habermasa i etablierte Linke są tak naprawdę bluffem zadowolonej z siebie inteligencji lewicowej — nowej klasy próżniaczej, w końcu jak zauważa, Habermas „w przypływach szczerości" nazywa rozum instrumentalny tym czym on jest czyli pracą, a w protestach 1968 roku nieśmiało wsparł jedynie głosy o większą demokratyzację [ 147 ]. Krótko mówiąc Scruton uważa, że walka lewicy ze społeczną alienacją jest z góry skazana na porażkę, bowiem nie chodzi w niej o to by ją zwalczyć, lecz o to by urzędnik-lewicowy inteligent zastąpił burżuja-biznesmana w roli elity (już Hegel uważał urzędników za prawdziwą lewicę) [ 148 ]. Tak swoją drogą pomyślałem sobie, czy urzędniczy rozum funkcjonalny aż tak bardzo różni się od umysłu kapitalisty? Szkoda, że Scruton nie poszedł tym tropem.

Angielski historyk Perry Anderson (ur. 1938) to bohater XII rozdziału książki Scrutona. Nasz autor traktuje Andersona jako jednego z lewicowych arystokratów jak fabianie, Beatrice Webb, Tony Benn, którzy na pokaz odrzucają przywileje urodzenia w klasie wyższej, jednak zachowują zdecydowany elitaryzm postaw, na nowym gruncie intelektualizmu [ 149 ], i próbują niczym historyk Chistopher Hill (wbrew innym historykom jak Hugh Trevor-Roper) wyrzucić jakiekolwiek uczciwe mieszczaństwo z kart historii i nauki [ 150 ], Hill na przykład zrobił z liberała i tolerancjonisty prasowego Johna Miltona na siłę socjalistę. Nie do końca zresztą rozumiem czemu Scruton tak przejmuje się Hillem, skoro nawet w wikipedii znajdziemy informację, że już d lat 70., jego dzieła o XVII wieku nie oddziałowują na młodych historyków. Po 1956 roku i raporcie Chruszczowa o zbrodniach Stalina, poszukiwali proletariatu już nie na kartach książek Lenina, lecz wokół siebie w kulturze i historii brytyjskiej, jak to czyniła redakcja „New Left Review", której wieloletnim redaktorem był Andreson. Anderson uważał, że lewica powinna dyskutować jedynie z autorami uważającymi siebie za jej część. Scruton zarzuca Andersonowi zaduszenie kultury brytyjskiej rozmaitymi teoriami jej samej. Anderson uważał z kolei, że to obce wpływy „lokajów burżuazji" jak Wittgenstein, Malinowski, Namier, Berlin, Popper, Gombrich, Eysenck i Melanie Klein zadusiły zdrową (prosocjalistyczną !) kulturę brytyjską, chociaż poglądy tych autorów, jak zauważa Scruton, wcale nie były aż tak dominujące, i nie przypominały siebie nawzajem, mimo iż autorzy ci byli wszyscy Żydami. Scruton uważa, że klasyczna kultura brytyjska, wytwarzała i nadal jeszcze wytwarza nie duszne teorie siebie samej (jak niemiecki Geisteswissenschaften), lecz konkretna krytykę społeczną [ 151 ], a zagrożeniem nie jest tu żaden Berlin czy Popper, ale pan Anderson i jego teorie kultury. Anderson liczy na studentów, iż ci niczym nowy proletariat powrócą do socjalizmu i odrzucą teorię żydowskich plutokratów umacniających kapitalistyczny absolutyzm (sic!). Scruton słusznie kontrarguemtuje, iż trudno uznać by dzisiejsze USA stosowały większy ucisk niż Francja Ludwika XIV [ 152 ], choć moim zdaniem jest to problem braku płaszczyzny porównawczej, nie wiemy czy Ludwik XIV korzystałby ze współczesnych metod np. inwigilacji obywateli, gdyby mógł. Jak zauważa Scruton, Anderson sam sobie przeczy — jako marksiście, pisząc, że np. prawo rzymskie przetrwało zmianę gospodarowania, albo że feudalizm to system bardziej prawny niż ekonomiczny [ 153 ], jednocześnie krytykuje E.P. Thompsona za tezę o kulturowych i mentalnych podstawach klas społecznych [ 154 ].

Kolejny obiekt badań Scrutona to węgierski filozof György Lukács (1885-1971), który podobnie jak wielu innych Austro-Węgrów przejawia niechęć do habsburskiej rzeczywistości; jak Musil czy Kafka, a także Schönberg, którego muzykę , Scruton nazywa „upiornymi wrzaskami" [ 155 ], choć jeszcze w swej książce o konserwatyzmie, zachwycał się nią jako kontynuacją znakomitych niemieckich tradycji muzycznych. Scruton uważa Lukácsa za właściwego twórcę proletariatu jako konstruktu społecznego. Ocjciec Lukácsa był żydowskim bankierem, ale syn został zbuntowanym anarchosyndykalistą. Lukács zmuszony w 1919 roku do emigracji przez władze, otwarcie mówił o tym, że na marksizm trzeba się nawrócić, a nie tylko go próbować i był dumny mogąc nazwać się mesjanistycznym sekciarzem [ 156 ]. Uważał, ze burżuazyjny ustrój wyklucza bycie człowiekiem i uważał czynienie zła za etycznie pożądane — oczywiście tylko w posuwaniu rewolucji do przodu. Uważał Lukács obowiązującą naukę za imperialistyczną utylitarnystyczną zmyłkę koncentrującą się nie na istocie spraw, lecz na pozorach (np. zakładał Lukács iż każdy towar oceniany jest według abstrakcyjnej kategorii wartości, o której nikt nigdy poza nim nie pisał), uważał też że fetyszyzowany towar ma władzę nad człowiekiem. Kant uważał, że podmiot jest wolny w swym rozumie praktycznym, Hegel, że wolny jest dzięki identyfikacji (Selbstbestimmung) negatywnej, a Lukács, iż prawdziwą wolność uzyskać można dopiero przez przezwyciężenie tego antagonistycznego stosunku [ 157 ]. Kolejną taką ewolucję widać na przykładzie religii. Kant uważał, ze istotą fetyszu jest to, że przypisujemy mu własną siłę, pozbawiając się de facto własnej siły, Feuerbach, że tak samo jest z bogiem chrześcijańskim, któremu oddajemy wszystkie nasze cnoty, stąd religia czyni z cnoty przedmiot zewnętrzny względem człowieka, powodując wrażenie wyobcowania, Lukács jak zwykle spłyca, odnosząc to głównie do towaru i instytucji własności [ 158 ], jednak udało mu się ożywić dyskurs marksistowski swych czasów, zbierając pochwały np. Ericha Fromma. Uciekłszy do ZSRR przed nazistami, musiał się wyrzec swego niemieckiego idealizmu — jako podpory nazizmu i socjaldemokracji, ponieważ tak orzekli już na V zjeździe międzynarodówki Bucharin i Zinowiew [ 159 ]. Lukács starał się dowodzić, że po Marxie — założycielu modernizmu (sic!) cała literatura jest albo rewolucyjna, albo reakcyjna stąd chwalić mógł Balzaca, ale niszczył np. Thomasa Manna (ten odwdzięczył się konstruując postać Napthy na charakterze Lukácsa w „Zauberberg"). Co ciekawe irracjonalnym romantykom przypisywał głęboką krytykę kapitalizmu. Wcale mnie to nie dziwi.

Przedostatni rozdział książki Scrutona poświęcony jest Galbraithowi, kolejnemu, zdaniem Scrutona, wyznawcy trzecioświatyzmu, i kolejnego już sarkastycznego ekonomisty w rodzaju Thorsteina Veblena, który sławił użyteczność wad klasy próżniaczej w nieco Mandeville’owskim tonie [ 160 ]. Galbraith straszy obrazem rzeczywistości, w którym technostruktura nie pamięta już o konsumencie lecz jest zajęta własnym trwaniem, kreując propagandę np. zimnej wojny. Jednocześnie zauważa np. że dziś własność i zarządzanie są często rozdzielone, więc podważa podstawowe lewicowe bajania typu byt określa świadomość [ 161 ], stad ma Scruton do Galbraitha nieco sympatii, choć nie może mu wybaczyć ataków na obraz kapitalizmu jako samoregulującego się mechanizmu, i chęci wmówienia ludziom, iż technostruktura dawno już taki kapitalizm obaliła [ 162 ], i teraz np. zajmuje się produkcją dla samego produkowania i dla władzy (np. „kompleks wojskowo-przemysłowy" Eisenhowera) . Zabawne, że to bolszewicy jako chyba jedyni produkowali dla samego produkowania, a ściślej by przenieść społeczeństwo na właściwy z rewolucyjnego punktu widzenia etap… W 1961 roku jako ambasador w Indiach, Galbraith przyznał jednak że trzecioświatyzm nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości, a pomoc Zachodu nie utrwala biedy Indii, lecz może pomóc ją zakończyć [ 163 ]. Nie porzucił jednak snucia ponurych wizji o technokratycznych firmach Zachodu, choć widzi, że w odróżnieniu od karteli w ZSRR, przynajmniej mają one osobowość prawną, co pozwala je np. podać do sądu.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 142 ] R. Scruton, Intelektualiści Nowej Lewicy, s. 160.
[ 143 ] Ibidem, s. 163
[ 144 ] Ibidem, s. 165
[ 145 ] Ibidem, s. 168
[ 146 ] Ibidem, s. 172
[ 147 ] Ibidem, s. 175
[ 148 ] Ibidem, s. 176
[ 149 ] Ibidem, s. 177
[ 150 ] Ibidem, s. 178
[ 151 ] Ibidem, s. 183
[ 152 ] Ibidem, s. 188
[ 153 ] Ibidem, s. 189
[ 154 ] Ibidem, s. 193
[ 155 ] Ibidem, s. 196
[ 156 ] Ibidem, s. 198
[ 157 ] Ibidem, s. 207-208
[ 158 ] Ibidem, s. 209
[ 159 ] Ibidem, s. 215
[ 160 ] Ibidem, s. 222
[ 161 ] Ibidem, s. 225
[ 162 ] Ibidem, s. 230
[ 163 ] Ibidem, s. 235

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 14-03-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8822 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365