Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.744 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
W istocie, tylko naiwny antropocentryzm może upatrywać wyłącznie w ludzkości zarówno stronę bierną, jak i czynną przy rozważaniu problematyki zła.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Roger Scruton – czyli konserwatywny obraz świata [8]
Autor tekstu:

Kolejnym myślicielem lewicowym, którego charakterystyki Scruton się podjął jest Michel Foucault. Przystępując do niej Scruton, kreśli najpierw obraz Francji jako kraju, w którym jakobinizm najlepiej się zakorzenił, a jakobiński holizm w opisywaniu rzeczywistości próbowali kopiować prawicowcy tacy jak de Maistre, Chateubriand czy ludzie z Nouvelle Droite. Jednak dzisiejszy francuski goszyzm, Scruton opisuje jako całkowity cynizm, pogardę wobec instytucji i idei, zdolny rozprawiać o problemach, lecz nie szukać rozwiązań. Kawiarniani goszyści na polu polityki i sztuki obnażają kolejne przejawy samooszukiwania się burżuja np. jego odwoływania się do „normalności" [ 108 ]. Scruton następnie porównuje goszystę do nowego arystokraty wzniesionego na piedestał przez zdezorientowanego burżuja (karykaturalna wersja bliskich związków artystyczno-biznesowych we Francji i Italii, jako odmiennych od tych panujących w USA opisanych przez Ludwiga von Misesa), z tą różnicą, że arystokrata idealizował klasy niższe (ideał pasterza, o cechach dworaka) uciskając je, podczas gdy goszysta „zaledwie warczy na rękę która go karmi" — rękę burżuja [ 109 ]. Piękny antropologiczny obrazek, porównanie nieco karkołomne, w końcu burżuj sam hoduje goszystę z własnej woli, poza tym — rzeczywiście snobizm mieszczuchów w Europie jest jednocześnie drażniącym spektaklem, ale i dźwignią kultury. Lepsze to chyba niż australijski programowy antyintelektualizm… Wygląda to na objaw ludzkiej niedoskonałości i tęsknoty d autorytetów, rzecz w tym, że Scruton preferowałby zapewne inne autorytety. Foucault stosuje metodę tzw. „archeologii wiedzy", lubi ponoć pytać z jakiej pozycji przemawia przeciwnik (D'ou parles tu?) i relatywizować jego cele, samemu pozostając cynikiem i obserwatorem, cóż to jest postawa typowa dla filozofa, i trudno się tu gniewać… Lubi też Foucault, jak zauważa Scruton, po heglowsku dramatyzować przemiany mentalności, np. w: Les Mots et les Choses (1966) stwierdził, ze człowiek został „wynaleziony" dopiero w XVI wieku, ponieważ wcześniej identyfikowano się głównie z pozycją społeczną (np. rycerz) czy zawodem (np. żołnierz) [ 110 ]. Tą cenną wypowiedź Scruton próbuje banalizować mówiąc, że na tej samej zasadzie można by uznać np. dinozaura za niedawny wynalazek i zarzuca filozofowi nadmierne przywiązanie do heglowskiej zasady utożsamiania rzeczywistości ze sposobem jej pojmowania. Pewnie ma rację; w końcu np., kapitalizm funkcjonował długo przez XIX wiekiem, kiedy to słowo ukuto, ale trzeba zwrócić uwagę, że takie słowa jak dinozaur czy kapitalizm nie odnoszą się wprost do sfery ludzkich doświadczeń, a świadomość ograniczeń przydaje się w procesie badawczym. Dla dość prostodusznego Scrutona to jest chyba za trudne, gdyby był bystrzejszy, zapewne nie byłby konserwatystą... Następnie Scruton wspomina o innym głośnym dziele Foucaulta: „Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu" (Folie et déraison. Histoire de la folie à l'âge Classique 1961), w której łączy XVII-wieczną tendencję do więzienia psychicznie chorych z mieszczańską etyką pracy [ 111 ]. Dla Foucaulta szaleniec jako nieracjonalny osobnik ukazujący granice obowiązującej etyki, nie jest już człowiekiem, jest zwierzęciem. XVIII wieku wg Foucaulta połączył rozum z językiem, zaś XIX sprowadził szaleństwo wyłącznie do problematyki etycznej. Paternalistyczna struktura szpitali psychiatrycznych miały wg Foucaulta reprezentować próbę wtłoczenia szaleńców w ramy kultury opartej na założeniu burżuazyjnej rodziny. Scruton słusznie zarzuca Foucaultowi, że nie uznaje oczywistych faktów takich jak np. to, że rodzina chłopska jest bardziej autorytarna, a arystokratyczna bardziej paternalistyczna od burżuazyjnej [ 112 ], i może słusznie zarzuca mu upajanie się własnym głosem. Foucault dąży do przekonania czytelników, że burżuazja stosuje mit „czystego spojrzenia" normalności, z której to perspektywy bada to co „nienormalne", tak więc wszelka „normalność" służy władzy. To prawda, że lewica sprowadza do władzy i walki wszystkie problemy, lecz ta „normalność" jest być może tworzona automatycznie przez wpływ jednych jednostek na drugie. Konserwatyście nie podoba się relatywizowanie moralności, jak jako liberał (czyli „burżuj") uważam jednak spostrzeżenia Foucaulta za dostatecznie przydatne i słuszne, mimo wad. Tak właśnie myślę o jego dziele dotyczącym więziennictwa: „Nadzorować i karać" (Surveiller et punir. Naissance de la prison 1975). Scruton dość konkretnie przedstawia główne tezy dzieła. Foucault zwrócił uwagę na niemal jednoczesne powstanie więzienia, szpitala i szpitali dla obłąkanych i wysnuł tezę, że do zwycięstwa burżuazji (1789 i później) kara polegała na przykładnej zemście, potem zaś na pozbawieniu typowych dla kapitalizmu, tj. do swobodnego przemieszczania się i udziału w rynku — zamknięciu w więzieniu. Kara np. w postaci tortur miała sens przed kartezjańskim dualizmem, kiedy uważano, że można oddziaływać na dusze przez ciało, gilotyna natomiast niemal zupełnie nie dotyka ciała, kara główna jest więc abstrakcyjna. Tyle Foucault. Wcale nie musi tu jednak chodzić tylko o kartezjanizm, dążenie do zamiany ścięcia na więzienie wynikało tez historycznie z monistycznego materializmu XVIII-wieku (Holbach, Diderot), który często szedł przez fizycznym determinizmem, który w odniesieniu do społeczeństwa część winy zbrodniarza przypisywał samemu społeczeństwu. Odrzucenie wiary w duszę, powoduje, że mniej chętnie pozbawiamy życia nawet drani, bo wiemy, że życie doczesne to wszytko co mają. O Holbachu jednak pisałem już na racjonaliście.pl. Foucault utożsamia wiedzę z władzą. Racjonalizacja XVIII wieku oznacza odejście od boga w stronę poważnych problemów, jednak dla Foucaulta oznacza ona narzucenie nowych pokładów ciemiężenie ludu precz coraz sprytniejszych i subtelniejszych rządców. Słusznie Scruton zgadza się z Foucaultem, że więzienia przypominają szkoły i szpitale, ale nie dlatego, że jest to jakiś burżuazyjny spisek, lecz dlatego, bo władza musi mieć hierarchiczną strukturę. Słusznie gromi Scruton Foucaulta za założenie, ze burżujów w ogóle nie interesują skazani, bo kara i rehabilitacja mają niewielkie znaczenie gospodarcze [ 113 ], a więc za typowo lewicowe sprowadzanie wszystkiego do ekonomii. Równie słusznie gani też nawoływania Francuza by wygnać sędziów i wprowadzić urojoną „proletariacką sprawiedliwość". Mimo paranoi Foucaulta uważam go jednak za przydatnego myśliciela, czym różnię się od Scrutona.

Kolejny „obiekt" studiów Scrutona to szkocki psychiatra Ronald David Laing (1927-1989). Rozpoznaje u niego to samo marksowskie szukanie ukrytych mechanizmów władzy i heglowskie naginanie faktów do idei jak u Foucaulta. Uważa dodatkowo Scruton, że Laing zapożyczył i odświeżył język Sartre’a [ 114 ].Jak Foucault uprawia Laing „psychologię egzystencjalną" (pacjent sprowadzony do roli rzeczy przez ubezwłasnowolnienie i rehabilitację), i nawołuje do rewolucji totalnej upośledzonych mniejszości (ludzi Trzeciego Świata, gejów, kobiet itd.) by, jak pisze Laig, odkryć prawdziwą naturę ludzką duszoną "zdeprawowaną przez tysiące lat rasizmu, kapitalizmu, tak zwanego komunizmu, szowinizmu seksualnego i fałszywej religii… czas skończyć z niszczeniem ludzkiej zdolności kochania przez represjonowanie dzieciństwa... [ 115 ]". Również u Lainga schizofrenik urasta do wymiarów buntownika przeciw szowinistycznemu społeczeństwu, choć jak zauważa Scruton normalni obywatele dotknięci chorobą sami wnoszą o hospitalizację [ 116 ]. W sumie wizje Lainga przywołują nam na myśl: One Flew Over the Cuckoo's Nest- powieść nota bene lewicowego kontastatora-hippisa Kena Keseya z 1962 roku, gdzie nawet dobrowolni pacjenci nie byli za bardzo dobrowolni. Ciemiężycielem jest u Lainga rodzina burżuazyjna (dzieci rywalizujące o miłość rodziców i uczące się manipulować nimi), ciekawe, że Scruton uważa myśl Lainga za zbyt czułostkową by była naprawdę antyburżuazyjna. Osobiście wydaje mi się, że tak samo jak myśl Foucaulta mimo swego lewicowego radykalizmu, może znakomicie wzbogacać pierwiastek indywidualistyczny i emancypacyjny porządku liberalnego.

Rozdział VI poświęcony jest walijskiemu socjaliście Raymondowi Williamsowi (1921-1988), będącego zdaniem Scrutona, typowym przedstawicielem wyspiarskiego socjalizmu, zapatrzonego nie jak marksizm w przyszłość, lecz, mimo deklaracji wierności ideom Marxa — w brytyjską historię [ 117 ], w sentymentalną interpretację myśli diggerów, purytanów Hoggartha itd, co nadaje socjalizmowi rodem z UK „koloryt lokalny a nawet nieco parafialny" [ 118 ]. Scruton uważa, że brytyjska krytyka literacka i społeczna góruje nad kontynentalną i ma silnych przedstawicieli zarówno na prawicy (Burke, Coleridge, Wordsworth) jak i na lewicy (Ruskin, Morris, Cobbett, Shaw, prerafaelici, fabianie), zawsze jednak była antyelitarna. Podobnie jak konserwatyści, brytyjscy socjaliści-krytycy społeczni bali się zmian nadchodzących z rewolucją przemysłową jak 'alienacja pracy" (o czym pisałem już wcześniej, przy okazji książki Scrutona o konserwatyzmie), lecz nie zalecali jako remedium religii, lecz lepszą oświatę, jak Williams, który snuł plany przygotowania dzieci do demokracji uczestniczącej [ 119 ]. Jak konserwatysta, szuka Williams ratunku w dobrowolnej wspólnocie kulturowej, oraz piętnuje konsumpcjonizm oraz fetyszyzację towaru (określenie Marxa), lecz jak Róża Luksemburg uważa etykę konserwatywno-chrześcijańską z konsumpcjonistyczną, a nie sprzyjająca produkcji i dystrybucji, stąd nie ceni własności prywatnej, lecz to podobieństwo między socjalistami i konserwatystami zastanawiało nie tylko Scrutona, ale też takich myślicieli liberalnych jak Constant i Hayek, w końcu Luksemburg pisała: „...Dla burżuazyjno-liberalnych ekonomistów i polityków koleje, zapałki, kanalizacja ulic i domy towarowe stanowią "postęp" i „kulturę". Lecz rzeczy te same w sobie, zaszczepione w prymitywnych warunkach nie stanowią ani kultury, ani postępu, opłacone są bowiem gwałtowną gospodarczą i kulturalną ruiną ludów, które na raz zmuszone są przeżywać wszystkie klęski i nieszczęścia dwóch formacji historycznych: tradycjonalnych stosunków władczych opartych o gospodarkę naturalną oraz najnowocześniejszego, najbardziej wyrafinowanego kapitalistycznego wyzysku (vide: Kryzys socjaldemokracji, w: Wybór pism, t. II, Warszawa 1959, str. 386.). Socjaliści w odróżnieniu od konserwy, cenią postęp, ale upatrują go nie w rzeczywistych udogodnieniach życia, lecz w miazmatach dotyczących jakiejś abstrakcyjnej „duchowości", tam gdzie konserwatyści upatrują zbawienia OD postępu. Scruton nie dostrzega tych podobieństw na tyle by dostrzec własny konserwatywny sentymentalizm, kiedy zarzuca go Williamsowi [ 120 ], i pisze wręcz, że ów sentymentalizm stanowi o popularności tego autora. No cóż to racja — idiotów i ćwierćinteligentów dużo na świecie, a więc i sentymentalizmu dużo, lecz nie wiem czy na prawicy nie ma go tyleż co na lewicy… Mało wyrazistemu intelektualnie Walijczykowi, Scruton przeciwstawia Tocqueville’a, który uznał demokrację za czynnik nie zbawczy, lecz utrwalający sobkowstwo i kryzys autorytetów, oraz społeczną alienację [ 121 ], dalej Scruton gani Williamsa za płaską intelektualnie krytykę literacką w jego wykonaniu (np. Jane Austen dostaje się za monetarną wizję społeczeństwa wiejskich dworków), przy braku zmierzenia się z samym kapitalizmem jakoś szerzej. Williams, jak pisze Scruton wierzył, że od 1917 roku permanentna rewolucja tryumfuje i ostatecznie wyrzuci kapitalistyczne myślenie ze stosunków społecznych.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 108 ] Ibidem, s.52-45
[ 109 ] Ibidem, s.55
[ 110 ] Ibidem, s. 56
[ 111 ] Ibidem, s. 57
[ 112 ] Ibidem, s, 60
[ 113 ] Ibidem, s. 65
[ 114 ] Ibidem, s. 70
[ 115 ] Ibidem, s. 73
[ 116 ] Ibidem, s. 76
[ 117 ] Ibidem, s.81
[ 118 ] Ibidem, s. 83
[ 119 ] Ibidem, s. 84
[ 120 ] Ibidem, s. 89
[ 121 ] Ibidem, s. 91

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 14-03-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8822 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365