|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Roger Scruton – czyli konserwatywny obraz świata [2] Autor tekstu: Piotr Napierała
Następnie Scruton przechodzi do kwestii niechęci konserwatystów, poza
nielicznymi wyjątkami (Arystoteles, Hume — ciekawe, że Scruton zupełnie
pomija jego antyreligijność, Eliot), do tworzenia doktryn. Niemniej jednak
widzi potrzebę stworzenia konserwatywnej doktryny, bo „intelektualiści lubią
mieć swoje przekonania przed oczyma"… Ciekawą dychotomię między
konserwatystami a ...intelektualistami stworzył demo-liberalny dziennikarz Paul
Johnson, który uznał, że można albo zawierzać uczuciom jak Kipling, albo
rozumowi jak Hemingway [ 10 ].
Czy wobec tego konserwatyści tylko czują, a nie myślą? Czy stąd to kołtuństwo i ksenofobia?
Wracając do Scrutona
warto zauważyć, że atakuje on i tych konserwatystów, którzy uważają, że
wszystko stracone, i należy dać chorej na liberalizm-socjalizm cywilizacji upaść
(Spengler), jak i tym, którzy chcą działać rewolucyjnie (Pinochet, Franco), i zaleca po prostu bronić rzeczywistości i w jakiś sposób lubić ją, hołubić
(ciekawe jak się to ma do de Maistre’a i jego koncepcji życia w nierzeczywistości od 1789 roku, albo z typowym dla konserwatystów syndromem oblężonej
twierdzy?), a więc iść za Burke'm drogą konserwatyzmu ewolucyjnego
sprzeciwiając się reformistycznej nadaktywności (za Kennethem Minogue) [ 11 ].
Scruton diagnozuje, że cały świat ogarnia obecnie gorączka często
niepotrzebnych reform, która ogarnęła „nawet" (sic !) KrK. Zapewne
Scruton jako protestant (?) zapomniał, że KrK zwykł od początku istnienia
zmieniać swój ustrój i doktrynę co sobór. W końcu konserwatysta austriacki
Erik von Kuehnelt-Leddin biadolił nad mało konserwatywnym charakterem KrK...
Zapewne nadaktywność reformistyczna wynika stąd, że liberałowie i socjaliści
dążą do swych ideałów, o ileż piękniej byłoby, gdyby na świecie byli
tylko konserwatyści… A czemu nie tylko liberałowie? Wtedy też było by
mniej do roboty w prawodawstwie!
Powołuje się
Scruton na Kanta, postulując by traktować ludzi jako cle, a nie środek w polityce, i znów staje po stronie liberała (Kanta) przeciw innym liberałom
(tym od umowy społecznej: Locke, Rawls itd.). Kant istotnie mówił, że już
samo poczucie ludzkiej podmiotowości, które jednostki czują wystarczy do
uzasadnienia konstytucyjnych praw jednostki, nie trzeba powoływać się na
jakieś umowy społeczne. Anglosasi lubią kontrakty, a więc de facto Scruton
atakuje liberalizm Locke’a ze strony liberalizmu kontynentalnego
(niemieckiego), choć zraz potem pisze, że UK posiada „najdojrzalszą z kultur narodowych" [ 12 ] — w czym UK jest dojrzalsze od np. Francji i Holandii ? — chyba miał rację
Wilde, że „patriotyzm jest cnotą, tych co nienawidzą". Nic dziwnego, że
kiedy potem mowa o tym, że „konserwatyści toczą wojnę ze schorowanymi i niszczycielskimi odłamami" społeczeństwa [ 13 ],
od razu pomyślałem o Auschwitz… Dalej następują frazesy o posłuszeństwie i patriotyzmie, które czytając staje mi przed oczami I wojna światowa.
Przyznaje jednak Scruton, że tacy ludzie jak Pinochet zdyskredytowali
konserwatywną ideę autorytetu, ale nie w UK — hurra! (chociaż Pinochet zmarł w Londynie i osądzili go Brytyjczycy).
Scruton podchodzi do
kwestii państwa i społeczeństwa jak do dwóch stron tego samego medalu
(liberałowie uważają, o wiele rozsądniej moim zdaniem, że administracja
czyli państwo to coś zupełnie innego niż lud — społeczeństwo czyli zbiór
jednostek podległych administratorom). U Scrutona państwo i społeczeństwo dopiero razem składają
się na rząd. Jest to o tyle ciekawe, że konserwatyści często pomstują (częściowo
słusznie) na demokrację, za ich zdaniem szkodliwe zacieranie różnicy między
rządzącymi i rządzonymi, co osłabia pierwiastek odpowiedzialności za
polityczne działania. Od razu widać, że konserwatyzm Scrutona jest
ahistoryczny i stara się być nowoczesny. Według Brytyjczyka wiara w legalność
władzy jest bardzo ważna, na przekór marksistom, którzy niemal zawodowo ściągają z wszelkiej władzy (tylko nie komunistycznej) wszelkie maski fałszywych
autorytetów. Postawiwszy się marksistom, próbuje zaatakować liberalizm w wersji kantowskiej. Immanuel Kant uważał, że ludzie jako istoty wolne i autonomiczne zawierają umowę z władcami, którzy mają szanować prawa ludu,
kładł więc nacisk na dobrowolność sprawiedliwej władzy. Scruton uważa, że
dobrowolny kontrakt można zawrzeć dopiero jak społeczeństwo już istnieje i jest na to wystarczająco wyrafinowane [ 14 ]. A więc władza ma także inne podstawy niż umowa społeczna, co przyznali, jak
pisze Scruton, teoretycy amerykańskiego New Deal lat 30. XX wieku. Atak na
dobrowolność jako legalność, Scruton kontynuuje na polu rodziny. Rodzina nie
jest umową dobrowolną, bo człowiek nie wybiera w jakiej się rodzinie rodzi, i dokonuje analogii z państwem. Więzy rodzinne i państwowe czyli de facto
wychowanie determinuje kim człowiek jest; dlatego 40-letni Anglik nie zostanie
nigdy tubylcem np. w Tajlandii. Wywody autora maja pewien sens, ale — jak to
wywody konserwatywne — zupełnie tracą z oczu kwestię dojrzewania. Każdy
liberał powie, że mimo niepodważalnych nacisków kulturowych, 18-letni, lub
22-letni człowiek powinien przejść do sfery dowolności i wolnego wyboru,
przestając być dzieckiem! O tym właśnie pisał w 1784 roku liberał Kant, by
ludzie wyrwali się spod kurateli samozwańczych autorytetów i myśleli sami (sapere
aude), i o to walczyło oświecenie. Scruton sam nie zauważa, że chce mówiąc
językiem Gombrowicza „upupić" człowieka na amen w nadmiarze zależności,
tylko dlatego, że człowiek rodzi się w przypadkowym miejscu.
Konserwatyści tacy
jak Edmund Burke czy Joseph de Maistre krytykowali pisane konstytucje preferując,
niczym konfucjaniści — prawa żywe — niepisane, ale pamiętane. Scruton
znajduje się jednak pod wpływem amerykańskich konstytucjonalistów
konserwatywno-liberalnych, którzy bronią konstytucji pisanej z całej duszy — konserwatyzm jak widać ewoluuje. Zabawne, że pisząc o instytucjach
zapewniających wolność, Scruton nie wspomina, że historycznie
konstytucjonalistami byli tylko liberałowie (Locke, Voltaire, Paine, Kant), gdy
konserwatyści popierali policystów-absolutystów oraz państwowy eudajmonizm, i nie oddaje im nawet malutkiego hołdu. Nieładnie… Jak słusznie pisze
Scruton, konserwatyści sprzeciwiają się liberalnym postulatom wysuwanym na
bazie wolności jednostki, jeśli uważają, iż te postulaty kolidują z duchem
wspólnotowości [ 15 ].
Jak zauważa Scruton; Fielding i Burke próbowali szkicować społeczeństwa, w których ten konflikt jest jak najmniejszy, lecz obecnie przeważa pogląd, że
państwo i wspólnota ma zawsze ustępować przed dążeniami jednostki, co
zdaniem autora prowadzi do atomizacji społeczeństwa i rozpadu ładu. Cóż mogę
tu powiedzieć; dla mnie zatomizowane społeczeństwo jest tym właściwym...
Natomiast Scruton zbliża się niebezpiecznie do Rousseau, którego nawiasem mówiąc
nie znosi — jako protosocjalisty, że liczy się jedynie wolność w rozumieniu lojalności wobec wspólnoty [ 16 ] — dech mi zaparło. Po raz kolejny widzimy, że Hayek miał rację; konserwatyści i komuniści chcą tego samego — podporządkować jednostkę grupie, jedyna różnica
polega na tym, ze konserwatyści są elitarystyczni i łudzą się, że władza
nie ma w sobie nic z walki, lecz przypomina rodzinną sielankę.
Osobiście myślę, że ludzie cenią władzę dla bezpieczeństwa, a nie
dla wolności, a więc konserwatyści mieszają tu inne potrzeby i impulsy,
ponieważ cierpią na przerost plemiennego patriotyzmu.
A propos patriotyzmu.
Scruton oczywiście broni go, odpierając zarzuty, że patriotyzm prowadzi do
wojen. Oczywiście tego zarzutu odeprzeć się nie da, więc zauważa, że
patriotyzm chroni ludzi przed wojnami domowymi, i internacjonalistycznymi
rewolucjami… — absurd — przed wojnami chroni ludzi pacyfizm, łagodność,
zaspokojenie potrzeb, ale na pewno nie patriotyzm — w Irlandii Północnej
patriotyzmu nie brakuje… Scruton wyraźnie rozgranicza między patriotyzmem a nacjonalizmem, jako między miłością do kraju, a ideologią nawołującą do
chwycenia za broń w imię tej ideologii. Patriotyzm polega, zdaniem Scrutona,
na przekonaniu, że w jedności nasz ratunek. Cóż, są dwa rodzaje
patriotyzmu; patriotyzm stylu życia (szczególnie widoczny w USA) i patriotyzm
plemienny. Coś wart jest tylko ten pierwszy (w sumie między okupacją Polski
przez Belgów i przez Pakistańczyków byłaby spora różnica, nieprawdaż?).
Wydaje się, że Scruton wierny jest temu rodzajowi właśnie, ja jednak uważam, że
patriotyzm wymaga solidaryzowania się z ideami, a nie z językiem czy rejonem
geograficznym, np. czuję silne emocjonalne powiązanie z Francją, Holandią
czy Szwecją, dlatego, że w tych krajach szanuje się prawa człowieka,
natomiast swojskości, jako swojskości nie warto moim zdaniem bronić. Nie
jestem pryncypialnym pacyfistą, ale w wojnie klerykalnej przecież Polski, z np. Francją udziału nie wezmę. W podejściu Scrutona nie podoba mi się
domaganie się od ludzi lojalności na bazie geografii.
Dalej Scruton znów
skacze po tematach, żadnego solidnie nie omawiając… I oto mamy rząd. Oczywiście
rząd Scrutona też jest plemienny. Cytuje on Solona, który na pytanie o idealny rząd zapytać miał: „dla kogo i kiedy?". Scruton uważa, że to
naturalne, iż konserwatyści w jednym kraju mogą nawet brzydzić się tym co
robią ich odpowiednicy w innym kraju. Zapewne nie przeszkadzają mu np.
motywowane religią okaleczenia, zresztą czytając Scrutona ma się wrażenie,
że generalnie niewiele go obchodzi
los ludzi poza UK. Warto tu przypomnieć, że Montesquieu wspomniał, iż rządy
zależą od klimatu i temperamentu ludności, za co krytykowała go większość
oświeceniowców z Voltaire'm na czele, zalecający angielski rząd dla każdego.
Zresztą nawet sam Montesquieu, co zauważył m.in. Ernst Cassirer [ 17 ]
przyznał, że najlepszy rząd, to ten który nie ogląda się na klimat, lecz
wykonuje swoją pracę mimo jego działania. Jeśli posłuchamy Montesquieu -
uznamy, że dobrze, iż Amerykanie zdemilitaryzowali Niemcy i de facto stworzyli
liberalne państwo RFN, według Scrutona zapewne należałoby powrócić do
niezawodnego i „sprawdzonego" (ulubione słowo wszystkich konserwatystów)
modelu podobnego do II Cesarstwa. Zresztą sławne są rady niektórych mędrków z USA z lat 40., którzy uważali, że Niemcy muszą być rządzeni
autorytarnie, bo tacy już są. Od razu widać, że tezy Scrutona, jak każdego
zresztą plemiennego konserwatysty zalecają stosowanie niemoralnej polityki -
jeśli tylko trwała jakiś dłuższy czas. Zresztą jakim prawem uznaje on jakiś
ustrój za typowo angielski czy niemiecki? (to
ja tyle piszę o Niemczech, autora oczywiście niewiele one obchodzą ...). Czyż
nie jest tak, że niemal każde państwo zaliczyło każdą formę ustroju w swej historii? Czy ten ukochany brytyjski parlamentaryzm z niezawisłym sądownictwem
powstałby z samej angielskości Anglików? Może jednak nadal trwałaby tam
nietolerancyjna religijnie monarchia Henryka VIII, gdyby nie działania liberałów?
Oczywiście Scruton jest zbyt ograniczony (naprawdę niezbyt bystry jest ten człowiek) i nastawiony doktrynersko, by podjąć takie tematy.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
Przypisy: [ 10 ] Vide: P. Johnson, Intelektualiści. [ 11 ] P.
Scruton, Co znaczy konserwatyzm, s. 31. [ 17 ] Pisałem o tym w jednym z moich wcześniejszych artykułów, dotyczącym
wizji oświecenia jaka mieli Becker i Cassirer. « Recenzje i krytyki (Publikacja: 14-03-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8822 |
|