Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.041 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Heretyckie dziedzictwo Europy
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Złota myśl Racjonalisty:
Ilekroć jakiekolwiek pozanaukowe autorytety próbowały bądź ingerować w naukę, bądź narzucać jej wynikom interpretacje w imię jakichś ideologii, zawsze źle się to kończyło dla pozanaukowych autorytetów.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Roger Scruton – czyli konserwatywny obraz świata [2]
Autor tekstu:

Następnie Scruton przechodzi do kwestii niechęci konserwatystów, poza nielicznymi wyjątkami (Arystoteles, Hume — ciekawe, że Scruton zupełnie pomija jego antyreligijność, Eliot), do tworzenia doktryn. Niemniej jednak widzi potrzebę stworzenia konserwatywnej doktryny, bo „intelektualiści lubią mieć swoje przekonania przed oczyma"… Ciekawą dychotomię między konserwatystami a ...intelektualistami stworzył demo-liberalny dziennikarz Paul Johnson, który uznał, że można albo zawierzać uczuciom jak Kipling, albo rozumowi jak Hemingway [ 10 ]. Czy wobec tego konserwatyści tylko czują, a nie myślą? Czy stąd to kołtuństwo i ksenofobia?

Wracając do Scrutona warto zauważyć, że atakuje on i tych konserwatystów, którzy uważają, że wszystko stracone, i należy dać chorej na liberalizm-socjalizm cywilizacji upaść (Spengler), jak i tym, którzy chcą działać rewolucyjnie (Pinochet, Franco), i zaleca po prostu bronić rzeczywistości i w jakiś sposób lubić ją, hołubić (ciekawe jak się to ma do de Maistre’a i jego koncepcji życia w nierzeczywistości od 1789 roku, albo z typowym dla konserwatystów syndromem oblężonej twierdzy?), a więc iść za Burke'm drogą konserwatyzmu ewolucyjnego sprzeciwiając się reformistycznej nadaktywności (za Kennethem Minogue) [ 11 ]. Scruton diagnozuje, że cały świat ogarnia obecnie gorączka często niepotrzebnych reform, która ogarnęła „nawet" (sic !) KrK. Zapewne Scruton jako protestant (?) zapomniał, że KrK zwykł od początku istnienia zmieniać swój ustrój i doktrynę co sobór. W końcu konserwatysta austriacki Erik von Kuehnelt-Leddin biadolił nad mało konserwatywnym charakterem KrK... Zapewne nadaktywność reformistyczna wynika stąd, że liberałowie i socjaliści dążą do swych ideałów, o ileż piękniej byłoby, gdyby na świecie byli tylko konserwatyści… A czemu nie tylko liberałowie? Wtedy też było by mniej do roboty w prawodawstwie!

Powołuje się Scruton na Kanta, postulując by traktować ludzi jako cle, a nie środek w polityce, i znów staje po stronie liberała (Kanta) przeciw innym liberałom (tym od umowy społecznej: Locke, Rawls itd.). Kant istotnie mówił, że już samo poczucie ludzkiej podmiotowości, które jednostki czują wystarczy do uzasadnienia konstytucyjnych praw jednostki, nie trzeba powoływać się na jakieś umowy społeczne. Anglosasi lubią kontrakty, a więc de facto Scruton atakuje liberalizm Locke’a ze strony liberalizmu kontynentalnego (niemieckiego), choć zraz potem pisze, że UK posiada „najdojrzalszą z kultur narodowych" [ 12 ] — w czym UK jest dojrzalsze od np. Francji i Holandii ? — chyba miał rację Wilde, że „patriotyzm jest cnotą, tych co nienawidzą". Nic dziwnego, że kiedy potem mowa o tym, że „konserwatyści toczą wojnę ze schorowanymi i niszczycielskimi odłamami" społeczeństwa [ 13 ], od razu pomyślałem o Auschwitz… Dalej następują frazesy o posłuszeństwie i patriotyzmie, które czytając staje mi przed oczami I wojna światowa. Przyznaje jednak Scruton, że tacy ludzie jak Pinochet zdyskredytowali konserwatywną ideę autorytetu, ale nie w UK — hurra! (chociaż Pinochet zmarł w Londynie i osądzili go Brytyjczycy).

Scruton podchodzi do kwestii państwa i społeczeństwa jak do dwóch stron tego samego medalu (liberałowie uważają, o wiele rozsądniej moim zdaniem, że administracja czyli państwo to coś zupełnie innego niż lud — społeczeństwo czyli zbiór jednostek podległych administratorom). U Scrutona państwo i społeczeństwo dopiero razem składają się na rząd. Jest to o tyle ciekawe, że konserwatyści często pomstują (częściowo słusznie) na demokrację, za ich zdaniem szkodliwe zacieranie różnicy między rządzącymi i rządzonymi, co osłabia pierwiastek odpowiedzialności za polityczne działania. Od razu widać, że konserwatyzm Scrutona jest ahistoryczny i stara się być nowoczesny. Według Brytyjczyka wiara w legalność władzy jest bardzo ważna, na przekór marksistom, którzy niemal zawodowo ściągają z wszelkiej władzy (tylko nie komunistycznej) wszelkie maski fałszywych autorytetów. Postawiwszy się marksistom, próbuje zaatakować liberalizm w wersji kantowskiej. Immanuel Kant uważał, że ludzie jako istoty wolne i autonomiczne zawierają umowę z władcami, którzy mają szanować prawa ludu, kładł więc nacisk na dobrowolność sprawiedliwej władzy. Scruton uważa, że dobrowolny kontrakt można zawrzeć dopiero jak społeczeństwo już istnieje i jest na to wystarczająco wyrafinowane [ 14 ]. A więc władza ma także inne podstawy niż umowa społeczna, co przyznali, jak pisze Scruton, teoretycy amerykańskiego New Deal lat 30. XX wieku. Atak na dobrowolność jako legalność, Scruton kontynuuje na polu rodziny. Rodzina nie jest umową dobrowolną, bo człowiek nie wybiera w jakiej się rodzinie rodzi, i dokonuje analogii z państwem. Więzy rodzinne i państwowe czyli de facto wychowanie determinuje kim człowiek jest; dlatego 40-letni Anglik nie zostanie nigdy tubylcem np. w Tajlandii. Wywody autora maja pewien sens, ale — jak to wywody konserwatywne — zupełnie tracą z oczu kwestię dojrzewania. Każdy liberał powie, że mimo niepodważalnych nacisków kulturowych, 18-letni, lub 22-letni człowiek powinien przejść do sfery dowolności i wolnego wyboru, przestając być dzieckiem! O tym właśnie pisał w 1784 roku liberał Kant, by ludzie wyrwali się spod kurateli samozwańczych autorytetów i myśleli sami (sapere aude), i o to walczyło oświecenie. Scruton sam nie zauważa, że chce mówiąc językiem Gombrowicza „upupić" człowieka na amen w nadmiarze zależności, tylko dlatego, że człowiek rodzi się w przypadkowym miejscu.

Konserwatyści tacy jak Edmund Burke czy Joseph de Maistre krytykowali pisane konstytucje preferując, niczym konfucjaniści — prawa żywe — niepisane, ale pamiętane. Scruton znajduje się jednak pod wpływem amerykańskich konstytucjonalistów konserwatywno-liberalnych, którzy bronią konstytucji pisanej z całej duszy — konserwatyzm jak widać ewoluuje. Zabawne, że pisząc o instytucjach zapewniających wolność, Scruton nie wspomina, że historycznie konstytucjonalistami byli tylko liberałowie (Locke, Voltaire, Paine, Kant), gdy konserwatyści popierali policystów-absolutystów oraz państwowy eudajmonizm, i nie oddaje im nawet malutkiego hołdu. Nieładnie… Jak słusznie pisze Scruton, konserwatyści sprzeciwiają się liberalnym postulatom wysuwanym na bazie wolności jednostki, jeśli uważają, iż te postulaty kolidują z duchem wspólnotowości [ 15 ]. Jak zauważa Scruton; Fielding i Burke próbowali szkicować społeczeństwa, w których ten konflikt jest jak najmniejszy, lecz obecnie przeważa pogląd, że państwo i wspólnota ma zawsze ustępować przed dążeniami jednostki, co zdaniem autora prowadzi do atomizacji społeczeństwa i rozpadu ładu. Cóż mogę tu powiedzieć; dla mnie zatomizowane społeczeństwo jest tym właściwym... Natomiast Scruton zbliża się niebezpiecznie do Rousseau, którego nawiasem mówiąc nie znosi — jako protosocjalisty, że liczy się jedynie wolność w rozumieniu lojalności wobec wspólnoty [ 16 ] — dech mi zaparło. Po raz kolejny widzimy, że Hayek miał rację; konserwatyści i komuniści chcą tego samego — podporządkować jednostkę grupie, jedyna różnica polega na tym, ze konserwatyści są elitarystyczni i łudzą się, że władza nie ma w sobie nic z walki, lecz przypomina rodzinną sielankę. Osobiście myślę, że ludzie cenią władzę dla bezpieczeństwa, a nie dla wolności, a więc konserwatyści mieszają tu inne potrzeby i impulsy, ponieważ cierpią na przerost plemiennego patriotyzmu.

A propos patriotyzmu. Scruton oczywiście broni go, odpierając zarzuty, że patriotyzm prowadzi do wojen. Oczywiście tego zarzutu odeprzeć się nie da, więc zauważa, że patriotyzm chroni ludzi przed wojnami domowymi, i internacjonalistycznymi rewolucjami… — absurd — przed wojnami chroni ludzi pacyfizm, łagodność, zaspokojenie potrzeb, ale na pewno nie patriotyzm — w Irlandii Północnej patriotyzmu nie brakuje… Scruton wyraźnie rozgranicza między patriotyzmem a nacjonalizmem, jako między miłością do kraju, a ideologią nawołującą do chwycenia za broń w imię tej ideologii. Patriotyzm polega, zdaniem Scrutona, na przekonaniu, że w jedności nasz ratunek. Cóż, są dwa rodzaje patriotyzmu; patriotyzm stylu życia (szczególnie widoczny w USA) i patriotyzm plemienny. Coś wart jest tylko ten pierwszy (w sumie między okupacją Polski przez Belgów i przez Pakistańczyków byłaby spora różnica, nieprawdaż?). Wydaje się, że Scruton wierny jest temu rodzajowi właśnie, ja jednak uważam, że patriotyzm wymaga solidaryzowania się z ideami, a nie z językiem czy rejonem geograficznym, np. czuję silne emocjonalne powiązanie z Francją, Holandią czy Szwecją, dlatego, że w tych krajach szanuje się prawa człowieka, natomiast swojskości, jako swojskości nie warto moim zdaniem bronić. Nie jestem pryncypialnym pacyfistą, ale w wojnie klerykalnej przecież Polski, z np. Francją udziału nie wezmę. W podejściu Scrutona nie podoba mi się domaganie się od ludzi lojalności na bazie geografii.

Dalej Scruton znów skacze po tematach, żadnego solidnie nie omawiając… I oto mamy rząd. Oczywiście rząd Scrutona też jest plemienny. Cytuje on Solona, który na pytanie o idealny rząd zapytać miał: „dla kogo i kiedy?". Scruton uważa, że to naturalne, iż konserwatyści w jednym kraju mogą nawet brzydzić się tym co robią ich odpowiednicy w innym kraju. Zapewne nie przeszkadzają mu np. motywowane religią okaleczenia, zresztą czytając Scrutona ma się wrażenie, że generalnie niewiele go obchodzi los ludzi poza UK. Warto tu przypomnieć, że Montesquieu wspomniał, iż rządy zależą od klimatu i temperamentu ludności, za co krytykowała go większość oświeceniowców z Voltaire'm na czele, zalecający angielski rząd dla każdego. Zresztą nawet sam Montesquieu, co zauważył m.in. Ernst Cassirer [ 17 ] przyznał, że najlepszy rząd, to ten który nie ogląda się na klimat, lecz wykonuje swoją pracę mimo jego działania. Jeśli posłuchamy Montesquieu - uznamy, że dobrze, iż Amerykanie zdemilitaryzowali Niemcy i de facto stworzyli liberalne państwo RFN, według Scrutona zapewne należałoby powrócić do niezawodnego i „sprawdzonego" (ulubione słowo wszystkich konserwatystów) modelu podobnego do II Cesarstwa. Zresztą sławne są rady niektórych mędrków z USA z lat 40., którzy uważali, że Niemcy muszą być rządzeni autorytarnie, bo tacy już są. Od razu widać, że tezy Scrutona, jak każdego zresztą plemiennego konserwatysty zalecają stosowanie niemoralnej polityki - jeśli tylko trwała jakiś dłuższy czas. Zresztą jakim prawem uznaje on jakiś ustrój za typowo angielski czy niemiecki? (to ja tyle piszę o Niemczech, autora oczywiście niewiele one obchodzą ...). Czyż nie jest tak, że niemal każde państwo zaliczyło każdą formę ustroju w swej historii? Czy ten ukochany brytyjski parlamentaryzm z niezawisłym sądownictwem powstałby z samej angielskości Anglików? Może jednak nadal trwałaby tam nietolerancyjna religijnie monarchia Henryka VIII, gdyby nie działania liberałów? Oczywiście Scruton jest zbyt ograniczony (naprawdę niezbyt bystry jest ten człowiek) i nastawiony doktrynersko, by podjąć takie tematy.


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Dalej..
 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 10 ] Vide: P. Johnson, Intelektualiści.
[ 11 ] P. Scruton, Co znaczy konserwatyzm, s. 31.
[ 12 ] Ibidem, s.35
[ 13 ] Ibidem, s.36
[ 14 ] Ibidem, s.43-44
[ 15 ] Ibidem, s.48
[ 16 ] Ibidem, s.50
[ 17 ] Pisałem o tym w jednym z moich wcześniejszych artykułów, dotyczącym wizji oświecenia jaka mieli Becker i Cassirer.

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 14-03-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8822 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365